Wszystko przez Parkinson
Ogromne dzięki za 30000 wejść :D Jesteście wielcy :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hermiona wracała pustymi już korytarzami Hogwartu, za pięć minut zaczynała się cisza nocna, więc szybkim krokiem wracała z biblioteki. W ramionach niosła dwa grube tomy ksiąg z zaklęciami, które chciała wykorzystać do eseju dla Flitwicka. Krzywołap plątał jej się między nogami i domagał się uwagi z jej strony, jednak ona rozmarzona o swoim chłopaku nie zwracała na niego większej uwagi, a jak to bywa z kotami, one tego nie lubią. Gdy rudzielec przeszedł między jej nogami, ona straciła równowagę i przed upadkiem zdążyła tylko zauważyć Pansy całującą jej ukochanego Ślizgona.
Teodor Nott już od dawna starał się o Gryfonkę, więc gdy zobaczył ją
leżącą na zimnej podłodze, a wokół niej książki, nie zastanawiając się nawet
pięć sekund, odepchnął Parkinson i ruszył w jej stronę. Ona z oczami pełnymi
łez sama próbowała się pozbierać, nie patrząc na chłopaka zbierała książki
nawet nie podnosząc się z podłogi. Nott nie zwracając uwagi na jej protesty
podniósł ją z zimnej posadzki.
- Hermiono… posłuchaj mnie. Błagam, to nie tak jak to wyglądało… - gdy
tylko to powiedział czekał na tyradę, że jak on śmiał, że się na nim zawiodła
lub coś w tym stylu. Nie doczekał się takiej reakcji. Usłyszał plask jej
drobnej dłoni o jego policzek, jednak nawet go nie poczuł.
- Cholera… - to jedyny komentarz na jaki się zdała, bo ręka bolała ją
jeszcze po upadku, on zobaczył mokre ślady na jej policzkach kiedy odwracała
się by odejść.
- Hermiono… - chciał ją złapać za ramię.
- Nie, Teodorze… po co… - jej głos łamał się w każdym słowie, a w przerwach
było słychać łkanie i wtedy Ślizgon zrozumiał, że niczego nie naprawi. Patrzył
jak miłość jego życia powoli odchodzi starając się wyglądać dumnie, jednak on
miał świadomość rozmazanego tuszu pod oczami, lekko zgarbionej postawy, która
nie była tylko skutkiem ciężkich książek, a lekkie dreszcze jakie ją
przechodziły były dowodem płaczu, a nie jak zwykle przyjemności.
Następnego dnia rano zobaczył ją na śniadaniu w Wielkiej Sali. Zwykle
ona i Ginny Weasley siedziały przy stole Slyterinu, Hermiona z nim, a ruda obok
Blaisa, ale dziś siedziały z gryfonami. Ona z lekko zapuchniętymi oczami, a
Weasley nakładała jej jedzenie i zmuszała do jedzenia. Obie wyglądały kiepsko,
widać Ginn była naprawdę dobrą przyjaciółką siedzącą przy niej cały czas.
Tak to wyglądało na wszystkich lekcjach i posiłkach. Miona była
cieniem człowieka, nie zgłaszała się do odpowiedzi, siadała na swoich stałych
miejscach, jednak była jakby nieobecna. Na przerwach się nie odzywała, ale
Ginny i znajomi byli koło niej. Na posiłkach prawie nie jadła, a jak tylko
widziała Notta jej oczy się szkliły i chciała uciec jak najdalej od niego.
Jednak na eliksirach Snape nie tolerował przesiadania się, a oni jako para od
początku roku siedzieli razem. Teraz też musiała wytrzymać. Usiadła przy skraju
ławki i patrzyła tępym wzrokiem w tablicę, rzadko mrugała by powstrzymać łzy.
