Za barem. Rozdział VI

Była już połowa listopada, a Malfoy walczył z całych sił o miłość. Robił wszystko, by tylko nie stracić Hermiony, co ona mu niezbyt utrudniała. Musiała przyznać, że podobało jej się zabieganie o nią. Draco był z nią i z żadną inną, udowadniał jej to na każdym kroku.
*
Niedziela po wypadzie do Hogsmeade zaczęła się dla szatynki dość późno, bo dopiero o jedenastej promienie słońca w końcu padły na jej twarz. Wstała i nieśpiesznie umyła zęby, ubrała zwykłe jeansy i szary sweterek z rękawami do łokci, ponieważ na dworze nie było aż tak zimno. Założyła wygodne buty i skierowała się do wyjścia z pokoju wspólnego. Jakie było jej zaskoczenie, gdy pod obrazem czekał na nią Draco z różą.
- Witaj kochanie. Wyspałaś się? – spytał, gdy dał jej słodkiego buziaka na powitanie i wręczył różyczkę. Hermiona odesłała ją do dormitorium.
- Wyspałam. Od której tu czekasz?
- A nieważne…
- Draco.
- Dobra, od siódmej. Nie wiedziałem czy lubisz wcześnie jeść śniadanie, czy jesteś typem śpiocha.
- Mogłeś mnie obudzić.
- Cicho, po co miałem cię budzić? A teraz chodź, trzeba zrobić zamieszanie w Wielkiej Sali.
Tu Draco miał już gotowy plan. Widział, jak McMilan, Bott i McLagen gapili się na jego Gryfonkę, więc jak tylko weszli do pomieszczenia, przyciągnął szatynkę do siebie, przytrzymując w pasie, pocałował namiętnie, choć krótko, w usta i powiedział nienaturalnie głośno.
- Smacznego, kochanie.
- Smacznego – burknęła Miona i z rumieńcem na policzkach udała się do stołu Gryffindoru, gdzie jak na szpilkach siedziała Ginn i tylko czekała, żeby dopaść ją w swoje ręce.
*
Trzeba przyznać, że Zabini i Nott naprawdę próbowali powoli przyzwyczajać ją swojego towarzystwa, co Malfoy im zdecydowanie ułatwiał. Nie raz prawie siłą zaciągał ją do swojego dormitorium, gdzie przypadkiem na pięć minut musiał wpaść co najmniej jeden z nich. Tak jęczał Mionce, żeby chodziła z nim na treningi Quidditcha, gdzie też spotykała wyżej wymienionych Ślizgonów. A oni nagle stawali się przy niej wzorami tolerancji i dobrych manier. Jedyne czego się nie udało zorganizować, to by Hermiona z własnej nieprzymuszonej woli przebywała z nimi dłużej niż to konieczne. Zawsze wywinęła się jakąś pracą domową, spotkaniem z Ginny i Harrym, którym udało się zaakceptować jej związek.
Teraz Miona siedziała w bibliotece nad zadaniem z transmutacji. Obiecała Smokowi, że spotka się z nim wieczorem, więc teraz chciała skończyć wszystkie wypracowania na następny tydzień, zwłaszcza że był piątek, a ona miała ochotę na leniwą sobotę. Gdy właśnie skończyła ostatnie zdanie na temat: Czym różni się animagia od transmutacji międzygatunkowej z uwzględnieniem transmutacji elementarnej zobaczyła Rona, wchodzącego do biblioteki. Chłopak nie umiał przeboleć tego, że przyjaciółka wybrała Ślizgona. Często unikała konfrontacji, mimo wszystko rudzielec był dla niej ważny. Jednak on ani myślał jej czegokolwiek ułatwiać czy odpuszczać.
- No, no, no, gdzie twój chłoptaś, Mionuś? Już mu się szlama znudziła?
- Odpuść, Ron. To do niczego nie prowadzi.
- Twój związek ze Śmierciożercą do niczego nie prowadzi. No chyba, że do jego łóżka.
- Ron! Jak możesz!?
- Panno Granger, panie Weasley. To biblioteka, proszę się zachowywać cicho, a najlepiej wyjść z tego pomieszczenia. – Pani Prince rzuciła ostre spojrzenie Gryfonom i wzrokiem odprowadziła ich do drzwi.
- I co teraz? Zostałaś wyrzucona nawet z biblioteki przez tego gnojka.
- To przez ciebie zostałam z niej wyproszona. Nie mogłeś sobie odpuścić i po prostu mi nie dokuczać?
- Mionuś, tylko zostaw tego patałacha, a znów zapomnę, że jesteś szlamą. Nawet zajmę jego miejsce.
- Ron…
- No nie, Łasicu, przegiąłeś. Żeby swoją przyjaciółkę nazwać szlamą…
Zabini wyłonił się z wąskiego korytarza.
- Spadaj, Ślizgonie. Ty też nagle pokochałeś mugolaków?
- Może nie wszystkich, ale Hermiona jest nietykalna, jasne? Jeszcze słowo, a będą cię ze ścian zdrapywać.
- Zamknijcie się obaj! Ron, ty już się nie odzywaj, a ty Zabini w ogóle zniknij! – Hermiona tylko skończyła mówić, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wieży Gryfonów, gdy usłyszała głos przyjaciela.
- Dręt-
- Expelliarmus, levicorpus!
- Zabini, co ty robisz?! Te zaklęcie jest nielegalne! Jak mogłeś nim potraktować Rona?!
- Serio… Uratowałem cię, a ty mi robisz kazanie? – Blaise wygiął jedną brew.
- Zgaduję, że teraz mam ci się rzucić w ramiona i dziękować za uratowanie przed zaklęciem oszałamiającym Rona? Przecież jemu się może dwa razy w życiu udało je porządnie rzucić. Więcej szkody niż jego zaklęcie zrobiłabym sobie, potykając się o sznurówki…
- Nie trzeba rzucać się w ramiona. Wystarczy, że podziękujesz za chęci i zgodzisz się przyjść ze Smokiem na imprezę w naszym dormitorium.
- Raczej wątpię.
- W co wątpisz, skarbie? – usłyszała głos Draco.
- Zabini chce, żebym przyszła na imprezę.
- Właśnie chciałem cię zaprosić. Skarbie… Wiesz jak dawno mnie nie było takiej imprezie?
- Nie zabraniam ci iść samemu.
- Wiesz, że nie chcę. Bez ciebie umiałbym się dobrze bawić. Chodź ze mną.
- Nawet nie mam, w co się ubrać.
- A ja mógłbym coś na to zaradzić – uśmiechnął się przebiegle Smok.
- Nie. Żadnych kolejnych absurdalnie drogich prezentów!
- Jedna mała sukieneczka…
- Nie.
- Ale przyjdziesz?
- A nie będzie więcej takich chorych sum wydawanych na mnie?
- Tylko na ogromne okazje.
- Nie.
- Na Bal Bożonarodzeniowy…
- W między czasie mam dwie dość duże imprezy U Wiedźmy. Dorobię sobie.
- Przy mnie nie musiałabyś w ogóle pracować.
- Nie.
- Ech, i rozmawiaj tu z taką.
- Ja się nie mieszam. Chyba zaczyna mnie tolerować, więc nie będę sam sobie strzelać Cruciatusa.
- To jak z tymi prezentami. Odpuścisz?
- Ale będziesz przychodzić na każdą imprezę.
- Chyba, że naprawdę nie będę mogła.
- Dobrze.
- No to muszę was zostawić, żeby się ogarnąć.
- Kocham cię, mała – Przyciągnął ją mocno do siebie.
- Tak, wiem. – Zaśmiała się prosto w jego usta, po czym on namiętnie się wpoił w jej wargi. Całowali się zapamiętale, błądząc dłońmi po swoich ciałach lekko się zapominając, jednak Diabeł nie mógł tego wytrzymać.
- Wiecie, że tworzenie potomstwa na korytarzu, jest mało estetyczne?
- Zabiję cię, Zabini – wywarczał Draco, jednak lekko odsunął się od Miony i już po raz ostatni lekko musnął jej usta.

