Za barem. Rozdział V
Moi drodzy Czytelnicy :)
Piszę tą krótką notkę, żeby zaapelować o zwracanie uwagi na dodatki na blogu,
często pytacie o kolejne części lub kiedy będą kolejne posty, a te wszystkie
informacje znajdują się choćby w Proroku Codziennym :)
Piszę tą krótką notkę, żeby zaapelować o zwracanie uwagi na dodatki na blogu,
często pytacie o kolejne części lub kiedy będą kolejne posty, a te wszystkie
informacje znajdują się choćby w Proroku Codziennym :)
Teraz zapraszam do czytania i komentowania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już prawie miesiąc chodzili do szkoły. Szósta klasa w porównaniu z poprzednią, była banalnie prosta. Nauczyciele i tak gonili z pracami domowymi i wypracowaniami, jednak dzięki temu, że nie było potrzeby zdawania SUMów, nie gnali aż tak z materiałem. Dziś był dzień wyjścia do Hogsmade, ale wybiła już dwudziesta, więc wszyscy powoli się zbierali. A tak naprawdę, to wcale nie tak powoli. Większość już grzała się w zamku. Harry i Ron też już do niego popędzili, bo Hermiona bardzo chciała zostać jeszcze w miejskiej bibliotece. Chłopakom to nie było w smak, dlatego Miona pogoniła ich, żeby jej nie przeszkadzali. Tych niewielu, co zostało jeszcze w Hogsmade, pewnie byli jeszcze w Trzech Miotłach. Biegli w jego stronę z parasolami w dłoniach, ponieważ padało niemiłosiernie. A wracając myślami do zamku…
***
Drugi dzień szkoły, Hermiona
właśnie szła na obiad, gdy została wciągnięta do pustej klasy.
- Miona, powinniśmy porozmawiać. W
pociągu mi uciekłaś, a wieczorem wywinęłaś się obowiązkami prefekta.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
Podziękowałam ci za uratowanie przed tłuczkiem.
- Ale ja nie o tym. Chciałem cię
przeprosić za to, co było w wakacje.
- Odpuść sobie, co?
- Nie… Nie odpuszczę, bo cię
kocham.
- Muszę iść D… Malfoy. – Dawno tak
szybko nie uciekała. Schowała się między Ronem i Harry'm, co było dość łatwe,
bo chłopcy byli niewiele niżsi od Draco. No i nie dopuszczali go do niej. Nie
wiedzieli nic o ich przygodzie. Miona im tylko powiedziała, że był on dla niej
jeszcze gorszy niż zwykle.
***
Hermiona nie miała parasola.
Skórzaną kurtkę naciągnęła na głowę, choć i tak nie zakryła wszystkich loków
przed deszczem, który - nawiasem mówiąc - był lodowaty. Palce miała czerwone i
szczękała zębami. Właśnie mija Miodowe Królestwo. Czy wszystko musi się jej z
nim kojarzyć?
***
Tydzień temu chciała iść do niego
z ciastkami, więc nie po raz pierwszy weszła do kuchni i poprosiła skrzaty o
płatki owsiane, banany, czekoladę i żurawinę. Miona uważała kuchnię za swoje
małe królestwo. Uwielbiła proste przepisy, które mogła sprawdzać w swojej małej
kuchni w domku pod Londynem. W Hogwarcie miała więcej dostępnych składników i
więcej czasu, by eksperymentować. Jednak teraz chciała zrobić je szybko i iść
pogadać z Draco. Tęskniła za nim i była zdeterminowana, aby przynajmniej
naprawdę go wysłuchać, a nie, jak zwykle do tej pory, ignorować. Gdy ciastka
już upiekły się, zwróciła się do Zgredka.
- Mógłbyś mi przynieść jakąś
miseczkę i dwa duże kubki gorącej czekolady?
- Oczywiście pani – Zgredek się
ukłonił.
Skrzat tylko zniknął między półkami,
a Miona usłyszała tak dobrze znajomy głos.
- Więc chcę jakąś porządną butelkę
czerwonego półsłodkiego wina. Natychmiast.
- Oczywiście, sir. Zmiotek już
podaje.
- Pośpiesz się.
- No proszę. Draco Malfoy uroczy
jak zawsze.
- Miona… Ja…
- Co, myślałeś że skoro mnie nie
ma, to można potraktować je jak najgorsze ścierwo, tak?
- Ja chciałem z tym winem iść do
ciebie… Chciałem cię przeprosić.
