Za barem. Rozdział II


Czy życie może stać się bajką? Dla Hermiony tak się stało i trwało już od czterech dni. Teoretycznie aż tak dużo się nie zmieniło. Dalej pracowała na dwie zmiany, rano w sklepie, wieczorem za barem, jednak w przerwie przed południem pyszne kanapki przynosił jej Draco, a nie ona sobie sama. Zawsze witał ją buziakiem, bardzo blisko kącika ust, a później wręczał cały stos kanapek, na których była: wędlina, żółty ser i pomidor, ewentualnie biały ser i dżem z czereśni. Siadali na skrzynkach po piwie za sklepem i pałaszowali, jakby byli w pięciogwiazdkowej restauracji. W czasie posiłku dużo rozmawiali, a Draco potrafił rozbawić szatynkę do łez.
***
Nie wiadomo jak Draco dowiedział się, w którym sklepie pracuje Miona i kiedy ma przerwę, ale odwiedził ją już następnego dnia po tamtym wieczorze. Rozmowa szła zadziwiająco lekko.
- Naprawdę, Zabini po kąpieli wchodzi do dormitorium w samych bokserkach i zawsze krzyczy „No panienki, która teraz ładuje się do mojego łóżka?”. Za to jest obwoływany gejem, ale tylko w naszym gronie. Poza tym, on jest stuprocentowym hetero. – Miona nie mogła się uspokoić, gdy to usłyszała. Jej głośny śmiech ściągnął jej koleżankę z pracy za sklep. Gdy wysoka brunetka zobaczyła blondyna momentalnie lekko wypięła biust i odezwała się lekkim tonem:
- Miona, możesz zajrzeć na sklep, czy ktoś się tam kręci? Ja zajmę się twoim kolegą. – Po czym zalotnie uśmiechnęła się do Malfoya.
- Miona, zostań. Ja tam zajrzę i jak coś to cię zawołam. Jedz, ale zostaw mi przynajmniej jedną z białym serkiem! – powiedział, patrząc na nią przeszywającym wzrokiem, przez co wybuchli śmiechem.
Kiedy Ślizgon zniknął, odezwała się Margo.
- Co to za ciacho i czemu nie powiedziałaś, że przyniósł nam lunch?
- Bo to mój znajomy ze szkoły. Wziął za mało kanapek, jak dla nas wszystkich… No wiesz, on jako facet dość sporo zje, ale jak chcesz poczęstuj się. - Hermiona lekko zarumieniona przysunęła talerz bliżej brunetki.
- Nikogo nie ma, Mionuś. Mogę zostać tu jeszcze pięć minut. Mogłabyś poprosić koleżaneczkę o chwilę prywatności? W końcu dostanę cię w swoje ręce dopiero, jak skończysz pracę w barze. – Gryfonka jeszcze bardziej poczerwieniała na twarzy, a Margo prychnęła z oburzenia i ze zbyt wysoko uniesioną głową, ruszyła w stronę sklepu. Już po chwili słyszała śmiechy tej dwójki. Udało się jej podejrzeć pożegnalnego buziaka w standardowe miejsce przy ustach. Gdy Miona wróciła do sklepu nie miała łatwego życia, przez ciągłe wypytywanie o Malfoya.
***
Była niedziela i udało jej się wyrwać jeden dzień wolnego. Zrobiła to tylko i wyłącznie na wyraźną prośbę Malfoya. Bardzo zależało mu na dzisiejszej nocy. Zaproponował nawet, że zapłaci jej dniówkę, na co ona oczywiście się nie zgodziła i zwyzywała od gumochłonów. Gdy kazał ubrać jej coś ładnego, ona go wyśmiała. W końcu dotarło do niego, że ona raczej ma zwykłe sportowe ubrania, które są po prostu dużo tańsze i praktyczniejsze, a sukienka na bal w czwartej klasie była pożyczona od koleżanki. Zrobił jej małą niespodziankę, gdy wróciła z pracy w sklepie, który z racji niedzieli był zamykany godzinę wcześniej niż zwykle.
