Gdy wróg okazuje się bliższy niż przyjaciel - 12 rozdział
UWAGA rozdział jest niezbetowany.
~~~~~~~
Nastał ostatni dzień roku.
Minął jak wszystkie wcześniejsze. Malfoy obudził się wcześniej i namiętnie
pocałował Mionę. Gdy ta otworzyła oczka pocałunek tylko się pogłębił. Po chwili
Hermiona zajęła łazienkę przy sypialni, a Draco poszedł do tej koło salonu.
Ubrał dżinsy i jasnozieloną koszulę. Gdy czekał już przy stole zobaczył swoją
dziewczynę w rurkach i swetrze od panie Weasley. Razem zjedli pyszne śniadanie.
Chłopak pochłonął cały talerz jajecznicy, a dziewczyna wzięła swoją ulubioną
porcję jogurtu z musli i suszonymi owocami. Obejrzeli ulubioną komedię
romantyczną Miony, czyli Pretty Women.
Po tym ruszyli na dwór.
Uwielbiali wspólne spacery. Dziś
dodatkowo wzięli ze sobą łyżwy i jeździli na stawie, który był na podwórzu
arystokraty. Jedna z nielicznych rzeczy w których to Draco był lepszy od Miony.
Ona się go kurczowo trzymała i klęła na niego w duchu, że brał tak ostre
zakręty. Kilka razy się wywalili, jednak Malfoy zawsze dbał o to, by Hermionie
nic się nie stało i lądowała na nim. Wtedy ją przytulał mocniej do siebie i
całował. Po czym oboje wybuchali śmiechem i próbowali się zbierać z twardego
lodu. Gdy już im się to znudziło urządzili wielką bitwę na śnieżki. Gryfonka co
chwilę była wrzucana w wielkie zaspy, a Ślizgon jeszcze częściej miał śnieg za
koszulą lub na twarzy. Nagle dziewczyna zniknęła mu z oczu, a gdy pokazała się
za dziesięć minut chwyciła go za rękę i pociągnęła za drzewa, które były ozdobą
ogrodu. Tam zobaczył małego bałwanka.
- To taka miniaturowa wersja
ciebie, teraz tylko musze się zastanowić jak cię wziąć ze sobą do domu. –
Dziewczyna śmiała się aż do bólu brzucha, po zobaczeniu reakcji chłopaka.
Musiała go przepraszać i dać buziaka w policzek, by przestał udawać obrażonego
trzylatka. Jednak kara jej nie ominęła. Na jej głowie wylądowały wszystkie
kule, z których bałwan był zrobiony. Po tak spędzonym poranku udali się do
rezydencji. Położyli się w sypialni i poprosili Pućka o dwie gorące czekolady.
Hermiona leżała oparta o plecy Draco i czytała książkę, którą dostała od
Harrego. A chłopak bawił grał jakąś piosenkę na gitarze. Dopiero po chwili
zorientowała się, że to była mugolska piosenka November Rain. Gdy tylko
rozpoznała tą melodię przestała czytać. Guns ‘s Roses to jeden z jej ulubionych
zespołów, a Malfoy jeszcze po cichu śpiewał. Zauważyła, że gdy grał i nie miał
jej przed oczami to po prostu się zapominał. Nie widział niczego po za
strunami. Więc nic dziwnego, że nie zauważył tego, jak mu się przysłuchuje. Gdy
utwór się skończył zagadnęła go.
- No, no Draco, wcześniej
wspominałeś tylko o mugolskich pisarzach, a okazuje się, że muzyków też znasz
całkiem dobrych. – Powiedziała z uśmiechem.
- Wiesz, że nie lubię okrywać
wszystkich kart na raz – Odpowiedział ze śmiechem.
- Oj już nie bądź taki
tajemniczy.
- Ale przecież to ci się we
mnie najbardziej podoba. – Mrugnął do niej.
- Jesteś próżny…
- Tak, to też we mnie kochasz.
– Przerwał jej.
- Wkurzasz mnie…
- Swoją elokwencją – śmiał się
Ślizgon.
