Gdy wróg okazuje się bliższy niż przyjaciel - 3 rozdział
Cała kolacja minęła mu szybko. Widział jak Ryży mówi coś do
Granger, a ona tępo wpatruje się w talerz. Gdy już uczta się skończyła, on był
najedzony i w stosunkowo dobrym humorze, dyrektor kazała prefektom zaprowadzić
pierwszorocznych do pokoi wspólnych, a prefektów naczelnych poprosił, żeby
wrócili do Wielkiej Sali gdy już będą gotowi. Tak więc Malfoy ogarnął
pierwszaków i szybko ruszył w stronę lochów. Po około piętnastu minutach był z powrotem
w Sali. Brunetka jeszcze się nie zjawiła, więc on usiadł przy najbliższym
stole i czekał. W końcu ona miała o
wiele dłuższą drogę do przejścia. Jednak po następnych kilkunastu minutach ukazała
się w drzwiach, była lekko zarumieniona, widać było że się śpieszyła. Wtedy
zauważył, że ma lekko matowe oczy, nie błyszczące jak zwykle. Opadła na ławkę
obok niego. Już po chwili pojawiła się McGonagall.
- Jak wiecie macie swoje prywatne dormitoria i pokój wspólny.
Wejście do nich jest na pierwszym piętrze. Chodźcie za mną. – Ruszyli za
nauczycielką, po kilku minutach byli przed portretem chłopca w błękitnej
koszuli. – Hasło to czekoladowe żaby.
Oczywiście możecie je zmienić kiedy tylko chcecie. Jednak przy zmianie hasła
muszą być obecne obie osoby. A teraz dobranoc. Kufry już na was czekają.
- Dobranoc pani profesor. – Odpowiedzieli zgodnie po czym weszli
do własnego pokoju wspólnego. Okazał się dużym, prostokątnym pokojem w
odcieniach ciepłego brązu, czerni i bieli. Po jednej stronie pokoju były dwie
pary drzwi, ich dormitoria, a po przeciwnej były wrota do łazienki. Na ścianie z
wejściem do ich sypialni był duży kominek, który bez problemu ogrzałby cały
apartament a nie tylko pokój wspólny. Przed paleniskiem stały duże wygodne
skórzane fotele, na środku pokoju był niski stolik i obszerna sofa. Całości dopełniał
barek i duże bukiety świeżych kwiatów, które nie przytłaczały a dodawały
przytulności wnętrzu. Zdziwili się obecnością takich sprzętów jak duża wieża
stereo z ogromnymi głośnikami czy telewizor plazmowy.
- No to dobranoc. – Powiedziała Hermiona chcąc już się położyć.
- Już idziesz spać? – W jego głosie było słychać ledwo
wyczuwalny smutek.
- No wiesz, muszę się jeszcze odświeżyć, jestem lekko obolała i
zmęczona, wczoraj nie umiałam spać.
-
Dobrze. Ale dobranoc powiem dopiero przed snem – powiedział, wyszczerzył się i
nalał sobie whisky do kryształowej szklanki. Boże… co się ze mną dzieje. Popatrzył za oddalającą się Gryfonką. Gdy nie było przy niej Łasicy to była tak
piękna, pewna siebie. Młody Malfoy sam się zganił za takie myśli. On musi
się napić…. A pić samemu to przecież pierwsze objawy alkoholizmu. Jutro
niedziela więc na spokojnie można zabalować. Przywołał pergamin, pióro i
atrament. Schludnym pismem napisał tylko: „Przyjdź…
muszę się napić, pierwsze piętro, porter chłopca w niebieskiej koszuli…
czekoladowe żaby.” Złożył kartkę w smoka po czym wysłał do Zabiniego.
Wiedział, że większego podpisu nie potrzebuje. Usiadł na wygodnej sofie i
rozejrzał się po pomieszczeniu. Po naprawdę krótkiej chwili Blaise wszedł do
pokoju wspólnego. Zauważył kumpla więc usiadł koło niego. Draco przywołał
szklankę i butelkę. Wtedy otworzyły się drzwi pokoju Gryfonki. Miała w rękach
jakieś kawałki materiału. Szybko przemknęła przez pokój docierając do łazienki.