Gdy Teodor usiadł koło niej, ona przeniosła wzrok na kociołek i nie zmieniła
pozycji nawet gdy Snape zadał pytanie, na które odpowiedź znała już w pierwszej
klasie. Jej ręka ani razu nie wystrzeliła w górę, a na pergaminie zapisywała
wszystko ze słuchu, by nie podnosić wzroku na tablicę i przypadkiem nie
spojrzeć na sąsiada. Nagle zobaczyła jego dłoń nad swoimi notatkami, a on
zostawił jej wiadomość na małym kawałku pergaminu. Ona nawet go nie czytając,
magią manualną go spaliła. Po dwóch minutach pojawił się większy, cały zapisany
drobnym pismem, które tak dobrze znała. Zacisnęła zęby i starając się nie
czytać też go spaliła, jednak magia manualna jest dużo bardziej wyczerpująca
niż różdżkowa, więc lekko przebrała palcami, by trochę się rozluźnić. Tym razem
i Teodor użył magii i jej notatki zmienił w swoją wiadomość. Próbując nie
zwracać na nią uwagi mimowolnie wyłapała takie fragmenty jak wybacz mi… nie całowałem jej… kocham Cię... wtedy
zrobiła coś na co nigdy się nie odważyła. Podniosła powoli i niepewnie rękę.
- Profesorze Snape. Kręci mi się w głowie… nie wiem czy będę w stanie
zostać na lekcji… Mogę iść do pani Pomfrey? - Miała szczęście, że mama w
dzieciństwie zapisała ją na obóz aktorski w czasie wakacji, a przez przepłakaną
noc wyglądała koszmarnie. Niestety nie doceniła swojego nauczyciela.
- Oczywiście. Panie Nott, proszę odprowadzić przyjaciółkę do Skrzydła
Szpitalnego.
Wszyscy wiedzieli, że ta dwójka ma ciężki okres, nawet profesorowie
żyli plotkami uczniów. Jednak Snape założył się z Vector, że Ślizgon i Gryfonka
najpóźniej za trzy dni się pogodzą. Vector była pewna, że będą potrzebować
przynajmniej tygodnia. Hermiona zmieliła przekleństwo w ustach i starając się
ignorować ramię Teodora sama wstała i lekko chwiejnym krokiem ruszyła do drzwi
lochu, żeby profesor nie domyślił się jej gry, a Ślizgon ruszył za nią lekko
asekurując ją silnymi rękami, nie był na tyle zuchwały, by ją objąć. Gdy wyszli
z klasy, Gryfonka się odwróciła i nie patrząc mu w oczy powiedziała znów
łamiącym się głosem:
- Gratulacje, możesz przez godzinę się obijać, a ja pójdę do
dormitorium. Żegnam.
- Nie. Najpierw idziemy do Skrzydła Szpitalnego, wyglądasz okropnie,
to cud że do tej pory jeszcze nie zemdlałaś. A po drugie miałem cię pilnować.
Po trzecie, gdybyś nie spaliła moich wiadomości wiedziałabyś, że muszę z tobą
porozmawiać, bo to co wczoraj widziałaś było nieporozumieniem.
Gdy on mówił, ona płakała i powoli odchodziła, starając się nie
słuchać tego co mówił. Tym razem ją zatrzymał.
- Słuchaj jak do ciebie mówię! – nie wytrzymał presji i wykrzyczał to
na cały głos. Mieli szczęście, że tak jak Hermiona powoli się cofała, on
podążał za nią, więc byli już dość daleko od klasy Snapa. To był pierwszy raz
gdy Nott podniósł przy niej głos, zawsze był czuły i stonowany. Mówił wszystko
głosem przepełnionym emocjami, ale nigdy nie krzyknął. Dopiero jak Hermiona się
całkowicie rozpłakała, a on ledwo złapał ją w locie, by znów nie uderzyła o
chłodną kamienną podłogę, zaczął szeptać do jej ucha. – Wybacz mi, Hermiono. Nie wiem co we mnie
wstąpiło, nie chciałem krzyknąć. To był wypadek, błagam wysłuchaj mnie. – Trzymał
ją mocno w ramionach, delikatnie głaszcząc jej włosy. – Wysłuchasz mnie? Nie
zajmę ci więcej niż dziesięć minut, a jeśli dalej będziesz mnie nienawidzić,
pozwolę się potraktować najokrutniejszą klątwą. Jednak wolałbym żebyś użyła
różdżki, a nie ręki, bo już wczoraj cierpiałaś przez uderzenie mnie…
- Nie dam ci dziesięciu minut. Nawet jednej minuty nie jesteś wart.