- Gdybyś poczekał pół minuty aż
skrzat przyniesie butelkę, bez warczenia na niego, to nic by ci się nie stało.
I pomyśleć, że chciałam iść do ciebie i dać ci szansę. Jasne... I co jeszcze…
Jesteś najgorszym chamem. Jak ty się zachowujesz! One też mają uczu…
- Zgredek ma czekoladę dla
panienki. – Wtedy skrzat zorientował się, że nie tylko przeszkodził swojej
przyjaciółce Hermionie w rozmowie, ale w dodatku z paniczem Malfoyem. – Zgredek
przeprasza! Zgredek nie chciał przerwać, Zgredek się ukarze!
- Zgredku, zabraniam ci się karać.
Możesz przełożyć ciastka na miseczkę i dać to wszystko na tacę? Dziękuję. A ty,
Malfoy, spadaj. Bierz to cholerne wino i nie zbliżaj się do mnie. Jesteś
skończonym dupkiem. Idę do Ginn.
***
Miona była już naprawdę
przemoczona. Jej dżinsy wyglądały jak wyciągnięte prosto z pralki, bluzka cała
przyklejała się do jej ciała, a kurtka ledwo chroniła jej ramiona i twarz przed
mocnymi strugami deszczu. Przez jej ciało powoli przechodziły silne dreszcze.
Przeklinała się w duchu, że zapomniała różdżki, która spokojnie spoczywała na
jej łóżku, a wszystko przez to, że zaspała.
Ale nagle zrobiło się sucho i prawie
przytulnie. Popatrzyła w górę i zobaczyła duży czarny parasol. Popatrzyła w
prawo i zobaczyła wysokiego blondyna w eleganckim płaszczu i ciemnych dżinsach.
- Hej, czyżbyś zapomniała, że
jesteś czarownicą? Trzeba było rzucić na siebie zaklęcie.
- Nie bądź taki mądry. Gdyby
budzik zadzwonił i obudziłabym się na czas, nie zostawiłabym różdżki na łóżku,
tylko pamiętała, żeby ją zabrać.
- Moje biedactwo. Przytulić cię?
- Obejdzie się i nie potrzebuję
twojej pomocy, Malfoy. Sama mogę iść do zamku.
- Iść? Raczej biec. Poza tym, jak
nic, jutro byś wylądowała z ostrym zapaleniem płuc w skrzydle szpitalnym, a
tego chyba nie chcesz. Chyba lepiej pomęczyć się ze mną te pół godziny drogi.
Co?
- Odpuść. Mam znowu słuchać
nieszczerych przeprosin i wykrętów? Wystarczy, że obrócę się plecami i znów
będziesz takim samym zapyziałym arystokratą jak zawsze.
- A nie pomyślałaś, że przeprosiny
i tłumaczenia mogą być szczere?
- Nawet jeśli bym tak pomyślała,
to po scenie w kuchni wiem, że wtedy bym się myliła.
- Bo nie kocham wszystkiego, co
się rusza?
- Bo jestem zapatrzonym w siebie
gówniarzem, który dostaje wszystko, czego chce, a teraz ma problem, bo chce
szlamy do zabawy, a ona się stawia. Nie wiem jak mogę być tak bezczelna i nie
dać ci tego, czego chcesz. – Tu już nawet Draco, który jest mistrzem
opanowania, nie wytrzymał. Chwycił dziewczynę za nadgarstki i zaklęciem,
utrzymując parasol nad nimi, obrócił dziewczynę tak, że otaczał ją ramionami,
przytulał do siebie plecami, a jej ręce były skrzyżowane w nadgarstkach. Trzymał
ją mocno, jednak nie na tyle, by mogła powiedzieć, że ją to bolało. W dodatku
taka bliskość blondyna skutecznie ją rozpraszała.
- Posłuchaj mnie uważnie, Granger.