Malfoy wodził za nią wzrokiem, a jego kumpel już wiedział o co chodziło.
- Trafiło cię, co? – Zabini uśmiechnął się rozbrajająco.
- No… I to nawet nie dzisiaj. A ona jest z Łasicem. – Stwierdził
zrezygnowany.
- A ty myślisz, że ona tak po prostu pobiegła by do ciebie?
Nawet gdyby nie było Ryżego?
- No niby nie. Ale wiesz…
- Stary, a co z gadką o czystości krwi?
- Wiesz, ojczulek w Azkabanie to za dużo nie wskóra, a mama… -
Dalej nie umiał mówić o jej śmierci. Śmierć jedynej osoby, którą kochał. Blaise
wziął jego szklankę i napełnił ją po brzegi. Blondyn nawet nie patrząc wypił
całą zawartość.
- A tak w sumie… jak nie
od dzisiaj to od kiedy?
- Pamiętasz jak spotkaliśmy się w Esach i Floresach w połowie
wakacji?
- No tak.
- Wtedy…
- Jak?
- W sumie to głupio… robię za jej bohatera. Chciała sięgnąć po książkę,
była za niska, ona by upadła a książka spadła by jej na głowę. A tak ona
wylądowała w moich ramionach, a książkę złapałem jakieś pięć centymetrów nad
jej głową. Nie wiedziałem, że to ona. To był odruch, a później patrzyła się
tymi oczami… uwierz, każdego by trafiło. – Wtedy drzwi do łazienki się
otworzyły. Hermiona miała na sobie szlafroczek do połowy uda, spod którego było
widać męską koszulkę o wiele za dużą na nią. Obu Ślizgonom opadły szczęki. Ona
widząc ich wzrok szybko uciekła do siebie. Malfoy i Zabini cicho rozmawiali, nie
chcieli jej przeszkadzać. Rozmawiali o wszystkim, głównie o brunetce z pokoju
obok. Siedzieli tak do piątej nad ranem aż usnęli na fotelach, na które
przenieśli się po drugiej. W całym pokoju walało się butelki whisky oraz kilka
po piwie. Zabiniego obudziły promienie słońca wpadające przez okno. Gdy
rozejrzał się po pokoju od razu skojarzył ostatnią noc. Jedyne co go zdziwiło
to fakt że przed nimi stały poukładane butelki, przecież oni je jak zwykle
zostawili rozwalone w całym pokoju. Szybko domyślił się, że Granger chciała im
uświadomić ile wypili. Szturchnięciem nogi obudził Malfoya, który spał właśnie
koło fotela, zwinięty w kłębek jak jakiś kot. Gdy tylko blondyn ocknął się na
tyle, żeby wiedzieć co się wczoraj działo. Popatrzył na trzy całkowicie puste
butelki po whisky i na dwie zaczęte. Później doliczył się ośmiu butelek po
piwie kremowym. Też szybko pomyślał o Gryfonce, która musiała pozbierać te
butelki z różnych powierzchni. Zrobiło mu się głupio. Że też musiał już
pierwszego dnia błysnąć takim zachowaniem. No trudno. Popatrzyli na siebie i
zaczęli się śmiać. Jednak przecenili swoje możliwości. W gardłach mieli sucho a
głowy rozbolały ich niemiłosiernie. Popatrzyli po sobie, nagle coś przykuło
uwagę Malfoya. Na kominku stały dwie małe fiolki z niebieskim płynem. Oni ich
tam na pewno nie postawili.
- Blaise, chodź tu. – Powiedział na tyle głośno by kumpel go
usłyszał. Podszedł i niewiele myśląc, nawet nie czekając na arystokratę wypił
płyn. Draco zrobił to samo. Nagle suchość w gardle ustała, a głowa stała się
lżejsza. Jeszcze raz popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem. Teraz blondyn
docenił jakim skarbem jest jego współlokatorka. Jak na zawoła Hermiona weszła
do pokoju i się uśmiechnęła gdy dwójka Ślizgonów zgodnym krokiem podeszła do
niej i zaczęła mówić jaka jest cudowna i jak wielbią jej eliksir na kaca.