Tylko powiedz mi czy było warto, czy ona naprawdę jest tak świetna, że wolałeś
ją ode mnie…
- Ona jest niczym… jesteś tysiąc razy lepsza od niej.
- Marne pocieszenie, a teraz żegnam. – Wbrew jej oczekiwaniom on jej
nie puścił, a mimo że ona się szarpała on ją dalej trzymał. – Puszczaj! –
krzyknęła dławiąc się łzami. On nie mogąc na to patrzeć, a tym bardziej na to
pozwolić wziął ją delikatnie na ręce nie zaważając na to, że jej małe piąstki
okładają jego tors i ramiona, a otwarta dłoń nie raz dosięgła jego twarzy.
Zaniósł ją do swojego dormitorium, co nie było dla niej żadną nowością, dużą
część czasu tu spędzali, zwłaszcza, że Gryfoni nie umieli pogodzić się z
Ślizgonem w swojej wieży, a Nott jako prefekt naczelny miał prywatną sypialnię.
Posadził ją na zielonym fotelu, w którym zwykle on siedział i czytał. W takich
momentach zawsze ona przychodziła bez zapowiedzi, siadała na jego kolanach i
częstowała namiętnym pocałunkiem. Teraz on stał pół metra od niej, a ona
trzęsła się ze złości, bezsilności i płaczu.
- Hermiono, ja jej nie całowałem, to ona mnie pocałowała. Proszę,
uwierz mi… nigdy bym cię nie zdradził. Jesteś moim ideałem i myślałem, że o tym
wiesz.
- Już ci wierzę. Tak nagle Parkinson się tobą zainteresowała i zaczęła
cię obcałowywać po kontach. A nawet jeśli to czemu jej nie odepchnąłeś?
Przecież jest tak samo słaba jak ja! Mi dzisiaj nie dałeś najmniejszych szans,
a wczoraj ona cię omotała!? No i nagle wzięło cię na wyznania! Że niby jestem
twoim ideałem?! Wcześniej ledwo zdobywałeś się na kocham cię i to też bardzo
rzadko! – Nawet nie zauważyła kiedy wstała i zaczęła rzucać w Ślizgona
wszystkim co miała pod ręką, od poduszki leżącej na fotelu, pustej szklanki ze
stolika, koszulki z jego łóżka, aż po ciężki tom księgi zaklęć stopień siódmy.
Tylko fartem uniknął ciężkich przedmiotów, przed lżejszymi nawet się nie
bronił, bo wiedział, że zasłużył na to wszystko. Gdy Gryfonka opadła z sił,
nagle osunęła się na miękki dywan. Była tak wycieńczona, że naprawdę zemdlała.
