Gdy wróg okazuje się bliższy niż przjaciel - 5 rozdział

Postanowił z nią porozmawiać. Zapukał.
- Ron?! Zapomniałeś czegoś? – Usłyszał naprawdę przerażony głos.
- To tylko ja. Możemy porozmawiać? To ważne. – Było słychać wręcz błagalne nuty w  głosie Malfoya, co się z nim dzieje?
- Daj mi pięć minut. – Usłyszał już lekko uspokojony głos.
- Granger? Czemu nie mogę po prostu wejść.
- Pięć  minut cię nie zbawi. Po za tym możemy pogadać jutro.
- Dość tego. – Mówiąc to otworzył drzwi, nie były zamknięte nawet na klucz. To co zobaczył go przeraziło. Jeszcze nie był w pokoju Gryfonki. Widział go tylko kilka godzin temu z progu, lekko przysłonięty dwoma sylwetkami, jednak teraz go zatkało. Na podłodze i biurku były potargane pergaminy, kołdra musiała być rozdarta tak że pierze było w całym pokoju, ogólnie wszystko było zniszczone. Ale najgorsze co mógł zobaczyć dostrzegł na łóżku. Hermiona naga leżała z różdżką w ręce i próbowała uleczyć rozcięcia na brzuchu, udach i policzku, siniaków nie umiał policzyć, widział łzy w jej oczach. Odwrócił się na chwilę i machnął różdżką. Z szafy wyleciała bielizna dziewczyny, specjalnie pomyślał o takiej co zakrywa jak najwięcej, chciał by dziewczyna czuła się jak najbardziej komfortowo. Nie mógł jej bardziej krzywdzić. Podszedł do łóżka i wyciągnął jej różdżkę z dłoni. Widział jak co raz mocniej jej ciało drży pod wpływem płaczu. Nic nie mówił. Pomógł jej się położyć.
Przed oczami pojawiały mu się obrazy z chwil, gdy pomagał tak Matce. Wziął głęboki wdech i odezwał się ledwo słyszalnym szeptem.
- Leż spokojnie. Nie skrzywdzę cię. Wiem co robić – ona pokiwała głową, jednak jeszcze mocniej płakała. Malfoy przywołał wyciąg z szczuroszczetu i czyste gaziki. Silił się na najspokojniejszy głos. – Wiem, że chcesz się okryć przede mną, jednak pozwól mi się uleczyć. Chyba, że chcesz iść do skrzydła szpitalnego – wtedy już krztusiła się łzami. Arystokrata jak najdelikatniej obmywał jej rany.
- Nie mogę iść do skrzydła szpitalnego… On mnie zabije jeśli ktoś się dowie. Przysięgnij, że nikomu nie powiesz.
- Granger… Ten dupek cię katuje. Musimy coś z tym zrobić. – Mówił bardzo delikatnie choć ze złością. – On za to może trafić do Azkabanu. Wiesz o tym?
- Ale on nie zasługuje na taki los.
- Hermiono… -  Zagłuszył go jej szloch. Nie miał pojęcia co zrobić. Chciał ją przytulić, ale nie chciał jej przestraszyć. Nadal czyścił rany tej drobnej kobiety. – Na pewno nie chcesz iść do skrzydła szpitalnego? – Zapytał głośniej, tak żeby ona na pewno go usłyszała.
- Na pewno. – Po tych słowach gdy dziewczyna nadal płakała on zaczął zasklepiać jej obrażenia różdżką, aż powoli znikały. Tak samo pozbywał się siniaków w najdelikatniejszy sposób jaki znał. Gdy skończył z brzuchem, nogami, rękami oraz twarzą miał nadzieję, że to już wszystko. Jednak usłyszał jej cichy głos.
- Draco, zrobisz coś z moimi plecami? Sama nigdy nie umiałam ich do końca wyleczyć… - Powiedziała to tak cicho, że ledwo ją usłyszał, pomógł jej się delikatnie obrócić. Wtedy już nie umiał się opanować. Całe plecy dziewczyny były pokryte grubymi szramami oraz bliznami. Jej uda wyglądały podobnie, choć na nich nie było blizn. Nie wiedział jakim cudem dziewczyna mogła leżeć na tych plecach. Gdy znów wziął się za czyszczenie świeżych ran, mimo największej delikatności Hermiona zasyczała z bólu. Blondyn widział różne rzeczy, gdy służył Czarnemu Panu, jednak ten widok był dla niego najgorszym w życiu. Nawet jego mama nie miała takich obrażeń.

