Gdy wróg okazuje się bliższy niż przjaciel - 6 rozdział
Najbliższe dwa tygodnie często rozmawiał z Granger. Co noc przychodził do jej pokoju gdy budziły go jej krzyki. Jednak już nie chciała by ją usypiał. Radziła sobie. Coraz częściej mówili sobie po imieniu. Jedna rzecz wyjątkowo go bolała. Dziewczyna cały czas pozwalała się wykorzystywać i bić. Wiedział, że ona nie rzuca silencio na pokój. Jednak Łasic robił to za nią. A on ją leczył nocami i próbował przekonać do zakończenia związku. Ona jednak za bardzo się go bała.
Był trzeci listopada. Blondyn siedział w pokoju wspólnym, Hermiona szykowała się na spotkanie z Łasicem. Gdy Ron wszedł do ich pokoju wspólnego Malfoy go oszołomił bardzo mocną drętwotą. Rudy był przytomny, jednak nie mógł się ruszyć.
- Granger, chodź na chwilę…
- Malfoy, wiesz że nie mogę, on zaraz tu będzie. Muszę być u siebie.
- No właśnie. On tu jest i chcę z wami porozmawiać. Choć raczej on nie będzie miał zbyt dużego wkładu w tą rozmowę. Proszę, przyjdź tu. – Gdy Hermiona weszła do pokoju stanęła jakby wrosła w podłogę. Dziś jej oczy wyrażały coś więcej niż pustkę. A Draco siedział wygodnie w fotelu koło kominka z książką obok siebie i szklanką whisky w ręce, Ron leżał przy wejściu pod obrazem bez możliwości ruchu za to z okropnym wyrazem twarzy. Brunetka się przeraziła. Jak tylko arystokrata to zobaczył podszedł do niej i poprowadził do fotelu, który on wcześniej zajmował. Lekko ją posadził na miękkie siedzenie. Podszedł do rudego i oparł go o ścianę, tak że zdawał się siedzieć. A on sam rozsiadł się w drugim fotelu koło współlokatorki. Głęboko odetchnął i zaczął rozmowę.
- Rozmawialiśmy o tym nie raz, jednak ty się go za bardzo boisz. Musimy coś z tym zrobić. Powiedz tak szczerze, czy chcesz być z Wieprzlejem?
- Malfoy, proszę….
- Posłuchaj mnie. On teraz nic ci nie zrobi i później też nie. Uwierz mi, że cię ochronię. A więc, chcesz z nim być czy nie?
- Proszę, odpuść…
- Nie odpuszczę. Nie pozwolę cię krzywdzić na każdym kroku. – Hermiona się zarumieniła i spuściła głowę. – Nigdy nie chciałaś o tym rozmawiać, ale kiedyś musimy. A najlepiej przy nim. Ma wiedzieć co ci zrobił.
- Ale on wie.
- No dalej Mała. Opowiedz mi jak się zaczęło i jak się skończy – ona nie podniosła głowy ale powoli zaczęła mówić.
- Zaczęłam się z nim spotykać w dniu ostatniej bitwy. Oboje potrzebowaliśmy bliskości… Tydzień później woda sodowa uderzyła Harry’ emu i Ronowi do głowy… Ale byłam pewna, że szybko minie. I rzeczywiście Harry szybko doszedł do siebie i po kolejnym tygodniu już było jak wcześniej... Ale Ron dalej świrował... Chciał być wszędzie zauważany, a żeby robić większą sensację zawsze mnie brał ze sobą… Raz mnie zostawił w domu bo byłam bardzo zmęczona. Następnego dnia rano zastałam go i jakąś blondynkę u nas na kanapie... Rzucił na mnie bardzo nieumiejętne obliviate... Po kilku dniach sobie wszystko przypomniałam i zaczęłam się kłócić… Wtedy pierwszy raz mnie uderzył... Późnej bardzo przepraszał i przysięgał, że już nigdy tego nie zrobi. No cóż, uwierzyłam mu. Kilka dni później znowu to zrobił, jednak wtedy to nie był jeden policzek... Nie… Wtedy pierwszy raz dostałam porządnie… Rozcięcia na brzuchu i plecach… - Wtedy usłyszeli ciche skrzypnięcie, zamykanego obrazu.