Teo upadł przy niej na kolanach i metodycznie sprawdził puls, położył w łóżku i
delikatnie wybudził. Gdy już odzyskała przytomność nie dając jej dojść do słowa
wlał jej do ust eliksir słodkiego snu i wysłał sowę do profesor McGonagall, by
zwolniła ją z wszystkich lekcji. Sam wrócił na pozostałe i robił porządne
notatki, tak by i Hermiona mogła z nich korzystać. Gdy po całym dniu wrócił do
dormitorium, spodziewał się zastać tam jeszcze śpiącą dziewczynę. Wielkie było
jego rozczarowanie gdy pokój był cały rozwalony, ubrania zajmowały wszystkie
możliwe powierzchnie, pergaminy były rozrzucone po całym pokoju, a jego kotka
Kita zła na cały świat leżała na środku łóżka i się myła tak jakby chciała
godnie zastąpić Gryfonkę na tym miejscu. Gdy sprzątał cały ten bałagan, dostrzegł
wiadomość od niej. Nie wiem jak mogłeś mi
to zrobić, nie dość że mnie zdradziłeś, to jeszcze uśpiłeś w swoim pokoju do
którego zaciągnąłeś mnie siłą. Nie wiem co się z tobą stało. Już nie jesteś tym
Ślizgonem, którego pokochałam przez wakacje. Proszę. Zostaw mnie. Pergamin
był poplamiony od łez, a on wiedział, że nie może spełnić jej prośby. W jednej
chwili zostawił nie do końca uprzątnięty pokój i pewnym krokiem ruszył w stronę
siódmego piętra. Bez chwili namysłu wszedł do pokoju wspólnego gryfonów. Nie
zwracając najmniejszej uwagi na nienawistne spojrzenia, ruszył do dormitorium
Granger. Dzięki ślizgońskim sztuczkom wszedł po schodach do damskiego
dormitorium i bez zastanowienia włamał się do niego. Kiedy zobaczył swoją
miłość zapłakaną w ramionach młodej Weasley, jego serce zabiło mocniej jakby
wyrywając się do starszej Gryfonki. Gdy Ginn go zobaczyła, ruszyła w jego
stronę z różdżką i uderzyła nim z całej siły o ścianę. Gdy wisiał dziesięć
centymetrów nad podłogą przytrzymywany jedynie zaklęciem, nie patrzył na
swojego oprawcę w postaci drobnej rudowłosej. Patrzył za nią. Lekko przyduszony
mówił słabym głosem:
- Kocham cię od czterech lat, w trzeciej klasie pierwszy raz
zauważyłem jak wyjątkowa jest twoja inteligencja. Byłem pod wrażeniem twoich
ocen i ilością przedmiotów na które chodziłaś… byłaś niesamowita. Na balu w
czwartej klasie zobaczyłem jaka jesteś piękna. Gdy tańczyłaś z Krumem byłaś
najładniejsza na Sali. Później było ze mną coraz gorzej, nawet nie chciało mi
się umawiać z innymi. Jednak spotkałem
cię w te wakacje… te trzy tygodnie w Australii gdzie odnalazłaś rodziców były
najlepszymi w moim życiu. Robiłem wszystko żebyś tylko mnie zauważyła.
Chodziłem tam gdzie ty, oglądałem najbardziej babskie filmy, żeby tylko móc
siedzieć koło ciebie, nauczyłem się surfować, a wszystko tylko po to, by
spędzać z tobą czas. Ten rok szkolny był moim marzeniem. Siedziałaś ze mną na
wszystkich wspólnych lekcjach, pozwalałaś się całować na przerwach, a po
lekcjach razem pisaliśmy eseje na błoniach lub w bibliotece, mogłem zabierać
cię na imprezy do Slyterinu i przesiadywać w dormitorium, rozmawiając o
wszystkim i o niczym. Naprawdę sądzisz, że przekreśliłbym to jednym pocałunkiem
z Parkinson? Od dzieciństwa nasi rodzice chcieli byśmy się pobrali, ale ja cały
czas okazywałem dystans i ignorowałem jej kokieterię. Wczoraj szedłem po
ciebie, kiedy na nią wpadłem, stałem tyłem, a ona cię zobaczyła i mnie
pocałowała, gdy tylko dotknęła moich ust ją odsunąłem i zobaczyłem jak się
przewracasz. Resztę znasz, nie dałaś mi nic powiedzieć, a ja miałem wrażenie,
że moje serce rozsypuje się jak potłuczone szkło.
- Ginn, puść go… - Hermiona nadal łkała, jednak przez całą przemowę
Teo patrzyła mu w oczy i wiedziała, że nie kłamał, specjalnie dla niej opuścił
mury oklumencji, sam wszedł w jej umysł, żeby dać jej znać, by go sprawdziła. Kiedy
on upadł na podłogę po zdjęciu zaklęcia przez rudą, od razu znalazł się przy
Mionie, przytulając ją i pozwalając plamić łzami swoją koszulkę. – Teo, przepraszam.
- Nie przepraszaj, skarbie. Rozumiem cię. – Cały czas ją gładził po
plecach, a ona wtuliła się w niego. Nie wiadomo kiedy Weasley się ulotniła i
para została sama.