- Dobra, już starczy! – Dziewczyna próbowała ich przekrzyczeć.
Gdy już się uspokoili kazała im coś zrobić z butelkami i sama poszła do siebie.
Faceci wyrzucili puste butelki i zaczęte wstawili do barku. Zabini udał się do
lochów, a Malfoy po raz pierwszy wszedł do swojego pokoju. Rozejrzał się i
stwierdził, że szkoła jednak ma styl. Wszystko było w kolorach zieleni, srebra
i czerni. Hebanowe meble, w tym duże łóżko, biurko i szafa. Ciemno zielony
dywan i tego samego koloru narzuta na pościeli. Jasno zielone ściany, srebrne
dodatki i wykończenia. Mały kominek dopełniał wystroju. Drzwi koło okna
prowadziły do prywatnej toalety. Wystrój minimalistyczny, jednak na jego gust
wręcz idealny. Gdy już mniej więcej się rozpakował poszedł do łazienki. Ta było
tysiąc razy wygodniejsza od ubikacji prefektów na piątym piętrze. Basen
rozmiarów olimpijskich, jakuzie, sauna sucha jak i parowa, solanka i hydro
masarze, a z tyłu ogromne kabiny prysznicowe. Raj. Nawet Draco, który jest
przyzwyczajony do przepychu musiał uznać, że to miejsce jest genialne. Mimo, że
blondyn z chęcią by popływał doszedł szybko do wniosku, że jest strasznie
głodny więc skierował się pod prysznic. Po dziesięciu minutach ubrał same
bokserki i spodnie od dresu. Gdy wszedł do pokoju wspólnego zobaczył brunetkę z
lampką czerwonego wina i książką na kolanach. Nie chciał jej przeszkadzać więc
ponownie wszedł do sypialni. Szybko założył wytarte jeansy i zieloną koszulę z
długim rękawem, mimo śmierci Voldemorta mroczny znak nie zniknął. Popatrzył na zegar, była już 13:46. Wyszedł i
jego spojrzenie powędrowało na sofę.
- Hej, – przystanął przy Hermionie – idziesz na obiad?
- W sumie czemu nie – uśmiechnęła się do niego. Matko, ale ona ma piękny uśmiech. Tylko, że
uśmiech nie sięgał tych, znów pustych oczu.
Przeszło mu tylko przez głowę, gdy Granger zaznaczyła stronę w
książce, dopiła wino z kieliszka i podniosła się z sofy. Ruszyli w stronę
Wielkiej Sali. Szli i rozmawiali o byle czym. Dziewczyna śmiała się z
zachowania chłopaków przed i po wypiciu eliksiru, a on przedrzeźniał ją z
powodu książki, prawie, przyklejonej do jej rąk. Gdy byli w połowie drogi ktoś
popchnął Malfoya barkiem. Okazało się, że Ron właśnie schodził na posiłek i ich
zauważył. Hermiona się lekko spięła, ale szybko przytuliła swojego chłopaka i z
przepraszającym uśmiechem posłanym współlokatorowi ruszyła za Łasicem. Kilka
metrów dalej Harry całował Ginny, więc przegapili całe przedstawienie. Posiłek
minął tak jak większość w tej Sali. Było głośno, Ron nie umiał się zachować
przy stole, ale Hermiona była dziwnie cicha, Wybraniec obściskiwał się z swoją
dziewczyną. A pewien blondyn przy stole Slyterinu wpatrywał się w tył głowy
Granger. Czemu ona z nim jest. Przecież to idiota. Chciał jakoś zareagować na
korytarzu, jednak jej przepraszający, lekko przestraszony i mocno wymuszony
uśmiech odwiódł go od przyłożenia ryżemu idiocie.
Świetny rozdział, najbardziej spodobał mi się moment, w który Draco opowiadał Blaise'owi o tym, że go "trafiło", to było takie słodkie <3
OdpowiedzUsuń~Adminka Draconka
Mnie też ten moment uwiódł najbardziej :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie cały blog. super. Czekam z niecierpliwością na nową notkę i dodaję blog do swojej biblioteki!:D
No i oczywiście zapraszam do siebie na małe opowiadanko o śmierci, miłości i córce Voldemorta.