- Co do cholery… - Malfoy ruszył w kierunku portretu, już po chwili zobaczył Zabiniego. – Ej, czekaj.
- Sorry Smoku, nie wiedziałem, nie podsłuchiwałem, od razu wyszedłem, jak tylko zobaczyłem rudzielca. Na serio.
- Chodź na chwilę. Poczekaj, zaraz ci powiem, czy możesz wejść czy nie – zniknął za obrazem i podszedł do Hermiony, która płakała. – Maleńka, to był Blaise, nic nie słyszał, jednak może chcesz mieć większe wsparcie niż tylko ja? On czeka pod obrazem.
- A nie będę musiała mówić od początku?
- Oczywiście, że nie.
- Niech wejdzie. A właściwie on wie?
- Nie, ale teraz mu to streszczę. Dobrze?
- Tak.
- Daj mi pięć sekund. – Dopadł do obrazu. – Dobra. Teraz się skup. Mamy płaczącą Hermionę, która potrzebuje wsparcia, od nas obu. Jest małe co nie co czego nie wiesz. Łasic ją bije. Ja wiem od dwóch tygodni bo ją przyłapałem na łataniu samej siebie. Teraz musi się rozprawić z tą częścią życia. Chodź. – Gdy weszli do pokoju dziewczyna siedziała wbita w fotel jak najdalej od byłego przyjaciela. Zabini podszedł do niej i ją lekko przytuli. Dziewczyna kiwnęła głową. Ślizgoni przesunęli jej fotel bliżej fotela Malfoya. On usiadł w nim, a Blaise na dywanie przed nimi. – Możesz mówić dalej. Tylko spokojnie. My nie pozwolimy cię skrzywdzić. Pamiętaj.
- Yhym. No to wtedy miałam pierwsze rozcięcia… Chciałam uciec, ale zaczął mnie okładać pasem, tak że nie byłam w stanie się poruszać… Od tego czasu byłam pod stałym imperiusem. Później mnie leczył i doprowadzał do stanu używalności, jeśli musiałam gdzieś wyjść… W czasie wakacji było coraz gorzej… Traktował mnie gorzej od przedmiotu, a ja nie mogłam uciec, nie mogłam powiedzieć nic nikomu… A nikomu nie zależało, żeby zauważyć… – Dziewczynę zaczął zagłuszać jej własny szloch. Zabini wstał, podniósł ją i posadził koło siebie na dywanie, lekko gładząc jej plecy. Draco usiadł po drugiej stronie brunetki i przytulił tą drobną kobietę.
- Musisz to powiedzieć. Wyrzuć to z siebie, a wtedy jego wyrzucisz z życia – ona pokiwała głową i mówiła dalej. Draco obejmował ją jednym ramieniem.
- Na początku lata zaczęłam brać eliksir przeciwbólowy. Codziennie rano wlewam porcje do kawy… Gdy wróciliśmy do Hogwartu gdy chodziliśmy po szkole byłam zaklęta tak by nic nie móc powiedzieć… Dalej nie mogłam od niego odejść... Co tydzień rzucał na mnie te zaklęcia, dzisiaj miał je rzucić znowu, dlatego właśnie mogę mówić, przestały działać... Dziś nareszcie mam własną wolę. To chyba jedyne zaklęcie które mu naprawdę wyszło… Wkłada w nie tyle nienawiści do mnie, że nie chce z nim być z własnej woli… Nie umiałam go przezwyciężyć… Gdy przychodził do mnie do dormitorium… - Dziewczyna znów wybuchła głośnym płaczem. Ślizgoni ją przytulali i szeptali, że będzie dobrze, że musi to wyrzucić i będzie lepiej. Hermiona siedziała w ciszy przynajmniej dziesięć minut. Gdy się uspokoiła z kamienną twarzą i głosem wypranym z emocji powiedziała. – W dormitorium zawsze mnie zmuszał do seksu i bił. Koniec historii.