Był małym dzieckiem, gdy pierwszy raz widział dręczoną Narcyzę. Nie Zauważył, żeby jego ojciec używał siły. Nie posunął się do tak prymitywnych sposobów jak bicie. Jego matka była zastraszana i torturowana dzięki zaklęciom niewybaczalnym. Jako dzieciak nie miał możliwości jej pomóc. Widział ją wijącą się na podłodze, płaczącą. Jednak skąd pięciolatek miał wiedzieć, że nie w każdej rodzinie tak jest.
Gdy był starszy próbował ją chronić. Ale co może zrobić jedenastolatek przeciwko śmierciożercy. A przecież on też nie miał tak różowo jak by chciał. Nie obrywał cruciatusem tak jak mama, ale zdarzało się łagodniejszymi klątwami. Narcyza zawsze go leczyła, mimo że sama była w dużo gorszym stanie.

 Po kilku kolejnych latach już więcej potrafił. Umiał również się opanować na tyle by nie prowokować ojca. Jego niesubordynacja zawsze była tragiczna w skutkach dla Narcyzy. Jeśli tylko był w domu robił wszystko by uzdrawiać matkę. Jednak na niej nie było tak widocznych śladów przemocy. Bał się, że jej dodatkowo zaszkodzi. Ona uczyła go jak zajmować się ranami, które były rzadkością, ale też pokazała jak zająć się obrażeniami po zaklęciu niewybaczanym. To dzięki mamie mógł pomóc Hermionie.