Na pewno nie jesteś dla mnie szlamą. Jesteś dla mnie niesamowicie ważna, a
słuchanie tych wszystkich obelg i oszczerstw to farsa. Wiem, że byłem
beznadziejny przez pięć lat i w wakacje. Ale nigdy nie chciałem się tobą
zabawić. Teraz ty zachowujesz się jak rozpieszczona gówniara. Każdemu zdarza
się nawalić. Jasne, ty to pani idealna, ale ja taki nie jestem. Nie raz jeszcze
coś spieprzę, ale czy to znaczy, że cię nie kocham, że nie jesteś centrum
mojego świata? Pomyśl, ile razy zostałaś obrażona przez kogoś ze Slyterinu od
początku roku? Ani razu? Dlaczego? Bo ich ustawiłem do pionu. Policz, ile razy
wręcz błagałem cię o przebaczenie. Raz prawie mi się to udało w Sali
Wejściowej, ale jak tylko zacząłem przepraszać uciekłaś. Jak ja miałem się
czuć? Czułem się jak ostatnie ścierwo. Zgaduję, że tak jak ty, gdy to ja ciebie
obrażałem. Ale błagam, nie dręcz mnie już, po prostu daj mi ostatnią szansę –
tym razem nie krzyczał. Mówił cicho, jakby brakowało mu powietrza, szeptał
prosto do jej ucha.
- Puścisz mnie?
- Serio? Nic więcej? Tylko czy cię
puszczę? Nie chcesz mi nawet nawrzucać... Już nawet na to nie mogę liczyć?
- Proszę, puść mnie. Muszę coś
zrobić. – Malfoy zrezygnowany puścił ją. Już miał się odwrócić i odejść,
zostawiając ją samą pod parasolem, gdy poczuł piekący ból policzka. To Hermiona
po raz drugi go uderzyła. Zaskoczyła go tym. Ale to jeszcze nic w porównaniu z
tym, że od razu po tym zarzuciła mu ręce na szyję i dała lekkiego buziaka w to
samo miejsce. – Wtedy nie miałam siły tego porządnie zrobić. A skoro to
naprawiłam, to mogę dać ci kolejną szansę. Co ty na to?
Chłopak zaczął się śmiać na cały
głos, po raz pierwszy od tego okropnego wieczoru. Przytulił ją mocno, podnosząc
tak, że ich twarze były na tej samej wysokości. Hermiona otoczyła go nogami w
biodrach i jeszcze mocniej wtuliła się w jego tors. Oboje byli szczęśliwi jak
nigdy. Całowali się i przytulali. Chłopak mocno ją trzymał i masował jej
lędźwie, a ona pogłębiała pocałunek językiem w jego ustach i dłonią we włosach.
Gdy ich usta oderwały się od siebie, popatrzyli się sobie w oczy, po czym Miona
zniknęła w zagłębieniu jego szyi.
- Kocham cię, Miona.
- Wiem, ja też cię bardzo kocham,
Draco. Te kilka tygodni było okropne.
- Już nigdy tak nie rób – Smok
upomniał ją.
- Ty też. – Miona nie puściła
Dracona. Tylko tak wtulona, pozwoliła, by powoli ruszyli w stronę szkoły. Nie
wiedzieli jednak, że przez tą całą scenę byli obserwowani. Diabeł i Nott stali
w cieniu wąskiej uliczki i obserwowali, jak Draco odzyskuje swoją Hermionę.
Zabini szturchnął Teodora mocno w bok.
- Czego chcesz, Diable?
- Wiesz, że teraz musimy ją
przekonać, że nie jesteśmy potworami? Inaczej Smok za nic nie przyciągnie jej
do lochów, a ona jest fajna.
- Czy ty się słyszysz?
- Tak. Chodzi mi o to, że jest
miła i mogłaby pomóc w pracy domowej. Poza tym Smok ma własne dormitorium,
wiesz, taki love klimacik.
- Dobra, ale to już nie dzisiaj.
Już jemu wybaczyła, nie nadwyrężajmy tego.
Mimo, że Mionie i Smokowi było
niebywale wygodnie, tak jak było, szatynka uparła się, że do szkoły wejdzie na
własnych nogach. Tak więc ruszyli przez Salę Wejściową, nadal rozmawiając.
Przez całą drogę buzie im się nie zamykały. W końcu trzeba było nadrobić tyle
dni milczenia. Teraz Hermiona kierowała się w stronę wieży Gryffindoru, gdy
Draco złapał ją za rękę i obrócił w swoją stronę.
- Wiesz, że takie wykorzystywanie
siły przeciwko mnie, powinno być zabronione?
- Lwico, ale przecież to ty masz
więcej siły. Uwierz, przekonałem się o tym w trzeciej klasie, w barze i
dzisiaj. Poza tym, nie poszłabyś ze mną do mojego dormitorium? Będziemy sami,
zwiniemy jedzenie z kuchni i pobędziemy razem. Brakowało mi ciebie, chcę cię
mieć jak najdłużej przy sobie.
- Wiesz… To raczej nie najlepszy
pomysł, żebym szła do domu Slytherinu.