- To też koniec tego związku, prawda Mała? – Zapytał blondyn. A Hermiona pokiwała głową.
- To koniec.
- No Miona, to co mamy z nim teraz zrobić? – Spytał Zabini.
- Nic… Tylko niech on mi nic nie zrobi… - Popatrzyła po raz pierwszy w stronę byłego chłopaka. Jej wzrok był pełen przerażenia. A chłopak ciskał w nią gromy swoimi oczami. Chciał jej pokazać gdzie jej miejsce, a nie mógł bo Malfoy go unieruchomił.
- Mała, on musi dostać nauczkę.
- Ale jak pójdziemy do nauczycieli to on może trafić do Azkabanu, a jak wy mu coś zrobicie to będziecie mieć problemy…
- A jeśli my mu damy nauczkę i jednocześnie nie damy się złapać? – Zaproponował blondyn.
- Nawet on domyśli się, że to wy za tym stoicie.
- Nie puścimy go wolno, bo poczuje się bezkarnie i znowu cię skrzywdzi. Pozwól nam działać. Obiecujemy nie mieć problemów.
- Macie powiedzieć co mu zrobicie…
- Hmm, można by jeszcze utrwalić zaklęcie i zamknąć w jakiejś komórce na miotły. Najpóźniej za kilka dni ktoś go w końcu znajdzie. Dobrze? – Ona znów płacząc tylko kiwała głową. Ślizgoni ją przytulili po czym Draco utrwalił zaklęcie. Razem z Zabinim ruszyli najmniej używanymi korytarzami w kierunku wierzy Astronomicznej. Znaleźli jeden naprawdę wąski i zakurzony korytarz. Wepchnęli go do najmniejszego schowka i szybko połamali mu nos z wrednymi uśmiechami. Zmodyfikowali mu pamięć tak żeby zamiast ich twarzy widział jakiś anonimowych gości. Po czym szybko wrócili do pokoju wspólnego prefektów naczelnych. Zobaczyli Hermionę leżącą przed kominkiem zalaną łzami. Od razu znaleźli się koło niej.
- Maleńka – zaczął brunet – nie płacz. Już wszystko dobrze. Ten pacan już nic ci nie zrobi. Już dobrze. – Siedzieli tak jeszcze bardzo długo. Pocieszając dziewczynę. Przed północą Blaise poszedł do pokoju wspólnego Slyterinu. A Draco pomógł podnieść się dziewczynie. Gdy ona poszła pod prysznic on miał chwilę by w końcu przemyśleć ten cały dzień. Nie sądził, że to trwało tak długo. Dziewczyna ledwo sobie radziła. A i tak na pewno powiedziała im najbardziej okrojoną wersje jaką tylko mogła. Jakim trzeba być potworem, żeby tak traktować kobietę… Dokładnie takim samym jakim był jego ojciec. Nie raz widział płaczącą matkę. Tylko że Wieprzlej używał mugolskich sposobów. Malfoy Senior wolał zaklęcia. Potrafił katować żonę kilkunastominutowymi cruciatusami. Wtedy podeszła do niego brunetka. Widać, że mimo prysznica była bardzo spięta i roztrzęsiona.
- Draco. Przytulisz mnie?
- Ale chodź do ciebie, ja cię przytulę, a Ty pójdziesz spać. Obiecuję, że nie zostanę, więc się nie bój. Tak będzie łatwiej, bez przenoszenia cię.
- Dziękuję. – Odpowiedziała ze słabym uśmiechem.
- Dasz mi pięć minut? Też bym skoczył pod prysznic.