Gdy skończył czyścić rany znów je zasklepiał. Tym razem pozbywał się też blizn. Nie wszystkie udało mu się całkowicie usunąć. Te najstarsze zdołał jedynie pomniejszyć i choć minimalnie zbliżyć do koloru jej skóry, żeby tak się nie rzucały w oczy. Gdy skończył znów obrócił dziewczynę i spytał czego jeszcze potrzebuje.
- Dziękuję Draco – drugi raz dzisiaj powiedziała mu po imieniu. Chłopak nie wiedział co teraz zrobić. – Możesz mnie zostawić? Chcę iść pod prysznic.
- Oczywiście. Jednak pamiętaj, jeśli cokolwiek by się działo przyjdź od razu do mnie. I nie chodzi mi tylko o to jakby teraz coś cię bolało. Ale zawsze - kucnął przed nią i bardzo delikatnie złapał ją za dłoń. – Jestem twoim przyjacielem. Nie zapominaj o tym, dobrze?
- Dobrze. Jeszcze raz dziękuję. Za wszystko. – Chłopak się podniósł, jeszcze raz obejrzał się przez ramię. Hermiona miała już na sobie szlafrok, stała przy szafie i wyciągała piżamę, tą samą koszulkę co pierwszego wieczoru. Wyszedł z pokoju. Nalał sobie do szklanki ognistej i zobaczył ją jak znika za drzwiami łazienki. Stwierdził, że się położy. Przecież powiedział jasno, że gdyby potrzebowała pomocy to ma przyjść. Na pewno przyjdzie. Było już przed piątą. I pomyśleć, że ona sama leczyła by się jeszcze dłużej. Nic dziwnego, że nadużywa zaklęć maskujących zmęczenie. Rozebrał się i włożył krótkie spodenki. Najczęściej spał w bokserkach, lub nago. Jednak gdyby Hermiona przyszła to chciał mieć choć tyle na sobie. Gdy tylko się położył miał przed oczami tą małą kobietkę tak zranioną przez własnego faceta. Choć czy go można nazwać mężczyzną po tym co jej zrobił? Z pewnością nie. Usłyszał cicho zamykane drzwi pokoju obok. Po raz pierwszy usłyszał jej krzątaninę przed snem. Czyżby wcześniej rzucała silencio czy choć muffiato. Udało mu się usnąć po pół godziny. Jednak o siódmej usłyszał straszne krzyki. Od razu zerwał się z łóżka i pobiegł do pokoju obok, ledwo przytomny wpadł do sypialni skąd dobiegał hałas. Dziewczyna spała. Była ubrana w dość ciepłą piżamę, więc nie zwracał uwagi, że zrzuciła całą kołdrę. Cicho podszedł do niej.
- Hermiono. Obudź się. – Dziewczyna cały czas krzyczała. Więc zaczął mówić głośniej. – Granger. Wstań. – Lekko potrząsnął jej ramieniem. Dziewczyna z przerażeniem otworzyła oczy, a on widząc jej strach odsunął się od niej. Gdy zobaczyła Malfoya na jej twarzy była widoczna ulga. To aż niezdrowe. Cieszyła się, że widzi swojego największego wroga, po tym jak była przerażona po śnie z jej ukochanym.
- Przytul mnie. Proszę – chłopak podszedł do niej powoli. Bał się reakcji na gwałtowniejszy ruch, po czym delikatnie ją objął. Ogarnął go przyjemny zapach jej cytrusowego szamponu.
- Chcesz o tym porozmawiać? – Pokręciła przecząco głową. – Zostać z tobą, gdy uśniesz?
- Draco, ja się boję…
- Rozumiem. Wyjdę. Tylko proszę, nie rzucaj silencio na pokój. Chce słyszeć gdy coś będzie nie tak. Dobrze?
- Dziękuję. I obiecuję nie wyciszać pokoju. – Malfoy po raz kolejny pokazał jaki potrafi być delikatny. Lekko przytulał drobną Gryfonkę, która nadal krzywiła się lekko z bólu.
- Mam jedno pytanie, na które chciałbym usłyszeć odpowiedź. Jakim cudem ukryłaś to przed Bliznowatym i Wiewiórką? I jakim cudem chodziłaś bez grymasu bólu?
- Harry i Gin są bardzo zaabsorbowani sobą, mało co zauważają, a codziennie rano brałam eliksir przeciwbólowy. W wakacje zrobiłam zapasy aż do końca roku. Chcesz zobaczyć to otwórz najniższą szufladę biurka.
- Kiedy indziej Mała, teraz śpij – gdy po dwudziestu minutach głowa Hermiony bezwładnie opadła na jego tors chłopak powoli się podniósł i przykrył ją dokładniej kołdrą. Po cichu otworzył wskazaną przez nią szufladę. Przeraziła go ilość eliksiru przeciwbólowego. Ale dobrze, że choć tyle miała. Teraz on musi na nią uważać i się troszczyć. Wrócił do siebie, ale już nie umiał usnąć. Poszedł szybko wziąć prysznic, po czym się ubrał. 

Komentarze

  1. Nienawidzę Rona!
    Lubię jak Draco troszczy się o Hermionę :)
    Super rozdział i nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ron to głupia gnida !
    Draco jest taki czuły i opiekuńczy. Taki, jakiego kocham najbardziej :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak on może ?! Co za gnojek!
    Dobrze, że Dracze jej pomógł.
    Mimo, że wszystko dzieje się bardzo szybko, coś się dzieje. To najważniejsze.
    Również zaczęłam pisać bloga o owej parce, jeśli chcesz - wpadnij - http://hermiona-draco-love.blogspot.com/

    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  4. W swiecie potterowskich blogów, myślałam, że przeczytałam już wszystko i myślałam, że już nic mnie nie zdziwi. Oj jak ja się myliłam! Lucy, Ty przeszłaś samą siebie i przekroczyłaś jakiekolwiek granice, które jak się okazało wcale nie istnieją. Ron i przemoc! Co jak co, ale tego jeszcze chyba nie było, no bynajmniej ja tego jeszcze nie czytałam!