- Cześć, mamo! – zawołała w progu, a pani Jean Granger wychyliła się z kuchni.
- Cześć, słoneczko. Myj ręce i siadaj do stołu. Zrobiłam zapiekankę z pomidorów i ziemniaków.
- Jesteś najlepsza. – Miona udała się do kuchni i już po chwili zajadała się swoim ulubionym daniem. Jadły z mamą, w tle słuchając radia. Jean pytała o dzień w pracy i plany na wieczór. Gdy córka przyznała się do wieczornego wyjścia z blondynem, pani Granger lekko się uśmiechnęła. Dawno nie widziała tak szczęśliwej Hermiony, a wiedziała, że gdy córka wejdzie do łazienki niedaleko jej pokoju, ta będzie jeszcze szczęśliwsza. Dlatego, kiedy Miona pozmywała, udała się na piętro do swojego małego pokoiku. Od razu podeszła do szafy, żeby znaleźć cokolwiek, co mogło by się kwalifikować jako „coś ładnego”. Wykopała swoją jedyną spódnicę w kolorze innym niż czarny (jakie musiała nosić w szkole i w pracy), założyła ją od razu. Mała wysoki stan i była dość staromodna. Rozkloszowana, z taniego materiału w kolorze brudnego różu. Wygrzebała białą koszulkę, która prawie nie była sportowa, z grubymi ramiączkami i małym dekoltem. Wsadziła ją w spódnicę i założyła czarne baleriny. Wtedy wybrała się do łazienki, która była na przeciwko jej pokoju i stanęła jak wryta. Miała przed oczami cztery torby. Dwie miały na sobie napis Coco Chanel. Jedna, najmniejsza Tiffany, a ostatnia była Dolce & Gabbana. W tym momencie ją zatkało i nie mogła się ruszyć, dopiero po dziesięciu sekundach krzyknęła:
- Mamo, co tu robią torby od znanych projektantów?
- Bo wiesz, po południu był tu taki przemiły blondyn. Przyniósł je i powiedział, że masz się w to dzisiaj ubrać i nie marudzić. Nieźle sobie poradziłaś ze swoją szafą, ale uwierz, pokazał mi co jest w środku. Przebierz się – Jean powiedziała to wszystko z szerokim uśmiechem, a Gryfonka zabarykadowała się w łazience i po kolei otwierała torby. Zaczęła od tych z Chanel. Z pierwszej wyciągnęła niesamowitą sukienkę koktajlową w kolorze koralowym. Zrobiona z grubego materiału, cała była dokładnie dopasowana do ciała, a dekolt w kształcie kwadratu podkreślał jej dość obfity biust. Gdy już miała ją na sobie, otworzyła drugą torbę Chanel. Znalazła w niej czarny lekki żakiet, z ciemnoczerwoną koronką. Całość dobrze dopasowywała się do jej figury. Tył był lekko przedłużony. W torbie od Dolce & Gabbana znalazła sześciocentymetrowe szpilki. Na tyle niskie by mogła w nich normalnie chodzić, a jednak na tyle wysokie, by było widać różnicę. W ostatniej paczce, która miała na sobie nazwę Tiffany'ego, znalazła piękny naszyjnik. Delikatny, wykonany ze srebra, a na nim zawieszka z tego samego stopu, ze sporym oczkiem z onyksu. Z szuflad wygrzebała swoje kosmetyki. Wprawną ręką namalowała grube kreski na powiekach, a usta podkreśliła czerwoną szminką. Włosy ogarnęła na tyle, by upiąć je w koka. Kiedy skończyła, rozbrzmiał dzwonek przy drzwiach. Pani Granger wpuściła ulubionego Ślizgona do domu (nie żeby znała jakiś innych). Draco szybko wyciągnął jedna różę z bukietu dla Miony i podarował ją jej mamie. Gdy Gryfonka zeszła na dół, Draco szeroko się uśmiechnął.