- Dobrze. – Nim skończyła mówić chłopak już był u siebie zabierając dresowe spodnie i bezrękawnik. Po 3 minutach już spłukiwał pianę z swojego dobrze wyrzeźbionego ciała. Ubrał się i prawie biegiem ruszył do pokoju Gryfonki. Po chwili już pukał do jej drzwi. Odpowiedziała cicho żeby wszedł. Zobaczył ją skuloną na łóżku. Znowu płakała. Skąd ona brała tyle łez… Ale już po chwili to nie było ważne. Malfoy usiadł obok niej. Ona popatrzyła na niego smutnymi oczami, ale lekko się uśmiechała, trwało to tylko kilka sekund, po których poczuł na swoim torsie jej łzy. Hermiona złapała się blondyna jak mała małpka. Najdziwniejsze w tym było to, że Draconowi to nie przeszkadzało. Nigdy nie pozwalał tak się przytulać dziewczynom. Ta malutka kobietka mogła więcej niż Pansy, z którą był prawie pół roku. On też ją delikatnie tulił do siebie jakby była dzieckiem. I po raz kolejny szeptał jej łagodne słowa. Wcześniej tylko jedna kobieta go takim widziała. Narcyza. Hermiona spała po kilku minutach. Blondyn wiedział, że powinien ją teraz otulić kołdrą i wyjść. Nie chciał jej jednak zostawiać samej. Po pół minuty wewnętrznej walki z samym sobą, lekko rozluźnił jej ramiona i wyślizgnął się z jej objęć. Transmutował gumkę do włosów w pluszaka, który teraz był w jej ramionach. Dokładnie okrył ją kołdrą i wyszedł zostawiając uchylone drzwi. Było przed pierwszą gdy zrobił codzienną ilość pompek i podciągnięć. Po drodze do łazienki zobaczył, że dziewczyna płacze przez sen. Podszedł i delikatnie otarł jej łzy, a ona wtuliła się w jego dłoń, zupełnie jakby to było najbezpieczniejsze miejsce w jej świecie. Gdy brunetka na nowo skupiła się na przytulaniu misia on poszedł pod prysznic. Wracając dziewczyna spała już dość spokojnie. Położył się na swoim łóżku. Od dwóch tygodni nie było w nim żadnej dziewczyny. Nie, żeby przestały się tam wpychać. On wszystkie odsyłał. W każdej coś mu nie pasowało. Po za tym za bardzo przejmował się Granger żeby zaliczać jakieś idiotki. Z myślą o tej małej Gryfonce zasnął.
Był trzeci listopada. Blondyn siedział w pokoju wspólnym, Hermiona szykowała się na spotkanie z Łasicem. Gdy Ron wszedł do ich pokoju wspólnego Malfoy go oszołomił bardzo mocną drętwotą. Rudy był przytomny, jednak nie mógł się ruszyć.
- Granger, chodź na chwilę…
- Malfoy, wiesz że nie mogę, on zaraz tu będzie. Muszę być u siebie.
- No właśnie. On tu jest i chcę z wami porozmawiać. Choć raczej on nie będzie miał zbyt dużego wkładu w tą rozmowę. Proszę, przyjdź tu. – Gdy Hermiona weszła do pokoju stanęła jakby wrosła w podłogę. Dziś jej oczy wyrażały coś więcej niż pustkę. A Draco siedział wygodnie w fotelu koło kominka z książką obok siebie i szklanką whisky w ręce, Ron leżał przy wejściu pod obrazem bez możliwości ruchu za to z okropnym wyrazem twarzy. Brunetka się przeraziła. Jak tylko arystokrata to zobaczył podszedł do niej i poprowadził do fotelu, który on wcześniej zajmował. Lekko ją posadził na miękkie siedzenie. Podszedł do rudego i oparł go o ścianę, tak że zdawał się siedzieć. A on sam rozsiadł się w drugim fotelu koło współlokatorki. Głęboko odetchnął i zaczął rozmowę.