- Kocham cię. – wyszeptała prosto do jego ucha. On ujął jej podbródek
i spojrzał głęboko w jej czekoladowe oczy swoimi czarnymi jak heban. Przybliżył
swoją twarz do niej jak zwykle, rozkoszując się tą magiczną chwilą. Powietrze
było ciężkie od emocji, prawie namacalne. Strach o brak wspólnej przyszłości,
pogarda, ból, ulga, przebłyski szczęścia, zazdrość, rozgoryczenie, a między tym
wszystkim bezgraniczna miłość.
- Też cię kocham. – przysunął się bliżej i już dotykał jej pełnych,
malinowych ust, dłonią objął jej kark, by nie odsunęła się nawet odrobinę,
drugą rękę położył na jej lędźwiach przyciągając ją do siebie. Jej palce
wczepiły się w jego gęste, miękkie, czarne włosy, a druga dłoń od razu znalazła
swoje miejsce pod jego szarym podkoszulkiem. Gdy on władczo i zarazem
delikatnie rozwarł jej usta językiem, ona z przyjemnością pogłębiła ten
pocałunek pełen desperacji. Prawie boleśnie potrzebowali swojej bliskości. Gdy
ich zęby się spotkały, ona cicho zachichotała, a on z niedowierzeniem pokręcił
głową, mimo to po prostu położył ją na plecach i zaczął składać delikatne
pocałunki na jej czole, powiekach, czubku nosa, policzkach, w końcu dłuższą
chwilę poświęcił jej ustom. Gdy zbadali je dokładnie swoimi językami Miona
zdjęła jego koszulkę i rzuciła gdzieś w kąt. Przetoczyli się tak, że teraz ona
siedziała na nim okrakiem, całowała go zapamiętale i rękami błądziła po jego
torsie.
Tak przyjemnie spędzili cały wieczór, jak i resztę życia.
Wyłapałam kilka błędów: "Vector była pewien" i "obcałowywać po kontach". Powinno być "Vector była pewna" i "po kątach". Takie tam szczegóły.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę Notta niż Malfoya (może nie koniecznie od tego twojego), ale jako że nie wiadomo wiele o Teo z kanonu, to całkiem łatwo mi uwierzyć w twoją wersję jego (co trochę trudno powiedzieć o Dracze). Fajnie jest też pomyśleć, że Snape jest też człowiekiem i zakłada się z ludźmi o takie błahostki (- Dziesięć galeonów na to, że Longbottom zgubi swoją ropuchę jeszcze dzisiaj!). Kto wie, może Sev gra sobie w piwnego ping ponga z McGonagall w pokoju nauczycielskim? Całkiem ciekawa perspektywa XD
Wracając, miniaturka urzekła mnie :3
McGonagal grająca ze Snapem w ping ponga o piwo... Czy z tego da się nie śmiać?!
UsuńNaprawdę super miniaturka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoja twórczość i pomysły są genialne.
Jak zobaczyłam, że ta miniaturka będzie o Teomione dosłownie piszczalam ze szczęścia!
OdpowiedzUsuńJest świetna, cudownie mi się ją czytało. Uwielbiam Notta.
Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze jakieś Teomione :)
A i Snape zakładający się - najlepszy!
Ja tez kocham Teo ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
UsuńNapisz jeszcze kilka miniaturek z Nottem 😍 😚 <3♥
T.N.L.
Szkoda, ze taka krótka, bo to całkiem ciekawe połączenie - pierwszy raz takie czytam ;) Pomysł bardzo fajny;) Podoba mi się, że zapoznałaś ich na wakacjach, jak Hermiona szukała rodziców. Znalazłam jednak kilka błędów, na początku jest dużo powtórzeń i wydaje mi się że Pansy miała całować Teo a nie całkować :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syntia ;)
ej, podoba mi się ta para, jest taka naturalna; co prawda mamy tutaj do czynienia jedynie z niewielkim urywkiem ich znajomości, ale to i tak pokazuje jak bardzo do siebie pasują i jak bardzo są w sobie zakochani
OdpowiedzUsuńSuper miniaturka, wredna Pansy.
OdpowiedzUsuńA Snape i zakład z Vector no po prostu świetne!Kocham tą miniaturkę <3
Weny,
Aveline
Cudowna miniaturka!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten perring :)
Weny życzę :D
Bardzo mi sie podoba- ta para idealnie do siebie pasuje. Wplotlas tutaj troche innych watkow i idealnie sie to zgralo. Oby tak dalej;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o tym parringu, naprawdę mi się podoba :3 Czekam na więcej ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam Teosia w każdej postaci, tak więc wielbię Cię za tą miniaturkę.:)
OdpowiedzUsuńFANTASTYCZNA.:)
Oh uwielbiam Teodora! Pansy to idiotka ;_; A Snape jest jednak człowiekiem i się zakłada <3
OdpowiedzUsuńCudowne.:)
OdpowiedzUsuńSnape i zakład z Vector nie spodziewałam sie.
Cudo
Weny
Super !!
OdpowiedzUsuńFajna miniaturka :))
Pozdrawiam
Świetna miniaturka, nawet jeśli na miejscu Malfoya jest Nott :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L. ;*
Wybacz, że tak późno tu jestem ! Naprawdę przepraszam ! Wszystko nadrobiłam i wpadłam w zachwyt ! Opisy, dialogi...wow, a ta miniaturka zwaliła mnie z nóg. Skąd wy bierzecie takie pomysły ?! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie jeżeli masz ochotę ;))
co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam i czekam na więcej ;*
Podobala mi sie ta wersja. Najbardziej podobal mi sie Snape i te jego zaklady. Ta opcja pary bardzo mi sie spodobala.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze tak późno komentuję, dopiero nadrabiam wszystko :(. Ogromnie Cie przepraszam, że komentuję dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńMiniaturka niesamowita i wciągająca, uwielbiam twoje teksty są naprawdę świetne! :)
Masz naprawdę genialne pomysły! ;)
Pozdrawiam
Charlotte
----------------
charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
dramione-wymiana.blogspot.com
Zostawiałaś u mnie tak cudowne komentarze, że postanowiłam wejść na Twój blog. I nawet nie wiesz jakie było moje zdziwienie, ponieważ ja ostatnio przeczytałam wszystkie Twoje miniaturki!
OdpowiedzUsuńOdnośnie tego opowiadania muszę powiedzieć, że to jest najlepsza miniaturka z tego bloga. Bardzo podoba mi się kreowany przez Ciebie Teo, a Hermiona taka zakochana i niepewna. Cudownie Ci to wyszło! ;)
Pozdrawiam. Liczę na więcej takich wspaniałych miniaturek!
Malinka
~.~.~.
http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
Genialne :-)
OdpowiedzUsuńWcześniej czytałam same Dramione, bo nie przepadam za innymi parringami, a Teomione nigdy nie stanęło na mojej drodze. Jednak kiedy to przeczytałam... Wow. To jest genialne! Strasznie podoba mi się Nott, w sensie wolę go chyba nawet bardziej od Draco. Jest taki... Taki... Taki taki. Nie potrafię tego określić, jednak bardzo mi podpasował. Mam nadzieję, że napiszesz więcej takich miniaturek, czekam na nie z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńhttp://eyntrimadel.blogspot.com/
http://18s-revolution.blogspot.com/
Znalazłam 2 rzeczy
OdpowiedzUsuń*kątach zamiast kontach
"[...] Nakładała jej jedzenie i zmuszała do jedzenia."
Małe powtórzenie.
Wiem, że komentuję moocno po czasie, ale nie mogłam nie skomentować Teomione <3 *fangirl mode: on*
Uwielbiam Teodora przedstawionego jako czułego chłopaka tak jak i tajemniczego młodego mężczyznę, o którym nikt za wiele nie wie.
Snape zakładający się o coś z innymi nauczycielami to naprawdę fajny obraz;)
Bardzo spodobała mi się ta miniaturka, idę czytać inne, spodziewaj się komentarzy;)
Ściskam.
Z.
[nic-nie-jest-proste-scorose.blogspot.com]