- Jak ja z tobą wytrzymuję? –
Gryfonka śmiała się razem z nim.
- Po prostu mnie kochasz. A
teraz chodź na obiad, zgłodniałem.
Ruszyli do jadalni. Zjedli
naprawdę dobrą zupę cebulową przyrządzoną przez Pućka. Na drugie danie dostali
ulubione spaghetti Hermiony. Gdy je jedli cali pobrudzili się sosem z czego się
śmiali. Przy obiedzie rozmawiali o muzyce. O ulubionych artystach i piosenkach.
Po posiłku znów poszli do łazienek. Przecież trzeba się przygotować na
sylwestra. Zajęło mi to tylko trochę mniej czasu niż przed wigilią. Smok lubił
dobrze dla niej wyglądać. Nie miał pojęcia co ona ubierze, więc postawił na
czarne spodnie garnituru i grafitową koszulę, wiedział że podoba jej się gdy
jest ubrany cały na ciemno.
Czekałem na nią w salonie. Była
osiemnasta gdy się pojawiła. Miała na sobie krwistoczerwoną sukienkę, podobną
do tej co kupiła na bal. Była na jedno ramie i miała rozkloszowaną spódnicę.
- Jak zwykle piękna – rzucił z
zawadiackim uśmiechem. Na co ona się lekko zarumieniła.
- Czarujesz Malfoy…
- Chyba nie masz mi tego za
złe?
- Skończ się wygłupiać, nie
możemy choć raz być poważni?
- Oczywiście, że możemy. – Raz
machnął różdżką i pojawiła się spokojna muzyka, drugi raz machnął, a światła
lekko przygasły zostawiając w pokoju delikatny półmrok. Wyciągnął rękę w jej stronę.
– Zatańczysz?
- Oczywiście – lekko ujęła jego
dłoń.
- Chciałaś na poważnie, znasz
podstawowe kroki walca angielskiego? – Spytał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jakieś całkowite podstawy
gdzieś widziałam.
- No to chodź. – Odrobinę
mocniej złapał jej dłoń, a drugą skierował na jej talię, przyciągnął ją blisko
siebie i wyczekał odpowiedni moment. Czuł jej palący dotyk na swoim barku,
wiedział że nie może się zbłaźnić. Ruszył płynnym krokiem kierując nią z
łatwością. Właśnie dziękował w duchu matce, która zapisywała go na te wszystkie
nauki dla dzieci arystokracji. Utwór się skończył, a on jej nie wypuszczał z
obcięć, zatańczyli jeszcze raz walca angielskiego, a później wiedeńskiego,
następnie poprowadził ją w paso doble. Ona była pod ogromnym wrażeniem tego,
jak Malfoy potrafił tańczyć. Okazało się, że Miona ma po prostu wrodzony talent
do płynnego poddawania się ruchom partnera. Mimo wysokich obcasów nie deptała
go, a na każdy najmniejszy ruch odpowiednio reagowała. Po tych eleganckich
tańcach Smok zaprosił ją do stołu na pyszną kolację. Doprawili ją butelką
wytrawnego wina. Rozmawiali o błahostkach, tak jak lubili najbardziej. Po
udanym posiłku tym razem to Miona wstała od stołu. Stanęła przed mężczyzną.
Machnęła różdżką i zaczęła lecieć szybka piosenka.
- Chodź Draco, zobaczysz jak
bawimy się w piwnicach Londynu.
- W piwnicach?
- To tam organizuje się
największe imprezy. Nie pytaj. Chodź.
Ruszyli w tańcu. Było to coś na
kształt jiva. Draco raz na jakiś czas gubił się w krokach, lecz wystarczył
kolejny obrót by zacząć wszystko od nowa. Bawili się tak dłuższą chwilę. Ale
oczywiście się zmęczyli. Przywołali pierwszą butelkę Ognistej. Cały czas
tańczyli, jednak teraz każdy w ręce miał szklankę. Raz tańczyli prawie
przytuleni do siebie, raz w dwóch różnych końcach pokoju. Po opróżnieniu
pierwszej butelki Draco miał rozpięte dwa pierwsze guziki koszuli, a Miona
rozpuściła dotąd spięte w eleganckiego koka włosy. Przywołali kolejną butelkę.