- Rozmawialiśmy o tym nie raz, jednak ty się go za bardzo boisz. Musimy coś z tym zrobić. Powiedz tak szczerze, czy chcesz być z Wieprzlejem?
- Malfoy, proszę….
- Posłuchaj mnie. On teraz nic ci nie zrobi i później też nie. Uwierz mi, że cię ochronię. A więc, chcesz z nim być czy nie?
- Proszę, odpuść…
- Nie odpuszczę. Nie pozwolę cię krzywdzić na każdym kroku. – Hermiona się zarumieniła i spuściła głowę. – Nigdy nie chciałaś o tym rozmawiać, ale kiedyś musimy. A najlepiej przy nim. Ma wiedzieć co ci zrobił.
- Ale on wie.
- No dalej Mała. Opowiedz mi jak się zaczęło i jak się skończy – ona nie podniosła głowy ale powoli zaczęła mówić.
- Zaczęłam się z nim spotykać w dniu ostatniej bitwy. Oboje potrzebowaliśmy bliskości… Tydzień później woda sodowa uderzyła Harry’ emu i Ronowi do głowy… Ale byłam pewna, że szybko minie. I rzeczywiście Harry szybko doszedł do siebie i po kolejnym tygodniu już było jak wcześniej... Ale Ron dalej świrował... Chciał być wszędzie zauważany, a żeby robić większą sensację zawsze mnie brał ze sobą… Raz mnie zostawił w domu bo byłam bardzo zmęczona. Następnego dnia rano zastałam go i jakąś blondynkę u nas na kanapie... Rzucił na mnie bardzo nieumiejętne obliviate... Po kilku dniach sobie wszystko przypomniałam i zaczęłam się kłócić… Wtedy pierwszy raz mnie uderzył... Późnej bardzo przepraszał i przysięgał, że już nigdy tego nie zrobi. No cóż, uwierzyłam mu. Kilka dni później znowu to zrobił, jednak wtedy to nie był jeden policzek... Nie… Wtedy pierwszy raz dostałam porządnie… Rozcięcia na brzuchu i plecach… - Wtedy usłyszeli ciche skrzypnięcie, zamykanego obrazu.
- Co do cholery… - Malfoy ruszył w kierunku portretu, już po chwili zobaczył Zabiniego. – Ej, czekaj.
- Sorry Smoku, nie wiedziałem, nie podsłuchiwałem, od razu wyszedłem, jak tylko zobaczyłem rudzielca. Na serio.
- Chodź na chwilę. Poczekaj, zaraz ci powiem, czy możesz wejść czy nie – zniknął za obrazem i podszedł do Hermiony, która płakała. – Maleńka, to był Blaise, nic nie słyszał, jednak może chcesz mieć większe wsparcie niż tylko ja? On czeka pod obrazem.
- A nie będę musiała mówić od początku?
- Oczywiście, że nie.
- Niech wejdzie. A właściwie on wie?
- Nie, ale teraz mu to streszczę. Dobrze?
- Tak.
- Daj mi pięć sekund. – Dopadł do obrazu. – Dobra. Teraz się skup. Mamy płaczącą Hermionę, która potrzebuje wsparcia, od nas obu. Jest małe co nie co czego nie wiesz. Łasic ją bije. Ja wiem od dwóch tygodni bo ją przyłapałem na łataniu samej siebie. Teraz musi się rozprawić z tą częścią życia. Chodź. – Gdy weszli do pokoju dziewczyna siedziała wbita w fotel jak najdalej od byłego przyjaciela. Zabini podszedł do niej i ją lekko przytuli. Dziewczyna kiwnęła głową. Ślizgoni przesunęli jej fotel bliżej fotela Malfoya. On usiadł w nim, a Blaise na dywanie przed nimi. – Możesz mówić dalej. Tylko spokojnie. My nie pozwolimy cię skrzywdzić. Pamiętaj.
- Yhym. No to wtedy miałam pierwsze rozcięcia… Chciałam uciec, ale zaczął mnie okładać pasem, tak że nie byłam w stanie się poruszać… Od tego czasu byłam pod stałym imperiusem. Później mnie leczył i doprowadzał do stanu używalności, jeśli musiałam gdzieś wyjść… W czasie wakacji było coraz gorzej… Traktował mnie gorzej od przedmiotu, a ja nie mogłam uciec, nie mogłam powiedzieć nic nikomu… A nikomu nie zależało, żeby zauważyć… – Dziewczynę zaczął zagłuszać jej własny szloch. Zabini wstał, podniósł ją i posadził koło siebie na dywanie, lekko gładząc jej plecy. Draco usiadł po drugiej stronie brunetki i przytulił tą drobną kobietę.
- Musisz to powiedzieć. Wyrzuć to z siebie, a wtedy jego wyrzucisz z życia – ona pokiwała głową i mówiła dalej. Draco obejmował ją jednym ramieniem.
- Na początku lata zaczęłam brać eliksir przeciwbólowy. Codziennie rano wlewam porcje do kawy… Gdy wróciliśmy do Hogwartu gdy chodziliśmy po szkole byłam zaklęta tak by nic nie móc powiedzieć… Dalej nie mogłam od niego odejść... Co tydzień rzucał na mnie te zaklęcia, dzisiaj miał je rzucić znowu, dlatego właśnie mogę mówić, przestały działać... Dziś nareszcie mam własną wolę. To chyba jedyne zaklęcie które mu naprawdę wyszło… Wkłada w nie tyle nienawiści do mnie, że nie chce z nim być z własnej woli… Nie umiałam go przezwyciężyć… Gdy przychodził do mnie do dormitorium… - Dziewczyna znów wybuchła głośnym płaczem. Ślizgoni ją przytulali i szeptali, że będzie dobrze, że musi to wyrzucić i będzie lepiej. Hermiona siedziała w ciszy przynajmniej dziesięć minut. Gdy się uspokoiła z kamienną twarzą i głosem wypranym z emocji powiedziała. – W dormitorium zawsze mnie zmuszał do seksu i bił. Koniec historii.
- To też koniec tego związku, prawda Mała? – Zapytał blondyn. A Hermiona pokiwała głową.
- To koniec.
- No Miona, to co mamy z nim teraz zrobić? – Spytał Zabini.
- Nic… Tylko niech on mi nic nie zrobi… - Popatrzyła po raz pierwszy w stronę byłego chłopaka. Jej wzrok był pełen przerażenia. A chłopak ciskał w nią gromy swoimi oczami. Chciał jej pokazać gdzie jej miejsce, a nie mógł bo Malfoy go unieruchomił.
- Mała, on musi dostać nauczkę.
- Ale jak pójdziemy do nauczycieli to on może trafić do Azkabanu, a jak wy mu coś zrobicie to będziecie mieć problemy…
- A jeśli my mu damy nauczkę i jednocześnie nie damy się złapać? – Zaproponował blondyn.
- Nawet on domyśli się, że to wy za tym stoicie.
- Nie puścimy go wolno, bo poczuje się bezkarnie i znowu cię skrzywdzi. Pozwól nam działać. Obiecujemy nie mieć problemów.
- Macie powiedzieć co mu zrobicie…
- Hmm, można by jeszcze utrwalić zaklęcie i zamknąć w jakiejś komórce na miotły. Najpóźniej za kilka dni ktoś go w końcu znajdzie. Dobrze? – Ona znów płacząc tylko kiwała głową. Ślizgoni ją przytulili po czym Draco utrwalił zaklęcie. Razem z Zabinim ruszyli najmniej używanymi korytarzami w kierunku wierzy Astronomicznej. Znaleźli jeden naprawdę wąski i zakurzony korytarz. Wepchnęli go do najmniejszego schowka i szybko połamali mu nos z wrednymi uśmiechami. Zmodyfikowali mu pamięć tak żeby zamiast ich twarzy widział jakiś anonimowych gości. Po czym szybko wrócili do pokoju wspólnego prefektów naczelnych. Zobaczyli Hermionę leżącą przed kominkiem zalaną łzami. Od razu znaleźli się koło niej.
