Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Za barem. Rozdział VII

Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę, jednak szkoła  i całkowity brak weny to nie dobre połączenie jeśli chodzi o pisanie...  Jednak jestem i mam kolejny rozdział Za barem :) ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Początek grudnia był naprawdę mroźny, a śnieg sypał w całej Anglii i Szkocji. Właśnie była sobota i pierwsza od wakacji okazja Hermiony do zarobku. Miała być kelnerką na jakimś wyjątkowo uroczystym bankiecie jednego z departamentów Ministerstwa Magii. Na pewno było kilku aurorów, bo zobaczyła Tonks i Kingsleya. Po za nimi był tu Knot, jednak obecnego ministra nie było. Za to w oczy rzucił jej się platynowy kolor włosów. Lucjusz Malfoy stał tuż przy pani Zabini w towarzystwie Narcyzy. W tym momencie Hermiona zwątpiła. Nie mogła uwierzyć, że ma podawać do stołu właśnie tym osobom. A Draco miał później przyjść do niej… to musiało być fatum. A Miona nie miała możliwości go odwołać. Czy jego rodzice o niej wiedzą, czy to właśnie dziś się dowiedzą? Jak zareaguj...

Nauka

OK, jeszcze raz. Do eliksiru spokoju potrzebujesz pokruszony kamień księżycowy i syrop z ciemiernika czarnego… Nie! Sproszkowany kamień księżycowy. Trzeba być bardzo ostrożnym podczas odmierzania proporcji poszczególnych ingerencji, ponieważ… Ona ma tak piękne oczy, jak płynna czekolada… SKUP SIĘ KRETYNIE! A więc… Nie zaczyna się zdania od „a więc”. Trzeba być bardzo ostrożnym podczas odmierzania proporcji poszczególnych ingerencji, ponieważ lekkie odchylenie od normy, może powodować głęboki sen. Pod koniec warzenia należy dodać trzy krople… O ptak… Jaki śliczny, ma pióra w kolorze jej włosów. Ona ma piękny kolor włosów. Ciekawe czy są tak samo miękkie… Idioto… Pod koniec warzenia należy dodać trzy krople soku z aloesu. Po tym zamieszać cztery razy w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, a następnie sześć razy w kierunku odwrotnym. - Dobra, teraz napisać z tego notatkę i eliksir wzburzenia. – W bibliotece jego głęboki głos zabrzmiał jak grom, mimo, że ledwo szeptał. Elik...

Poranny rytuał

Każdy widzi we mnie potwora bez serca. Czemu? Bo jestem Draco Lucjusz Severus Albert Malfoy. Co z tego, że wojna skończyła się trzy lata temu, a ja zostałem uznany za szpiega na rzecz Zakonu. Mimo to każdy wie, że jak tylko wstaję, układam włosy pod toną żelu i pożeram jakąś szlamowatą dziewicę na śniadanie, bo przecież bez takich atrakcji to stracony poranek. Po tym wszystkim idę nakarmić smoka, którego hoduję w ogrodzie dworu, kośćmi i resztkami trzewi danej szlamy i ruszam do pracy w firmie ojca, gdzie cały dzień będę popijać herbatkę i nic nie robić. A tak naprawdę, gdy wstaję po ledwo przespanej nocy, w ciągu której męczą mnie koszmary, nawet nie myślę o jakimkolwiek układaniu włosów. W mojej posiadłości nie widać ani mugolaczek, ani, tym bardziej, dziewic. Wchodzę do kuchni, gdzie czeka już na mnie jajecznica z dwóch jajek i sporą dawką pieprzu. Podchodzę do najzwyklejszej mugolskiej kawiarki i robię americano na bazie podwójnego espresso , dodaję pół łyżeczki brązowego cukr...