- Proszę. Wystarczy przejść przez
pokój wspólny i już. Poza tym nikt nawet krzywo na ciebie nie spojrzy.
- Raczej spasuję. Ale możemy
spotkać się w jakiejś starej klasie albo… Wiem! Pokój życzeń. Tam możemy
posiedzieć.
- No dobrze. To idziemy do kuchni
i do pokoju życzeń. Na pewno nie będziemy się gnieździć w jakiejś starej
klasie.
Ruszyli i znów rozmawiali o
wszystkim, co choć przez moment błąkało się w ich głowie. Wszystkie słowa
płynęły prosto z serca, nie zastanawiali się czy to, co mówili miało sens, czy
jest zabawne, czy może poważne. Oni tylko cieszyli się swoją obecnością i
chcieli mieć z niej jak najwięcej. W końcu znaleźli się przed obrazem z misą
owoców. Hermiona automatycznie połaskotała gruszkę.
- Miona… Ja nie przeprosiłem cię
za ostatnią scenę w kuchni.
- Nie mnie powinieneś przeprosić,
tylko skrzaty. Jednak wiem, że to nie realne, więc przyjmuję to, co z siebie
wydusiłeś i nie wracajmy do tego. – Malfoy po raz pierwszy ucieszył się, że
Miona ruszyła, nie czekając nawet na jego reakcję, bo cały się zaczerwienił.
Rzuciła mu rękawicę. Jednak nawet Ślizgoni mają trochę honoru.
- Gdzie jest skrzat, który
ostatnio przynosił mi wino, gdy spotkałem tu Hermionę? – zapytał Malfoy dość
uprzejmie, jak na swoje możliwości. Jeden skrzat niepewnie wysunął się do
przodu i ukłonił nisko.
- To byłem ja, panie. Coś zrobiłem
źle? Zmiotek się ukarze!
- Nie, Zmiotku. Chciałem
podziękować za obsługę i przeprosić, że krzyczałem.
Hermiona się uśmiechnęła, a
blondyn nie wierzył, że przeszło mu to przez gardło. Od razu podszedł do Miony
i lekko musnął wargami jej policzek.
- Zmiotku, mógłbyś nam zapakować
co nieco z kolacji i może coś słodkiego? – Hermiona poprosiła skrzata, gdyż
Draco cały czas był zajęty muskaniem jej policzka, ucha i szyi, kącika ust,
przez co ona się rumieniła, a skrzaty uciekały wzrokiem, by tylko im nie
przeszkadzać.
- Pani…
- Draco, skończ. Już mamy kolację.
- Ech, no jasne. Tylko Draco to,
Draco tamto, a dla mnie to już nic.
- Coś ci nie pasuje, Smoczku?
- Smoczek brzmi dużo lepiej niż
Draco – zaśmiał się i wziął tacę od skrzata. - Dzięki.
Hermiona z uśmiechem od ucha do
ucha objęła jedną ręką Ślizgona i ruszyli w stronę pokoju życzeń. Prawie
wszyscy byli aktualnie w Wielkiej Sali. Jednak na czwartym piętrze, akurat gdy
Miona zginała się w pół prawie wisząc na Smoku i płacząc ze śmiechu wpadła na
swojego przyjaciela. Ron spojrzał na nią, a później zaraz na Malfoya.
- Co ty jej zrobiłeś ty… Ty… Ty
fretko!
- Uspokój się, Weasley. Nic jej
nie zrobiłem, po prostu się pogodziłem z Mionką.
- Jak to pogodziłeś? Przecież, w
tym roku byłeś jeszcze podlejszy dla szlamy
Pottera niż zwykle!
- Ron, spokojnie. To nie tak… Ja
wam nie powiedziałam wszystkiego.
- Czego nam nie powiedziałaś?! Że
nagle też jesteś jego panienką? Upił cię jakimś eliksirem, rzucił Imperiusa?!
- Nie, Ron. My tak jakby
pogodziliśmy się w wakacje. A później pokłóciliśmy. Ale ja wam powiedziałam
tylko o kłótni. Nie chciałam wtedy o tym mówić, ale... Draco jest w porządku.
- Czy ty twierdzisz, że to coś
jest w porządku? Jesteś taką samą dziwką jak Greengrass czy Parkinson!
- O nie, Łasicu…. Lepiej się
uspokój albo nie ręczę za siebie. Mnie możesz sobie obrażać, ale Mionę zostaw w
spokoju.
- Nagły obrońca szlam się znalazł.
- Zamknij się, Ron. Idź sobie. My
też idziemy, Draco. Chodź.