W trakcie tej Smok znów miał dwa guziki mniej zapięte. Bawili się w najlepsze.
Śmiali się głośno i gadali o bzdurach. Pod czas trzeciej butelki tańczyli nie
odrywając się od siebie, a po niej postanowili zagrać w dwadzieścia pytań.
- Niieee, dwadzieścia to za
dużo. – Doszedł do wniosku Malfoy.
- No to dziesięć. Nawet pozwolę
ci zacząć.
- Kiedy pierwszy raz
stwierdziłaś, że jestem przystojny?
- Jesteś pró…
- Próżny, wiem, odpowiedz.
- W ekspresie do Hogwartu w
pierwszej klasie. Czy udało mi się połamać twój nos w trzeciej klasie?
- Nie, krew poszła, ale był
tylko stłuczony. Często imprezujesz w piwnicach? – Po tym pytaniu skończyła się
butelka ognistej, więc dla odpoczynku wzięli słodkie białe wino.
- W czasie wakacji gdy tylko
mam okazję, uwielbiam to. Czy poszedł byś ze mną na imprezę w piwnicy?
- Z tobą poszedłbym i na koniec
świata. Bliznowaty i Wiewiórka cię nie wkurzają, tym że świata po za sobą nie
widzą i przysysają się do siebie jak glonojady? – Tu Hermiona wypiła pełną
lampkę na raz. Nienawidziła tego, ale nic nie mogła poradzić.
- Strasznie mnie wkurzają, ale
są moimi przyjaciółmi i nie chcę im odbierać szczęścia. Ile miała twoja
najmłodsza laska w łóżku?
- Czternaście, ale sam wtedy
miałem dwanaście. Kiedy miałaś swój pierwszy raz? – Miona się zarumieniła,
przez co wyglądała bardzo niewinnie.
- W czwartej klasie, po balu
bożonarodzeniowym. Jak bardzo cię boli to, że za każdym razem my wygrywamy
puchar domów? – To pytanie było wredne, więc by odpowiedzieć z odpowiednią
elokwencją Draco wypił spory łyk alkoholu.
- Jest to irytujące, za to nam
się częściej zdarza puchar quidditcha i to mnie satysfakcjonuje. Czy było ci
bardzo smutno po tym jak pierwszy raz nazwałem cię szlamą? – Miona przestała
się bawić w kieliszki i wypiła łyk prosto z butelki.
- Bolało jak cholera. Na
początku stałam z dumnie podniesioną głową i pilnowałam by Ron się nie zadławił
ślimakami. U Hagrida ledwo się trzymałam, a w nocy płakała, tak że nie usnęłam
aż do rana. – Malfoy zły na siebie, że zadał to pytanie wypił resztę wina,
jakie miał w kieliszku. – Czemu tak często zmieniasz panienki w łóżku, tak
szybko się nudzą?
- Od kilku tygodni jedyną
dziewczyną w moim łóżku jesteś ty i nie chcę tego zmieniać. A wcześniej to były
wyścigi z innymi Ślizgonami. – Otworzyli kolejną butelkę wina komentując, że
powinny one być większe. Było po jedenastej, trzymali się świetnie. Ale to
tylko dzięki odpowiedniemu eliksirowi przy obiedzie. Zasługa naszej
Wiem-to-wszystko. – Próbowałaś usunąć bliznę z przedramienia?
- Próbowałam wszystkimi dostępnymi sposobami,
nie udało się. Czemu mnie leczyłeś gdy byłam torturowana?
- Bo cie podziwiałem, ja nie
umiałem się tak postawić. Wróćmy do wrednych pytań, nie lubię takich smutnych.
Czemu zawsze broniłaś Bliznowatego i Łasica?
- Bo byli moimi przyjaciółmi. –
Wino lało się obficie, a oni już dawno odłożyli kieliszki. – Chciałeś wrednych
pytań. Czy fantazjujesz o mnie? - To, że
alkohol słabiej działał, nie znaczyło, że w ogóle nie działa.