Hermiona ruszyła w kierunku wierzy Gryfonów. Gdy znalazła się w swoim dormitorium i przyjrzała się swojej szafie, z łatwością zauważyła, że naprawdę nie ma się w co ubrać. Niewiele myśląc, ruszyła do dormitorium rocznika niżej, gdzie znalazła Ginny.
- Ruda, mam problem.
- Chodzi o Malfoya? Wydawał…
- Nie, uspokój się. Między nami wszystko dobrze.
- No to o co chodzi? O jego kumpli? – zapytała Ginny z niepewną miną. Już nie raz rozmawiała o tym z Mioną.
- Częściowo tak. No bo muszę iść do nich na imprezę…
- A nie masz w co się ubrać. Już my coś na to zaradzimy – Ginn była w siódmym niebie. Uwielbiała modę, makijaż i wszystko co się z tym wiązało, więc gdy tylko dorwała Mionę w swoje ręce, ona mogła się tylko poddać. Weasleyówna ubrała ją w ciemnozielone rurki i czarną bluzkę, która była dość luźna z okrągłym dekoltem. Włosy poskręcała w delikatne loki, a oczy podkreśliła grubą kreską.
- Jesteś niezawodna.
- Tak, wiem. Tylko ubierz te swoje szpilki.
Hermiona przytuliła Ginny i wyszła po buty. Była już dwudziesta, więc powinna się powoli zbierać w stronę lochów. Gdy tylko ruszyła korytarzami w kierunku pokoju wspólnego Ślizgonów, trafiła na wysokiego chłopaka o blond włosach w koszuli i powycieranych dżinsach.
- Cóż to za piękność? Czyżby moja kobieta? – Uśmiechnął się do niej krzywo.
- Daj spokój. Ginny mnie w to wcisnęła.
- I chwała jej za to. Wyglądasz obłędnie, skarbie. – Hermiona wywróciła oczami, ale lekko się uśmiechnęła. Draco po prostu uwielbiał prawić jej komplementy. Ruszyli w kierunku imprezy, a Draco objął swoją dziewczynę w pasie. Weszli do dormitorium chłopaków. Zauważyła tam Notta, Zabiniego, Goyla, Crabba, Higgsa, ale też Parkinson i siostry Greengrass. Jak na widok chłopaków prawie się uśmiechnęła, bo większość starała się być dla niej miła, tak widok dziewczyn zniszczył jej, i tak szczątkowe, nadzieje na dobrą zabawę. Parkinson, tak samo jak Astoria i Dafne, robiła wszystko by ośmieszyć Hermionę i jako jedyne z domu węża, próbowały ją skłócić z Malfoyem.
- Mionka! – usłyszała Zabiniego. Chłopak podszedł i ją przytulił. To samo zrobił Nott i Higgs. Reszta chłopaków się do niej uśmiechnęła, a dziewczyny, ubrane w kuse sukieneczki i spódniczki, otaksowały ją wzrokiem.
W dormitorium pojawił się niski stolik pełen whisky i kremowego. Szafy zostały pomniejszone i upchnięte razem z kuframi pod łóżka, które ułożone były pod ścianami w kształt litery U. Na jednym łóżku Crabbe i Goyle usiedli razem z Dafne. Na jednym rozwaliła się Pansy, starając się nakłonić Zabiniego, żeby usiadł obok niej. Jedno zajął Malfoy z Mioną, a ostatnie Nott z Higgsem.
- Granger, masz wprawę w kelnerowaniu, więc przydaj się do czegoś i podaj wszystkim whisky – zażądała młodsza Greengrass.
- Crabbe, rusz tyłek i wyręcz Mionkę. Ona ma się u nas dobrze czuć, a nie jak obsługa.
- Smoku, to już nie jest twoje dormitorium – zauważyła Pansy.
- Nie jest, ale Miona jest naszym gościem – odezwał się Nott. – I w przeciwieństwie do ciebie, ona nie zostanie stąd wyrzucona za brak manier.
- Dobra, odpuście. Umiem sobie sama poradzić z mopsicą.
- Dobra, jak chcecie, możecie udawać wielbicieli brudnej krwi. Ja wolę się upić i potańczyć przy dobrej muzyce. – Astoria wstała i włączyła swoją ulubioną piosenkę Rihanny Umbrella. Wzięła szklaneczkę z alkoholem od Crabba i zaczęła się rzucać po pokoju. Pozostałe Ślizgonki prawie od razu do niej dołączyły, śpiewając na cały głos.
- Możecie mi przypomnieć. czemu je zapraszamy? – odezwał się Zabini.
- Gregg i Vins nalegali.
- No przestańcie. Wiecie, że od zawsze podoba mi się Pans.
- Spoko, Goyle, nie oceniamy. Poza tym te Greengrass szybko się upiją, więc ich się szybko pozbędziemy.
