Za barem. Rozdział VI
Była już połowa listopada, a Malfoy walczył z całych sił o miłość. Robił wszystko, by tylko nie stracić Hermiony, co ona mu niezbyt utrudniała. Musiała przyznać, że podobało jej się zabieganie o nią. Draco był z nią i z żadną inną, udowadniał jej to na każdym kroku. * Niedziela po wypadzie do Hogsmeade zaczęła się dla szatynki dość późno, bo dopiero o jedenastej promienie słońca w końcu padły na jej twarz. Wstała i nieśpiesznie umyła zęby, ubrała zwykłe jeansy i szary sweterek z rękawami do łokci, ponieważ na dworze nie było aż tak zimno. Założyła wygodne buty i skierowała się do wyjścia z pokoju wspólnego. Jakie było jej zaskoczenie, gdy pod obrazem czekał na nią Draco z różą. - Witaj kochanie. Wyspałaś się? – spytał, gdy dał jej słodkiego buziaka na powitanie i wręczył różyczkę. Hermiona odesłała ją do dormitorium. - Wyspałam. Od której tu czekasz? - A nieważne… - Draco. - Dobra, od siódmej. Nie wiedziałem czy lubisz wcześnie jeść śniadanie, czy jesteś typem śpiocha. ...