- Witaj, Miona. Ślicznie ci w czerwieni  – mówiąc to, znów dał jej buziaka w policzek i wręczył bukiet karmazynowych róż.
- Nie trzeba było, Draco. – Jej policzki się uroczo zarumieniły. Zaniosła bukiet do kuchni, gdzie wstawiła go wody. Po kilku minutach pożegnała się z mamą i wyszła, wyprowadzona przez blondyna. On ubrany był cały na czarno, poza ciemno-bordową koszulą. Szli i rozmawiali o byle bzdurach, śmiejąc się i wygłupiając. Hermiona nawet nie zwróciła uwagi, że chłopak nie puścił jej dłoni od wyjścia z domu.
- Zamknij oczy, proszę – Draco nagle odezwał się poważnym tonem. Dziewczyna po tych kilku dniach tak przyzwyczaiła się do Malfoya, że przez myśl jej nie przeszło by coś podejrzewać. Gdy tylko jej powieki się zamknęły, Ślizgon podciął jej nogi w kolanach i tylko dzięki refleksowi szukającego złapał w ramiona, nim uderzyła głową w twardą ziemię. Teraz leżała wtulona w jego pierś i szybko oddychała. On złośliwie śmiał się. – No już, spokojnie. Przy mnie nic ci nie grozi.
Poczuła, że rusza. Nie odpowiedziała, tylko zdenerwowana czekała na to co będzie dalej. Nagle poczuła, że kładzie ją na czymś bardzo miękkim i przyjemnym w dotyku.
- Już możesz otworzyć oczy – wyszeptał jej do ucha Draco. Posłuchała go i zobaczyła jezioro. Byli na najmniejszej plaży, na którą kiedyś go wysłała, kiedy marudził, że nie chciało mu się iść na dużą, aby popływać. Za sobą mieli drzewa pobliskiego lasu. Przed sobą czystą wodę jeziora, a wokół piasek. Draco podszedł do niej i usiadł obok. Spojrzał jej prosto w oczy. – Nie podoba ci się, prawda? Wiedziałem, żeby wziąć cię do restauracji albo do teatru…
- Co ty wygadujesz?! Tu jest cudownie! A nawet lepiej niż cudownie. To moje ulubione miejsce, a teraz jestem tu z największym przystojniakiem Hogwartu... No przynajmniej twoim zdaniem. Ten przystojniak zorganizował lampki na drzewach, żeby panował tylko przyjemny półmrok. O ile się nie mylę, to gdzieś w pobliżu jest jedzenie, bo wyjątkowo mocno czuć zapach grillowanych warzyw, jak na las. I jeszcze te ubrania, za które nie zdążyłam ci podziękować! Mam policzyć, ile razy już zostałam tak potraktowana? To nie są trudne obliczenia, ponieważ jesteś pierwszy. No i to nie jest randka typu… to nie randka…
- Jak to nie randka? Może gdy cię zapraszałem nie powiedziałem, że to zaproszenie na randkę, ale ja chciałem, żeby jednak była…
- Przecież jestem szlamą… Arystokracie nie przystoi spotykać się z kimś mojego pokroju.
- Hermiono, nie nazywaj siebie szlamą. Wiem, sam często to robiłem, jednak niedawno poznałem kogoś, kto pokazał mi jak bardzo się myliłem. Nie myśl, że teraz usłyszysz ckliwą historię, gdzie poznaję mugolaczkę, w której się zakochuję, a ona ginie nim wyznam jej uczucia i dzięki temu rozumiem, jak ważna jest miłość i że pochodzenie niczego nie zmienia. To jest mugolka, dalej żyje i jest moją przyjaciółką. Kiedyś zabłądziła koło dworu moich rodziców i ja ją znalazłem. Miała w sobie coś tak kruchego, że nie umiałem jej skrzywdzić. Odprowadziłem ją do najbliższego miasteczka, postawiłem gorącą czekoladę, a ona w zamian pokazała mi serce. Nie miała pojęcia, że jestem czarodziejem, wyznałem jej to dopiero po trzech tygodniach. Wtedy nagle uświadomiła mi coś, czego ja nie dostrzegałem przez pięć lat. Kocham cię.