- Maleńka – zaczął brunet – nie płacz. Już wszystko dobrze. Ten pacan już nic ci nie zrobi. Już dobrze. – Siedzieli tak jeszcze bardzo długo. Pocieszając dziewczynę. Przed północą Blaise poszedł do pokoju wspólnego Slyterinu. A Draco pomógł podnieść się dziewczynie. Gdy ona poszła pod prysznic on miał chwilę by w końcu przemyśleć ten cały dzień. Nie sądził, że to trwało tak długo. Dziewczyna ledwo sobie radziła. A i tak na pewno powiedziała im najbardziej okrojoną wersje jaką tylko mogła. Jakim trzeba być potworem, żeby tak traktować kobietę… Dokładnie takim samym jakim był jego ojciec. Nie raz widział płaczącą matkę. Tylko że Wieprzlej używał mugolskich sposobów. Malfoy Senior wolał zaklęcia. Potrafił katować żonę kilkunastominutowymi cruciatusami. Wtedy podeszła do niego brunetka. Widać, że mimo prysznica była bardzo spięta i roztrzęsiona.
- Draco. Przytulisz mnie?
- Ale chodź do ciebie, ja cię przytulę, a Ty pójdziesz spać. Obiecuję, że nie zostanę, więc się nie bój. Tak będzie łatwiej, bez przenoszenia cię.
- Dziękuję. – Odpowiedziała ze słabym uśmiechem.
- Dasz mi pięć minut? Też bym skoczył pod prysznic.
- Dobrze. – Nim skończyła mówić chłopak już był u siebie zabierając dresowe spodnie i bezrękawnik. Po 3 minutach już spłukiwał pianę z swojego dobrze wyrzeźbionego ciała. Ubrał się i prawie biegiem ruszył do pokoju Gryfonki. Po chwili już pukał do jej drzwi. Odpowiedziała cicho żeby wszedł. Zobaczył ją skuloną na łóżku. Znowu płakała. Skąd ona brała tyle łez… Ale już po chwili to nie było ważne. Malfoy usiadł obok niej. Ona popatrzyła na niego smutnymi oczami, ale lekko się uśmiechała, trwało to tylko kilka sekund, po których poczuł na swoim torsie jej łzy. Hermiona złapała się blondyna jak mała małpka. Najdziwniejsze w tym było to, że Draconowi to nie przeszkadzało. Nigdy nie pozwalał tak się przytulać dziewczynom. Ta malutka kobietka mogła więcej niż Pansy, z którą był prawie pół roku. On też ją delikatnie tulił do siebie jakby była dzieckiem. I po raz kolejny szeptał jej łagodne słowa. Wcześniej tylko jedna kobieta go takim widziała. Narcyza. Hermiona spała po kilku minutach. Blondyn wiedział, że powinien ją teraz otulić kołdrą i wyjść. Nie chciał jej jednak zostawiać samej. Po pół minuty wewnętrznej walki z samym sobą, lekko rozluźnił jej ramiona i wyślizgnął się z jej objęć. Transmutował gumkę do włosów w pluszaka, który teraz był w jej ramionach. Dokładnie okrył ją kołdrą i wyszedł zostawiając uchylone drzwi. Było przed pierwszą gdy zrobił codzienną ilość pompek i podciągnięć. Po drodze do łazienki zobaczył, że dziewczyna płacze przez sen. Podszedł i delikatnie otarł jej łzy, a ona wtuliła się w jego dłoń, zupełnie jakby to było najbezpieczniejsze miejsce w jej świecie. Gdy brunetka na nowo skupiła się na przytulaniu misia on poszedł pod prysznic. Wracając dziewczyna spała już dość spokojnie. Położył się na swoim łóżku. Od dwóch tygodni nie było w nim żadnej dziewczyny. Nie, żeby przestały się tam wpychać. On wszystkie odsyłał. W każdej coś mu nie pasowało. Po za tym za bardzo przejmował się Granger żeby zaliczać jakieś idiotki. Z myślą o tej małej Gryfonce zasnął.