Za barem. Rozdział VI

Była już połowa listopada, a Malfoy walczył z całych sił o miłość. Robił wszystko, by tylko nie stracić Hermiony, co ona mu niezbyt utrudniała. Musiała przyznać, że podobało jej się zabieganie o nią. Draco był z nią i z żadną inną, udowadniał jej to na każdym kroku. * Niedziela po wypadzie do Hogsmeade zaczęła się dla szatynki dość późno, bo dopiero o jedenastej promienie słońca w końcu padły na jej twarz. Wstała i nieśpiesznie umyła zęby, ubrała zwykłe jeansy i szary sweterek z rękawami do łokci, ponieważ na dworze nie było aż tak zimno. Założyła wygodne buty i skierowała się do wyjścia z pokoju wspólnego. Jakie było jej zaskoczenie, gdy pod obrazem czekał na nią Draco z różą. - Witaj kochanie. Wyspałaś się? – spytał, gdy dał jej słodkiego buziaka na powitanie i wręczył różyczkę. Hermiona odesłała ją do dormitorium. - Wyspałam. Od której tu czekasz? - A nieważne… - Draco. - Dobra, od siódmej. Nie wiedziałem czy lubisz wcześnie jeść śniadanie, czy jesteś typem śpiocha. ...

O mnie się nie martw

- Pójdziemy do kina? - Mionuś, wiesz, że nie lubię tych ruchomych obrazków… - Jasne, Ron. Właśnie miało lecieć Pretty Woman. R ozumiem... Po co komu romantyczność. *** - Posiedzimy dzisiaj sami w mieszkaniu? - Nie lepiej zróbmy coś produktywnego? Może zaprosimy Harry’ego z Ginn. Wy pogadacie o babskich sprawach, a ja z Harrym pogram w szachy? - A może ze mną pograsz w szachy? - Miona… Wiesz, że to jedyna rzecz, w której jesteś beznadziejna. - Jak chcesz. Idę po Ginny i wychodzimy. Rób sobie, co chcesz! *** - Ronuś, co powiesz na kolację w restauracji? Nie chce mi się gotować. - Wolałbym coś słodkiego. Co powiesz na deser, a na kolację wrócimy do domu? - Słuchasz mnie? Nie chcę gotować. Możemy zjeść i kolacje i deser na mieście? - Nie możesz choć raz mi ustąpić? - Chcesz to idź sobie na ten głupi deser sam! Ja idę z Draco na kolację! - Czemu z nim? - Bo jest znajomym z kancelarii i już trzy razy mu odmówiłam wspólnego wyjścia, żeby być z Tobą, a ty mnie ...

Sowa

Niestety zamiast wkleić tu kolejną miniaturkę lub kolejny rozdział piszę notkę. Nie skończyłam żadnego tekstu, klasa maturalna to koszmar, a gdy ma się przed sobą i maturę i egzamin zawodowy to urwanie głowy. Na szczęście nie zawieszam bloga, jednak posty nie będą już co tydzień. Nie wiem kiedy pojawi się najbliższy, a później też to nie będzie regularnie. No a teraz moment na wielkie podziękowania dla Was :) dzięki Wam mam juz prawie 71000 wejść :D Jak zawsze zachęcam do komentowania:) Pozdrawiam :) Lucy Phere

Za barem. Rozdział V

Moi drodzy Czytelnicy :) Piszę tą krótką notkę, żeby zaapelować o zwracanie uwagi na dodatki na blogu,  często pytacie o kolejne części lub kiedy będą kolejne posty, a te wszystkie informacje znajdują się choćby w Proroku Codziennym :) Teraz zapraszam do czytania i komentowania :) ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~   Już prawie miesiąc chodzili do szkoły. Szósta klasa w porównaniu z poprzednią, była banalnie prosta. Nauczyciele i tak gonili z pracami domowymi i wypracowaniami, jednak dzięki temu, że nie było potrzeby zdawania SUMów, nie gnali aż tak z materiałem. Dziś był dzień wyjścia do Hogsmade, ale wybiła już dwudziesta, więc wszyscy powoli się zbierali. A tak naprawdę, to wcale nie tak powoli. Większość już grzała się w zamku. Harry i Ron też już do niego popędzili, bo Hermiona bardzo chciała zostać jeszcze w miejskiej bibliotece. Chłopakom to nie było w smak, dlatego Miona pogoniła ich, żeby jej nie przeszkadzali. Tych niewielu, co zostało jeszcze w Hogsmade, pewn...