- Draco…
- Nie, proszę. Nie mów, że mnie lubisz, że nic z tego nie będzie i że jestem nic nie wartą szumowiną, która powinna cię całować po stopach tylko za to, że ze mną rozmawiasz. Mam tego świadomość. Ale nie myśl też, że zakochałem się, gdy wszedłem do „Wiedźmy”. Nie. Zakochałem się już dawno temu. Podobała mi się twoja pewność siebie i to, jak broniłaś przyjaciół. Na początku był to podziw, ale po czasie przyglądania ci się, zauważyłem, jak marszczysz nosek, kiedy ktoś cię irytuje. Najczęściej byłem to ja... No i tak cudownie przygryzasz dolną wargę, gdy starannie dobierasz słowa, żeby ukryć swoją niepewność. Jednak byłaś zakazanym owocem. Nie mogłem cię dostać, bo wszyscy by się ode mnie odwrócili. A ja uwierzyłem, że ich zdanie jest najważniejsze. Dopiero Rose, ta mugolka, uświadomiła mi, że tak naprawdę, nie byłem tobą tylko zauroczony. Pokochałem cię, nim ty zaczęłaś mnie choćby tolerować. Kiedy zobaczyłem cię „U Wiedźmy” postanowiłem cię zdobyć, jednak teraz pewnie wszystko zawaliłem. – Gdy to mówił wpatrywał się w swoje dłonie. Jeszcze nigdy się tak przed nikim nie otworzył. Nagle poczuł, jak drobne rączki Gryfonki oplatają go od tyłu w pasie. Kucała za nim i przytuliła się do jego pleców. Jej usta znalazły się bardzo blisko jego ucha.
- Głupi jesteś, Draco, jeśli nie zauważyłeś, że się w tobie zakochuję. Wcześniej, nigdy tak o tobie nie myślałam. Zaczęłam dopiero od kilku dni. Ale przyjaciel, to nie jest określenie dla ciebie. Marzyłam, żeby to spotkanie okazało się randką. – Draco, jak tylko to usłyszał, gwałtownie obrócił się w jej stronę.
- Naprawdę? – Ona tylko się zaśmiała i przytaknęła. Blondyn wziął ja w ramiona i poderwał się z koca na równe nogi. Zaczął się z nią kręcić. Przez przypadek spadły jej buty. Po chwili ciągłego przytulania, postawił ją na kocu. Teraz znów była dużo niższa od niego. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Pochylił się nad nią i spojrzał w oczy. Po kilku sekundach przeniósł wzrok na jej usta. Gdy nie protestowała, bardzo powoli zbliżył swoją twarz do jej, tak że dzieliły ich milimetry. Tę drogę ona pokonała, lekko muskając jego wargi swoimi. Draco mocniej objął ją w pasie, całkiem przyciągając do siebie. Całował ją delikatnie i czule. Nie było spotykanej w jego pocałunkach gwałtowności, prawie brutalności. Nie wdzierał się w jej usta językiem i nie wodził po jej ciele rękoma od pośladków do biustu i z powrotem. Delikatnie musiał jej lędźwie. Po kilkudziesięciu sekundach tej pieszczoty odsunęła się od niego, jednak nadal trzymała rękę w jego włosach.
- To wystarczająca odpowiedź?
- Nie widziałem, żebyś miziała i obcałowywała się z co drugim chłopakiem, na hogwarckich korytarzach, więc tak. To wystarczająca odpowiedź. Co powiesz na kolację? Dziś ja obsługuję.
- Z wielką przyjemnością. A zjemy tutaj czy musimy iść gdzie indziej? – zapytała ze śmiechem.
- Jeśli chcesz, to możemy zjeść tutaj. Chociaż, jeśli byś wolała, to piętnaście metrów stąd jest przygotowany nakryty stół i w ogóle.
- No dobrze, chodź. Tylko znajdę buty.