- U was zawsze to tak wygląda? – wtrąciła się Miona, która czuła się całkiem pewnie, obgadując Ślizgonki, gdy chłopcy byli do niej pozytywnie nastawieni, a Draco przytulał ją do swojej piersi. 
- Najczęściej. One są w sumie zapraszane tylko dla tych dwóch panów. No i też nie chcemy wyglądać na gejów – zaśmiał się Zabini.
- Och, Diabełku, jak mamy za nich uchodzić, skoro wszystkie panny się za nami uganiają! – zaczął wygłupiać się Teo.
- Panowie, panowie, spokojnie. Zachowujecie się jak lowelaski, a nie możecie tego zwalić nawet na alkohol! – zaśmiał się Vins.
- A co najlepsze, jak tamte się upiją, zostaje nam jeszcze Mionia, więc nie zostaniemy pozbawieni damskiego towarzystwa.
- Więc ja dzisiaj nie piję.
- Chodziło o towarzystwo do rozmowy. Wiesz, żebyśmy cię nie wykorzystali… Nie dość, że no nie moglibyśmy, to jeszcze Smok by nas pozabijał – Zabini od razu zainterweniował. Nie chciał, żeby Granger czegokolwiek sobie odmawiała tylko dla tego, że jest przy nich.
- Nie o to jej chodziło… - sprostował Malfoy. – Ona ma tak słabą głowę, że na pierwszej randce przy winie najpierw chciała mnie uwieść, a później zasnęła.
- Draco! To wcale nie tak!
- No oczywiście. Powiedz, że jeszcze kłamię.
- Oczywiście! – Wszyscy zaczęli się śmiać. No, prawie wszyscy. Ślizgonki zauważyły, że chłopcy nawet nie spojrzeli na ich kocie ruchy.
- No, Mionuś, to czego się napijesz, skoro tej ognistej nawet nie ruszyłaś?
- Kremowe może być.
- A wolałabyś inne? – zapytał Nott.
- Zazwyczaj piję imbirowe.
- Żaden problem, dla ślicznej pani wszystko – zaśmiał się Diabeł i wyciągnął spod łóżka czteropak piwa, które tak lubiła Gryfonka. Jedną butelkę wyciągnęła Pansy.
- Ja naleję. – Wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę. – Dobra, zauważyłam, nie da się z nią walczyć, więc trzeba próbować być miłym.
Wszyscy byli zajęci rozmową, gdy Parkinson podała Mionie jej kufel, jednak tak niefortunnie wyślizgnął jej się z ręki, że całe piwo wylała na koszulkę, która należała do Ginny, a kufel się pobił i skaleczył wierzch dłoni Hermiony. Na ranę spadło kilka kropel alkoholu. Brunetka syknęła z bólu.
- O nie. Koniec imprezy dla was. Wypad, wszystkie trzy! – Malfoy nie przebierając w środkach, złapał Parkinson za ramię i dosłownie wyprowadził z pokoju, a pozostałe dwie nie chcąc ośmieszenia, wyszły same. – Chodź, kochanie. Jedno zaklęcie i będzie po sprawie.
Draco delikatnie ujął ją za zdrową dłoń i poprowadził do łazienki. W niczym to nie przypominało zachowania wobec Ślizgonek.
- Dam sobie sama radę, idź do chłopaków.
- Nawet o tym nie myślę. – Szybko rzucił zaklęcie lecznicze, po czym przyciągnął ją do siebie. – Czekałem na taką chwilę od kiedy tu weszliśmy.
Włożył dłonie pod jej bluzkę, która nadal była mokra, jednak nie zważał na to. Już zatopił się w pełnych ustach Gryfonki. Całowali się długo, aż nie usłyszeli pukania od strony pokoju.
- Lepiej tam chodźmy. To był twój pomysł z tą imprezą.
- Dobra, chodź. Kiedy indziej dokończymy. Może w wygodniejszej łazience. – Ostatni raz lekko pocałował jej szyję i wyszli do pokoju.
- Trochę zmieniliśmy klimat! – usłyszeli Notta, który przekrzykiwał najstarszy album Metalliki. Hermiona zaczęła się śmiać i razem z Draco zaczęli skakać w rytm muzyki. Szybko dołączyła do nich reszta. Bawili się przy dobrej, mocnej muzyce. Puszczali AC/DC, The Rolling Stones i inne, mniej znane zespoły. Chłopacy pili ognistą, a Miona popijała piwo. Śmiali się, bawili i wygłupiali. Zdarzało się nawet, że Miona tańczyła z którymś ze Ślizgonów, nawet niekoniecznie z Draco. Jednak były to rzadkie momenty, ponieważ większość piosenek pasowała po prostu do bawienia się w grupie. Chłopcy zdecydowanie przekonali do siebie Mionę.