Do pokoju doszli w o wiele gorszym
humorze. Hermiona przeszła trzy razy pod ścianą, skupiając się dokładnie na
tym, co chciała zobaczyć. Gdy weszli, mieli przed sobą mały pokoik. Całą
podłogę pokrywał gruby dywan. Przy ścianach było kilka dębowych półek i szafek.
Na jednej ścianie był ogromny kominek, a przed nim sofa i duży stolik. Na nim
położyli kolację. Jedli i rozmawiali. Z upływem czasu powoli humory im się
poprawiały i znów się uśmiechali i przytulali. Na rozmowach spędzili czas do
północy.
Później Draco odprowadził Hermionę
pod portret Grubej Damy, gdzie po raz ostatni ją pocałował. Nie było w tym
pocałunku stałej delikatności z jaką się żegnali w wakacje. Pocałunek był mocny
i pełen emocji. Chłopak trzymał ją mocno przy sobie, a ona gładziła jego kark.
Gdy oderwali się od siebie, chłopak popatrzył na swoją ukochaną.
- Powinienem się pożegnać.
- Powinieneś.
- Ale nie chcę cię opuszczać.
- Jutro też tu będę.
- Obiecujesz?
- Przysięgam.
- A będziesz tylko moja? Będziesz
ze mną?
- Będę.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Szybko musnął jej usta, rzucił słodkich
snów i ruszył w stronę lochów, cicho pogwizdując.
O jej i to juz koniec? Będzie coś jeszcze, prawda? Strasznie słodko wyszło, tak jak lubię najbardziej <3 świetna scena w deszczu, ten policzek i potem pocałunek... genialnie to sobie wymyśliłaś! Nie wiem jak Ron mógł tak powiedzieć, szkoda mi było Hermiony, ale przecież był z nią Draco. Ciesze się, że w końcu się pogodzili!
OdpowiedzUsuńLiczę, że dodasz nexta i to szybko!
U mnie nowy rozdział dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
Fajnie się ułożyło :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się rozdział
Pozdrawiam:)
Nikola
Przeczytałam wszystkie części tej miniaturki i muszę przyznać, że jest na prawdę świetna. Po pierwsze miałaś genialny pomysł. Bardzo podoba mi się takie wykreowanie postaci Draco i Hermiony. No i oczywiście cieszę się, że w końcu się pogodzili! Czekałam na ten moment. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com
Pozdrawiam, M.
Bardzo podobała mi się ta miniaturka |B
OdpowiedzUsuńLayls
Super :) cieszę sie, że się pogodzili, ale pewnie będzie jeszcze trochę komplikacji będzie, ale mam nadzieję, że mimo wszystko skończy sie dobrze!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszego ciągu :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Trochę zbyt słodko, jak dla mnie, ale podoba mi się xD
OdpowiedzUsuńTo już koniec? Czy może będą następne części?
Wspaniale, że w końcu się pogodzili. Bardzo przypadł mi do gustu fragment pod parasolem - cudo :D Mam nadzieję, że Malfoy nie zmarnuje tej szans, bo inaczej hańba mu na wieki.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
jak zwykle jak tylko dowiedziałam się, że jest kolejna część mojej ulubionej miniaturki to rzucam wszystko i lecę czytać :) świetnie to wyszło, podobało mi się zajście w kuchni :) najbardziej ciekawi mnie jak będą walczyć o przebaczenie i zaufanie zabini z nottem :) czekam więc tupiąc nogami z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy już to pisałam, ale kocham twojego Blaise'a. Zachowałaś jego ślizgońskie cechy, nie robiąc prostackiego buca. Za to należą Ci się gratulacje.
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę uroczy, ale mam przeczucie, że ta sielanka zostanie przerwana.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej weny,
Nesta Olwen
http://nesta-olwen.blogspot.com/
Jak zawsze genialnie! Mam nadzieje na kolejne czesci tej miniaturki. Mysle ze takie dwa charaktery jak Hermiona i Draco...to zawsze bedzie przebojowo :D
OdpowiedzUsuńWeeeeny :*
Jak Draco zmarnuje tę szanse to będzie głupim gnomem. Ciekawe co wykombinuja Teo z Diabełkiem... Super .Ewa
OdpowiedzUsuńCudo , cudo i jeszcze raz cudo :D
OdpowiedzUsuńFabuła niezmiernie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńCzekam na zakończenie, oczywiście szczęśliwe ;)
Dramione True Love <3