Przeklęty Ron !! Mam nadzieję, że da jej spokój..
OdpowiedzUsuńKochany Draco. :)
Uwielbiam to opowiadanie :)
Dramione True Love <3
Zabije rudego! Naprawdę zabije rudego! Ale do rzeczy muszę się przyznać ,że jestem okropna i przeczytałam TYLKO ten rozdział ,ponieważ nie zbyt mam czas. Ale zaklinam się ,że w... ten piątek przeczytam i skomentuje resztę =)
OdpowiedzUsuńWracając do bloga...rozdziału raczej... Świetny! Cudowny! Pisz! Pisz! Pisz!!! Serdecznie przysięgam ,że jeśli przez twoją szanowaną głowę przejdzie Ci myśl ,żeby zawiesić/zakończyć bloga to w trybie natychmiastowym Ci to z głowy wybije chociażby młotkiem :)
Pozdrawiam Dominika i zapraszam na miniaturkę: http://mojaminiaturka.blogspot.com/
Niech Ron się utopi, wpadnie pod pędzącego hipogryfa lub najnormalniej w świecie zginie z braku tak ważnego organu jak mózg!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego :D
Oj Ron, Ron, Ron...co w niego wstąpiło? Nie bronię go. Mam nadzieję, że się chłopak ogarnie, bo inaczej to faktycznie skończy w Azkabanie.
OdpowiedzUsuńA Malfoy...obrońca. Normalnie nabieram do niego nowej sympatii. :) Czekam na nowości :D
A swoją drogą nowy rozdział i u mnie :)
http://youknow-her.blogspot.co.uk/
Dobre, dobre.. Naprawdę dobre opowiadanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobry rozdział, tylko nie bardzo wiem, czemu cały tekst ma szare tło, zakreślenie czy jakoś tak to się nazywa ;)
OdpowiedzUsuńNo sprawa się rozwiązała, szkoda tylko, że Ronald nie dostał po pysku ;P Jestem na nie dla sadystów xD ale cóż, może jeszcze dostanie nauczkę ;P Podobały mi się dialogi Draco z Hermioną, brzmiały dość naturalnie ;)
Nie dość, że Hermiona ma dla siebie Draco, to jeszcze Zabiniego, do wyboru do koloru ;P
Czekam na następny i pozdrawiam ;)
C.I.
www.hgwk.blogspot.com
Nie bylo od dwoch tygodni, bo jedna .. pokochal!
OdpowiedzUsuńTo straszne, to co on jej robil! Dobrze, ze to koniec!
Szybko zblizyli sie do siebie z Dracze, ale coz, taki twoj scenariusz ;-)
http://hermiona-draco-love.blogspot.com
Domyślam się że tonjeszcze nie koniec. Skoro Weasley jest psychopata to będzie się mścił, jestem tego pewna. Lecę dalej :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńNareszcie wszystko się wyjaśniło.
Ronald, Harry i Ginny jest na mojej czarnej liście.
Cieszę się, ze ten związek się skończył.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Rany przez ciebie się płakałam
OdpowiedzUsuńMisio rzadzi a ron niech tam zostanie i zginie śmiercią naturalną
Weny
Jeeju, Błagam zabij Rona !!! A Draco i Blaise tacy wspaniali przyjaciele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
W końcu Ron dostał za swoje
OdpowiedzUsuńWzruszające . Nienawidzę Rona !
OdpowiedzUsuń