- Poczekaj tu, zaraz ci przyniosę. – Jak tylko skończył mówić, ze śmiechem ruszył w poszukiwaniu szpilek dziewczyny. Jedną znalazł dość blisko koca, za to drugiej szukał dobre trzy minuty. Zobaczył ją dopiero, gdy się o nią potknął. Jednak do Hermiony wrócił krokiem pełnym gracji, po czym przyklęknął na jedno kolano i z uśmiechem założył jej buciki na stopy. Już gotowi ruszyli w kierunku pysznego zapachu. Po chwili Miona zobaczyła, co Draco przygotował.
- To jest niesamowite.
- Jeden pełnoletni znajomy mi pomógł. – Patrzyli na niewielki elegancki stolik z dwoma wygodnymi krzesłami po przeciwnych stronach. Na nim leżał biały obrus i bordowa serwetka. Środek zajmował mały bukiecik róż. Poza tym, były dwa duże talerze przykryte srebrnymi pokrywami. Malfoy pomógł usiąść Hermionie, po czym przysunął jej krzesło i odkrył talerz z jedzeniem. Przed sobą miała kilka małych kawałków grillowanego kurczaka, paprykę, pomidory, ogórki i cebulki koktajlowe, również z grilla. Ślizgon nalał do dwóch lampek czerwone wino o dość wyrazistym smaku i usiadł naprzeciwko dziewczyny. Jedli i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Dużo się śmiali, a Draco co chwilę łapał ją za rękę, lekko muskał jej skórę, a nawet składał delikatne pocałunki na wierzchu jej dłoni. Potrafił być gentlemanem w każdym calu. Po około godzinie zaserwował deser, którym okazał się grillowany banan w czekoladzie. Zaczynali już drugą butelkę wina. Dla Ślizgona to było nic wielkiego, jednak Miona była już lekko w stanie wskazującym, więc blondyn nalewał zdecydowanie mniejsze porcje do lampek. Było po dwudziestej trzeciej, gdy odeszli od stołu. Gryfonka mocno opierała się na Malfoyu, ale uparła się, że pójdzie o własnych siłach. Jak tylko dotarli do koca, szatynka położyła się i z uśmiechem obserwowała gwiazdy. Twierdziła, że jej gorąco, więc żakiet leżał obok niej, a buty, które uznała za niewygodne, wylądowały obok niego. Draco nie mógł wyjść z zachwytu i, zamiast patrzeć na gwiazdy, przyglądał się jej. Nagle poczuł, jak przyciąga go do siebie i zaczyna namiętnie całować, próbując zdjąć mu krawat. Jak tylko jej się to udało zabrała się za koszulę. Guziki plątały się jej między palcami. Kiedy poradziła sobie z trzema pierwszymi, poczuła dłonie na swoich, dużo większe od własnych, które powstrzymywały ją przed dalszym rozbieraniem. Miona, po kilku sekundach walki, poddała się. Ręce skrzyżowała na piersi i obróciła się plecami do blondyna, czego on nie potrafił zrozumieć.
- Co się stało, skarbie? – dopytywał Ślizgon.
- Nic – mruknęła niezbyt przekonująco Gryfonka.
- Maleńka, kłamcą to ty nie jesteś. Powiedz, o co chodzi.
- No... Bo ty, mnie nie chcesz…
- Chcę cię, najbardziej na świecie. Ale nie, jak jesteś pijana. Jutro byś żałowała, a mnie miała za skończonego dupka. Lepiej, żebyś teraz była zawiedziona niż później zraniona. Musisz zrozumieć, jak ważna dla mnie jesteś. – Powiedział, po czym pocałował ją w policzek i przytulił. Leżeli wtuleni w siebie, a kiedy zegar wybił północ, szatynka już słodko spała. Wtedy Draco wziął ją na ręce, przykrył marynarką i zaniósł do domu. Pani Granger pokazała chłopakowi pokój córki i wskazała, by tam ją ułożył. Na dobranoc pocałował ją w czoło i wyszeptał czułe dobranoc. To ją obudziło.