    Uwielbiam rozdziały, w których jestem pewna, że zaraz coś się wydarzy a tutaj KABUM, dzieje się coś, co by mi pod żadnym pozorem do głowy nie wpadło. Właśnie za to uwielbiam Twojego bloga, ze te KABUM :D

    Wiem, że przemoc jest okropna i jestem przeciwko niej. Mimo to chciałabym powiedzieć, że w dalszym ciągu lubię Rona. Jednakże w tym rozdziale, Ron to jakiś potwór. Wszystko to dodało super atmosfery do rozdziału i całego bloga. Jestem ciekawa jak nigdy dotąd co będzie dalej. Moja ciekawość sięgła zenitu!
    Lucy, kłaniam się nisko i biję brawo! :) No i szczerze powiem, że niecirpliwie czekam na konfrontacje Draco vs Ron (bo taka będzie prawda? :P )
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny.
    Jeszcze raz brawo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię Rona w tym wydaniu, ale Hermiona, która się poddaje, jest po prostu strasznie mało wiarygodna.
    Poza tym, akcja dzieje się ciut za szybko - zwoolnij, nikt Cię nie goni ! ;)
    Styl pisania jest fajny, błędy znikome, w tym mi się podoba :)
    Pisz dalej, bo zapowiada się naprawdę dobrze :)
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdzial byl piekny, taki czuly i... inny. Faktycznie, jeszcze nigdy jeszcze nie spotkalam sie z Ronem - sadysta :D Jak ja go nie lubię!
    Biedna Hermiona, aż dziwie sie, ze jeszcze sie nie zbuntowała, chociaz mozna to wytlumaczyc. Mając takiego chlopaka (czytaj: potwora), po którym nie mozna spodziewac sie niczego dobrego, tez bym siedziała cicho jak myszka. Przynajmniej dobrze, ze Draco zaczyna działać i nie zostawia jej samej.
    Czekam na ciag dalszy, dodaje do ulubionych.
    Czarna:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Moim marzeniem jest ośmieszenie Wieprzleja przed całą szkołą! Spełnisz je?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie zdradzę :) jak chcecie się dowiedzieć czytajcie kolejne rozdziały :)

      Usuń
  8. Ciekawe rozwinięcie sytuacji ;) Przepraszam, że wpadam dopiero teraz, jakoś nie obczaiłam, że już dodałaś nową notkę, a nawet dwie ;P Rozdział naturalnie mi się podobał, absolutnie mnie nie zawiodłaś, nawiązując do wiadomości, którą od Ciebie otrzymałam ;P
    Uwielbiam Twojego Draco, jest cudowny, słodki, a jednocześnie niesamowicie męski ;P Jestem ciekawa, może będzie jakaś bójka między Draco, a Ronem ;P realistyczne sceny batalistyczne haha xD
    trochę mnie dziwi, bo w sumie Draco nawet dość spokojnie zareagował, sądziłam, że rzuci na Rona od razu jakąś klątwę ;P
    Super Rozdział :) Pozdrawiam
    C.I.
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieźle ją urządził, naprawdę. Najchętniej odcięłabym mu przyrodzenie. Dobrze, że Draco był żeby pomóc. To ostatni na teraz. Muszę wreszcie skupić się na zajęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cudowny.
    Ron jest okropny.
    Dobrze, że Draco pomógł Mionie.
    Mam nadzieje, że Hermiona weźmie sie w garść...
    ... i zostawi wreszcie Rona.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ron mógł ją tak katowac!
    Ciekawe za co ?
    Rozdział super zwolbilas trochę akcje i fajnie się czyta
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Ron to gnój !!!! Zabij go proszę, albo chociaż do Azkabanu wsadź.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie , że było wspomnienie z Narcyzą , to naświetliło opiekuńczość Dracona.
    Mam nadzieję , że Ron niedługo zasłuży sobie na porządną klątwę.
    Arystea.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po zaręczynach (+18) cz II

O mnie się nie martw

Po zaręczynach (+18!) cz I