OdpowiedzUsuńPs. Chciałam jeszcze dodać, że bardzo podoba mi się motyw z Prorokiem Codziennym :D
http://youknow-her.blogspot.co.uk/
Oczywiście obiecuję przeczytać :) wielkie dzięki za zainteresowanie. Może uda mi się dodać szybciej następny rozdział.
UsuńSuper rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Miona szybko zerwie z Ronem! Nie lubię go :/
Weny życzę :D
Lucy u mnie nowy rozdział :D Zapraszam i czekam na nowy u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńCóż... Świetne !!!! Nic dodać nic ująć ;p
OdpowiedzUsuńOn wie od razu ze sie zakochal.. to nie Malfoy, ktorego znam :<
OdpowiedzUsuńGdzie choc resztki pewnosci siebie i cynizmu..?!
Draco taki wylweny..?
Hermi poppija bez okazji winko?!
Dracze nie zareagowal na popchniecie rudzielca..? Mam dość:<
Przegięłaś! Może przeczytałam wiele całkiem dobrych i wspaniałych blogów.. Po prostu ćwicz i pisz, jeśli sprawia Ci to przyjemność! ;-)
CzytelniczkaGreen.
A mi sie podoba. Faktycznie, moze i jest inne, ale co to bylaby za przyjemność, gdyby wszystkie blogi, opowiadania, motywy, akcja i bohaterowie byli tacy sami, doslownie identyczni? Wiem, ze trochę czasu minelo od dodania tego rozdziału i komentarza, ale nie bierz tego wszystkiego do siebie, bo Twój pomyśl jest naprawdę dobry. I lubię Twojego Dracona, niech mnie Merlin trzaśnie.
OdpowiedzUsuńCzarna
"Zaczęła mówić jaka jest cudowna i jak wielbią jej eliksir na kaca" BOSKIE oby tak dalej!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę przyzwyczaić się do takiej odsłony Draco. Zazwyczaj arogancki, oschły, pewny siebie i zepsuty u Ciebie ma duszę, od razu przyznaje sie do zakazanego uczcucia.. No cóż, ciekawa jestem jak rozwiniesz swoją koncepcję ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńSłodkie było jak Draco opowiadał o swoim uczuciu do Miony.
Ron mnie wkurza i w sumie Harry z Ginny też trochę.
Ciekawe co dalej.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Trzeci rozdział... Hmm.. Znów te same błędy. Przecinki!
OdpowiedzUsuńW końcu jakiś opis! Nieźle sobie radzisz, więc nie widzę przeszkód, by częściej opisywać otoczenie.
Malfoy jest aż za słodki. Może chodzi o to, że ja cenię go za arogancję i bycie arystokratą...Nie wiem.
O! Jest poprawa wtrąconych myśli. Są pochyłą czcionką.
Rozmowa Draco i Zabiniego była dobra, taka lekka i szczera. Podobało mi się.
Hah. Eliksir na kaca. Hermiona ma dobre serce. Szkoda, że nie napisałaś dialogu, który opisywał to zachwalanie eliksiru. Właśnie tego brakuje w opowiadaniu! Opisów, rozwinięć. Czyta się tak sucho i połowa zdarzeń opisana jest w jednym zdaniu. I czytelnik musi sobie wyobrażać to wszystko bez jakichkolwiek fundamentów.
Ron.. Ciekawe kiedy dojdzie do ostatecznego starcia.
Rozdział był... krótki i dość dobry. Znów nic mnie nie powaliło oryginalnością ;)
Pozdrawiam,
Edge
Utop Ryzego w rzece i będzie happy end znim
OdpowiedzUsuńRozdział cud miód malina
Świetnie jest, Rudy -do piekła albo nie wiem niech zgnije w czyśćcu,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Dziwne, ale pomyślałam, że Mroczny Znak po tym wszystkim, dodaje Draconowi takiego... seksapilu? Na głodną chimerę, co ja wygaduję, ja nie cierpię Malfoyów ;___; Lucy, co ty ze mną robisz ;-;
OdpowiedzUsuń