- Draco… gdzie jestem?
- W domu, skarbie. Śpij sobie dalej. Jutro przyniosę ci lunch do pracy. – Po raz ostatni tego wieczoru musnął jej wargi swoimi i wyszedł z jej domu, kierując się do ośrodka wypoczynkowego „U Wiedźmy” stwierdził, że jutro posprząta nad jeziorem.

Komentarze

  1. Jaka słodka c: Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. krótko, więc myśle że część tzrecia spokojnie będzie co nie ??
    Bardzo fajna miniaturka. Draco trochę za romantyczny jak na niego, ale właściwie czemu nie. Złapało mnie to wszystko za serducho ;) Lekko wstawiona Miona całkiem słodko:P
    Czekam na więcej i pozdrawiam Syntia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy tylko zauważyłam, że dodałaś kolejną część, małO nie oszalałam z radość nawet dla ciebie przerwałam oglądanie "Kuchenne rewolucje"XD
    Wspaniała miniaturka i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Szczególnie że mam zapalenie ucha i od tygodnia nudzie się sama w domu.
    CZEKAM, CZEKAM,CZEKAM :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest słodko, momentami jak dla mnie nawet trochę za, ale mniejsza :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że będzie druga część a tu bach taka niespodzianka, kocham, kocham, kocham! Jesteś niesamowita, dajesz mi tyle radości, miniaturka jest świetna, ale to już pisałam poprzednio, oczywiście liczę na kontynuację, bo teraz to już nie daruję! Uwielbiam Cię, naprawdę jesteś moim wzorem! <3
    Zapraszam również do mnie na nowy rozdzial dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Gorąco pozdrawiam i czekam na więcej
    TWOJA Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super aż nie mogę się doczekać następnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam innego slowa jak WOW masz wielki talent i nie marnuj go:)
    pss. kiedy nastepna czesc??

    OdpowiedzUsuń
  8. No i co ja mam napisać?! Napisz kiedyś cokolwiek słabego, to dasz ponarzekać chociaż, a nie ,że mogę tylko pisać jakie to cudo :D
    No ,ale cóż... Interesująca II część miniaturki C:

    A.W

    P.s Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. się wzruszyłam.... ta historia jest idealna, naprawdę, wszystko w niej jest takie jak powinno, draco, hermiona i jej przyzwyczajenia, moc romantyzmu, nawet przepyszne grillowane banany z czekoladą.... mniam.... i ten ciągły niedosyt! potrzebuję więcej, marzę o kolejnej części tej miniaturki... da się coś z tym zrobić?planujesz coś jeszcze? bardzo bardzo bym chciała... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej niedawno trafiłam na twojego bloga, i przeczytałąm wszystko ale dopiero teraz komentuje, wybacz :). Bardzo podobają mi się twoje opowiadania mam nadzieje że będziesz dalej się rozwijać.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne :)
    Jak się cieszę że dodałaś tą drugą część
    Przepraszam że nie komentowałam wcześniejszych miniaturek wybacz.Nadrobie to
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę mi tu pachniało Pretty Woman, ale taaaaaak mi się podoało.
    Szczególnie koniec. Draco zachował się jak prawdziwy gentelman! :D
    Słodko i uroczo....jak zawsze!
    PS.Zapraszam na nowosci do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Już chce następne <3 słooooooodko <3.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozpływam się. :) No genialna miniaturka. Idealna. A to jak opisałaś ten pocałunek... Boskie. Draco jest czuły i kochany, taki jakiego kocham najbardziej.
    No liczę na następną część :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Słoooodko.<33
    Czekam na następne.

    Ps. Mam nadzieję, że będzie dłuższe. ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. jeny wakacje slodkie a potem bedzie goryczhogwardu

    OdpowiedzUsuń
  17. Urocza! I nic już więcej nie powiem, bo to jedno słowo oddaje wszystko! :)
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po zaręczynach (+18) cz II

O mnie się nie martw

Po zaręczynach (+18!) cz I