Była chwila przed trzecią. Hermiona, mimo że się pilnowała, była w marnym stanie, więc Draco wziął ją na ręce i zaniósł do swojego dormitorium. Nie wiedział, jakie jest hasło do wieży Gryffindoru. Gruba Dama zbyt często je zmieniała ja na jego gust. Już nie raz widział Mionę w bieliźnie, gdy ich całowanie stawało się coraz bardziej namiętne, zwłaszcza, że zazwyczaj było to w pokoju życzeń. Teraz pozbawił ją bluzki i spodni i ułożył na miękkim materacu. Sam rozebrał się do bokserek i położył obok. Był tak wykończony, że ledwo zarejestrował wtulające się w niego ciało i od razu usnął.

Komentarze

  1. cud, miód i orzeszki.... para idealna, związek idealny... do końca jeszcze trochę zostało, więc może jakieś małe zamieszanie? ;) rozdział oczywiście świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:)
    Rozdział IV ? czy już czasem VI?
    Podobał mi się rozdział :D
    Czekam na dalsze !:)

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na wstępie póki pamiętam Metallica piszę się przez "c", a nie "k".
    Co do rozdziału, jak dla mnie bardzo przyjemny. Bardzo fajnie mi się go czytało, nawet jeśli Malfoy jest ciut za słodki. Ciekawa jestem, jaki planujesz koniec, chociaż o ile się nie mylę zostały jeszcze dwie notki :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, "Metallica" przez C, ale kiedy odmieniamy na np. "Metalliki" jest K (;

      Usuń
  4. Fajny :)
    A napiszesz jakąś jednoczęściową miniaturkę?
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D
    Momentami trochę za słodko jak dla mnie, ale muzyka na końcu mnie przekonała ♥
    Końcówka genialna :D
    Pozdrawiam i życzę weny
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
  6. aa nadrobiłam ;p za barem nie wiem już gdzie komentowałam a gdzie nie ale te serię uwielbiam, jest momentami słodka taka czysto dramione <3 Idealna na poprawie sobie dnia ;))
    Wybacz że ostatnio mało kiedy komentowałam, mam bardzo malutko czasu
    Pozdrawiam i na pewno wpadnę na następne notki
    Syntia ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha :D
    Świetny rozdział :)
    Czekam na więcej,
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż się zygac chce. Jak na mój gust zbyt słodkie i bez wyrazu. Czytając to mam wrażenie że piszesz to jak jakaś notatkę szkolną. Bez uczucia, "pusto". Akcja toczy się zbyt szybko i tak naprawdę nie ma w niej nic wyjątkowego. A jak już coś się dzieje to przesadzasz i wyolbrzymiasz wszystko przez co to bardziej irytuje czytelnika, a przynajmniej mnie.
    Z draco zrobiłaś jakąś ciote bez charakteru. Ogólnie z slizgonow zrobiłaś takich przydupasow, kompletnie stracili to co w nich kocham.
    Moim zdaniem to szkoda czasu i nerwów na twoje opowiedania i miniaturki bo obe to już wgl są dramatyczne. Bez akcji, bez fabuły i bez tematu. Nie miaja czym zaciekawić czytelnika i nie zostają w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja kocham 'Za barem' dlatego każdy rozdział to dla mnie coś więcej niż tylko szczęście czy przyjemność, kocham Cię za każde słowo i każdy nowy tekst. Końcówka mnie uwiodla, była bajeczna, ale to jeszcze nie koniec, jeszcze dużo przed nami, prawda?
    U mnie nowy rozdział dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Na katalogowo.blogspot.com czeka na Ciebie recenzja. Miło będzie zobaczyć komentarz, chociażby ze zwykłym dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialna! Akcja w tym rozdziale była naprawdę ciekawa i wciągająca! Podoba mi się to jak to wszystko prezentujesz, jak przedstawiasz barwny świat! Jest naprawdę doskonale :D
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po zaręczynach (+18) cz II

O mnie się nie martw

Po zaręczynach (+18!) cz I