- Często o tobie fantazjuję i
marzę – posadził ją sobie na kolanach i wyszeptał jej do ucha – a ty
Gryfoneczko, fantazjujesz o przystojnym Ślizgonie?
- Nie, nigdy nie fantazjowałam
o Zabinim. Ale o tobie się zdarzało – pocałowała jego ucho.
- Koniec tych pytań, chodź się
zabawić. – Wziął ją na ręce i zaczął wirować. Wszystko było dobrze do czasu gdy
nóg nie podcięła mu kanapa. Wylądowali na niej. Miona była pod Malfoyem,
wykorzystała to i skradła mu pocałunek. Znów włączyli głośno muzykę i tańczyli
podając sobie butelki z rąk do rąk. Przetańczyli tak półtora butelki wina, dwie
karafki ognistej i wybiła północ. Smok wziął Hermionę na podwórze. Patrząc na
fajerwerki w oddali złożyli sobie krótkie życzenia w stylu wszystkiego najlepszego i pocałowali się namiętnie. Trwało to
dłuższą chwilę, oboje walczyli o dominację, a do tego żadne nie chciało
przestać. Gdy w końcu Malfoy wygrał tą małą bitwę jeszcze raz musnął ją ustami
poczym posadził na śniegu. Już przed wyjściem zadbał o odpowiednie zaklęcie aby
nie zmarzli. Na chwilę zniknął w cieniu by po chwili w powietrze wyleciał cały
zestaw magicznych fajerwerków. Usiadł koło brązowowłosej i podziwiali razem ten
widok. Uśmiechali się do siebie i dzieli oglądając niesamowite wzory na niebie.
Iskry układały się w ziejące ogniem smoki i latały nad nimi. Gdy zgasł ostatni
weszli do domu. Popatrzyli na siebie wzięli dwie butelki absyntu i
teleportowali się. No w sumie to Draco się teleportował, Hermiona tylko się go
trzymała, bo nie wiedziała gdzie on chce się udać.
Gdy stanęli na twardym gruncie
zobaczyła przed sobą panoramę Paryża. Byli na szczycie Wieży Eiffla. Pocałowała
go.
- Dziękuję, zawsze kochałam to
miasto.
- Dziś ta wieża jest tylko dla
nas. – Z dołu było słychać typową muzykę akordeonu, a on tańczył ze swoją
ukochaną w ramionach. Pili i się bawili na wieży do samego rana. Do domu
teleportowali się dopiero przed piątą. Niestety dziś nawet Hermiona nie
pamiętała o przygotowaniu eliksiru na kaca.
Świetne!!!!
OdpowiedzUsuńkolejny idealny opis... słodko, słodko, słodko... czekam na odmianę, może jakiś konflikt, nieporozumienie? no i kolejny dzień na kacu, oj, niedobrze...
OdpowiedzUsuńjeeeeeeeeeeeeej :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że to wyraziło to, co czuję po przeczytaniu tego rozdziału :)
Dramione True Love <3
super!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony blog Dramione. Szkoda że nie będzie więcej rozdziałów :)
Zbetowany czy nie, rozdział był ciekawy. Przepełniony miłością i romantyzmem. :) Gra w pytania...super. Bardzo mi sie podobało i czekam na nowości. :)
OdpowiedzUsuńWeeeny :*
jak uroczo jak ja ich uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
Pozdrawiam
http://truskawkowykrem.blogspot.com/
Sielankaa :P czytając ten rozdział, zaczęłam się zastanawiać czy masz zamiar wprowadzić do opowiadania jakiś glębszy wątek, czy raczej będziesz skupiać się na nich, ich uczcuciach i szczęściu? Ogólnie czytało się dobrze, ale jak już mówiłam przydałoby się popracować nad stylem :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO jeju.Piękne,gra w pytania.Ciekawe napisane dlatego przyjemnie się czytało
OdpowiedzUsuńWeny
Jakie kochaneee.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki