Gdy wróg okazuje się bliższy niż przyjaciel - 2 rozdział
Jest dzień wcześniej. Zapraszam do czytania i komentowania. Naprawdę zależy mi na waszych opiniach, no i każdy komentarz dodaje weny :)
~~~~~~~~
Reszta wakacji minęła spokojnie. Nikomu nie powiedział o
przygodzie na Pokątnej. Nawet Blaise nie wiedział. Gdy nastał pierwszy września
dość wcześnie pojawił się na stacji King’s Cross. Na peronie 9 i ¾ z każdą minutą przybywało osób. On stał między
Ślizgonami jak co roku. Jednak tym razem ciągle wypatrywał burzy loków.
Dziesięć minut przed odjazdem pojawiła się razem z Weasley'ami i Potterem. Nie
zdziwiło go to, że Potter trzymał za rękę Wiewiórkę, ale szokiem było jak Łasic
obejmował Granger w pasie, z dłonią na jej pośladkach jak by była trofeum. Pomógł jej z kufrem choć nie było w nim widać już tego zapału, jaki był w jego
ruchach podczas prowadzenia jej przez peron. Zdziwił się gdy rozpoznał to uczucie
towarzyszące zdziwieniu. Czy on był zazdrosny? Chyba tak. No ale cóż. W czasie
drogi okazało się z Weasley nie został ponownie prefektem, a tak jak on
zakładał, drugim prefektem naczelnym była śliczna Gryfonka. Jako prefekci
naczelni wysłali innych na obchód pociągu, a sami czekali na raporty. Panowała
między nimi cisza. Jednak jej to nie krępowało, a on nie wiedział co mógłby
powiedzieć. Dziewczyna z uśmiechem na ustach wzięła się za czytanie książki.
Zdziwił się gdy zobaczył, że to nie podręcznik. Już wiedział co robić. O dziwo
znał się na mugolskich książkach.
- Czyżby Joy Fielding?
- Nie wierzę. Malfoy, ty znasz mugolskich autorów.
- Zdarzyło się kilka razy natrafić na coś fajnego. Jednak Strefa szaleństwa jest chyba jego
najlepszą książką.
- Niestety nie mam porównania. Jednak zaczęłam ją czytać dziś
nad ranem, a jestem na sześćdziesiątej siódmej stronie. – Stwierdziła z
uśmiechem. Była naprawdę zdziwiona tym, że chłopak z nią zaczął rozmawiać. A
jeszcze bardziej tym, że znał coś mugolskiego po za alkoholem. Późniejsza
rozmowa poszła już lekko, rozmawiali o książkach, zajęciach, nauczycielach, a
na koniec o wspólnym mieszkaniu jakie im przysługiwało jako jeden z przywilejów
prefektów naczelnych. Sam nie zauważył kiedy się przysunął tak blisko Gryfonki,
że stykali się ramionami. Szczerze się śmiali rozmawiając o ostatnim koncercie
Ollego Murs ‘a, na którym był Ślizgon przez (już byłą) dziewczynę, gdy do
przedziału wszedł Ron.
- Ty idiotko, miałaś przyjść do mnie. – Powiedział wściekły.
- Ron, muszę poczekać aż prefekci zdadzą nam raporty. Nie masz
powodu być zły. – Mimo wolnie Malfoy poczuł jak dziewczyna się spina pod
wzrokiem Wieprzleya. Chciałby stanąć w jej obronie, wiedział jednak że na razie
to nikomu by w tym nie pomógł. Matko…
skąd w jego głowie takie odruch przy Granger…
- Jasne i dlatego podrywasz tą Fretkę? Bo już ci uwierzę. –
Uśmiech, który pojawił się na twarzy Wesleya idealnie pasował, ale do Malfoya
który nawet nie zareagował na przypomnienie mu incydentu z czwartej klasy.
- Ja go nie podrywam. Siedzieliśmy i okazało się, że czytamy tą
samą książkę. Dlatego rozmawialiśmy. – Powiedziała cicho, w jej głosie było
wyczuć strach. Draco nie miał pojęcia co on jej robił, ale dziewczyna była
widocznie przestraszona.
- Malfoy, wyjdź, muszę z nią porozmawiać na osobności.
–Dziewczyna zadrżała gdy to usłyszała. Teraz na pewno jej nie zostawi.
- O nie Łasicu, to przedział dla prefektów, a nie dla ciebie. Ja
mam obowiązek w nim siedzieć, a ty nie masz nawet pozwolenia w nim przebywać. –
Mówił z firmowym uśmiechem pełnym drwiny i pogardy. - I nie rób z siebie
takiego zazdrosnego chłopaka. Tylko rozmawialiśmy. – Ron zrobił się czerwony na
twarzy.
- Hermiono, chodź. Musimy porozmawiać. – Dziewczyna podniosła
się z przymkniętymi powiekami. Wszystkie mięśnie miała napięte. Malfoy nie
wiedział co mógłby dla niej zrobić. Z chęcią wyszedł by razem z nią. Ale
wiedział że nie może. Gdy za parą zamknęły się drzwi on sięgnął po książkę
ślicznej Gryfonki. Czytał góra dwie minuty, nagle usłyszał jak ktoś wpada na ścianę
sąsiedniego przedziału. Był pewny, że ten przedział był pusty, ponieważ należał
też do prefektów. Pewnie tam jest Łasic. Tylko czy oni tak gwałtownie okazywali
sobie uczucie, czy jednak Rudy był zdolny uderzyć dziewczynę? Na pewno nie, to
przez książkę ma wybujałą wyobraźnię. Przecież prędzej to ona by go załatwiła
jednym krótkim zaklęciem. Tylko że jej różdżka leży koło niego na siedzeniu.
Usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Zaraz na pewno wejdzie Hermiona z lekkim
rumieńcem i z lekko nabrzmiałymi ustami po namiętnych pocałunkach. Jednak
dziewczyna nie przyszła przez kolejne pięć minut. Musiał zobaczyć co jest nie
tak. Otworzył drzwi przedziału akurat gdy ona wyciągała rękę do klamki. Więc
jej dłoń natrafiła na pustkę. Zdezorientowana popatrzyła na niego zaczerwienionymi
oczami. Szybko uciekła wzrokiem i nieświadomie się cofnęła. Tego się nie
spodziewał, dziewczyna miała lekko zaczerwienione plecy co było widać dzięki
sukience, której jeszcze nie przykryła czarną szatą. Jednak nie było widać
żadnych siniaków. Pewnie zawstydziła się, że ją przyłapał. Uśmiechnął się do
niej delikatnie.
- Chodź do przedziału, zaraz zaczną wracać inni z obchodu
pociągu. – Miał rację, gdy weszli do przedziału musieli poczekać tylko kilka
minut na przyjście prefektów. Gdy okazało się, że panował względny spokój
pojawił się wózek z przekąskami. Gryfonka chciała od razu iść do przyjaciół i
chłopaka, jednak on ją zatrzymał proponując wspólny posiłek. Mimo wszystko
dziewczyna odmówiła i poszła szukać gryfonów. Do przedziału wszedł Blaise i
zaczęli gadać o quidditchu. W między czasie objadali się fasolkami wszystkich
smaków, szukając tych najdziwniejszych. To dziwne jak ludzie szybko potrafią
się zmieniać. Kilka miesięcy temu wszystkie rozmowy z przyjacielem dotyczyły
wojny i prób ochrony najbliższych osób. Gdyby teraz miał wskazać osobę, którą
chciał chronić, padło by na zbyt niską by dosięgnąć książki Gryfonkę z burzą
zadziwiająco miękkich loków. Weszła do przedziału jakieś piętnaście minut przed
stacją Hogsmade. Zabini mocno się zdziwił gdy Gryfonka podeszła do nich.
Okazało się, że ją podsiadł. Był w
szoku, że Draco siedział obok niej. Jednak tylko miło się przywitał.
Nawet lubił tą osóbkę, znał ją z kilku krótkich rozmów w bibliotece. Ustąpił
jej miejsca. Ona wyciągnęła swoje szaty i już chciała odejść na jakieś dalsze
miejsca, żeby nie przeszkadzać.
- Granger. Poczekaj. Przecież cię nie zjemy. – Usłyszała z ust,
o dziwo, blondyna. Uśmiechnęła się niepewnie i po założeniu szaty na już
wcześniej ubrany mundurek zajęła miejsce zwolnione przez Blaisa. Na szczęście
nie zapadła cisza, tylko Ślizgoni poczęstowali ją czekoladowymi żabami, po czym
zaczęli rozmowę o nowym nauczycielu OPCM. Przecież co roku jest nowy. Chłopcy
założyli się o płeć nowego profesora. Blondyn obstawiał kobietę, a brunet
kolejnego faceta. Gryfonka ze śmiechem
przecięła zakład. Stawką była oczywiście butelka ognistej, którą ostatecznie i
tak razem wypiją. W świetnych humorach dojechali na ostatnią stację. Jako
prefekci naczelni Malfoy i Granger jeszcze sprawdzili pociąg, po czym wsiedli
do ostatniego powozu, który czekał na nich. Atmosfera była luźna. Dracze
opowiadał śmieszne historię z życia Ślizgonów, a ona opowiedziała kilka
zabawnych sytuacji, których najczęstszymi bohaterami byli Fred i Georg. Jednak
im bliżej szkoły byli tym bardziej brunetka się spinała. Gdy weszli do Wielkiej
Sali tylko się uśmiechnęli do siebie, co wywołało ogólny szok, po czym rozeszli
się do swoich stołów.
Miałam zajrzec na Twojego bloga no i jestem ;)
OdpowiedzUsuńMusisz troszkę nad tym popracowac. Jest kilka błędów,ale nie od razu Rzym zbudowano ;)
Mam nadzieje,że nie zrobisz z Hermiony słabej i zastraszonej istotki ,bo ona nigdy taka nie była.
Niech w końcu postawi się Ronowi.
I nie rozwijaj czasami za szybko kontaktów Hermiona-Draco ;p
Trzymam za Ciebie kciuki ;)
Powodzenia ;)
http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
Postaram się nie przesłodzić, choć Hermiona w moim wydaniu rzeczywiście jest dość delikatna :)
UsuńAle fajne opowiadanie :) Przyjemnie się czyta!
OdpowiedzUsuńhmm ... zaczyna coś się dziać .. :) robi się coraz ciekawiej ;D
OdpowiedzUsuńZaskakujące.. nagła zmiana.. Trochę szybko, ale jak kto woli. ;p
OdpowiedzUsuńHermiona bita, zastraszana, obrażana przez Rona.. Nie podoba mi się to! Musi być silna, musi postawić się mu!
CzytelniczkaGreen.
Wszystko wporzo tylko nie rób z Hermi tchórza i poobrażaj trochę Wieprzleja xD
OdpowiedzUsuńZgadzam się z pierwszym komentarzem - Hermiona jest strasznie słodka i delikatna. Kojarzy mi sie z postacią Clary z pierwszej części Darów Anioła, ale jako że jestem w trakcie tej serii to chyba nic dziwnego ;) widzę że Ron u Ciebie także jest typem spod ciemnej gwiazdy. Zobaczymy co dalej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nie zrobisz z Hermiony zastraszanej przez Rona kobiety.
Jestem ciekawa o co chodziło Wesleyowi.
Ciekawe jak potoczy się znajomość Hermiony i Draco.
Pozdrawiam
Hermione Garnger
Jest lepiej niż w poprzednim rozdziale, jeśli chodzi o opis. Znów przydałoby się trochę emocji ;)
OdpowiedzUsuńHermiona... Wydaje mi się, że jest aż za słaba. I nienawidzę określeń ,,śliczna gryfonka"... Niee... Jest wiele różnych synonimów, którymi można operować ;) Tekst zyskuje na wartości, jeśli używa się dobrych słów. Fajne, super, śliczne itd. musi zniknąć.
Hmm... Mugolscy autorzy znani Malfoyowi. Również przeze mnie już znane. Może dlatego, że naprawdę kiedyś czytałam mnóstwo opowiadań, a później walczyłam, by moje własne nie były schematami.
Ron. Czarny charakter. To lubię. Też zawsze robię go na czarny charakter ;) Biedna Hermiona. Chyba tylko tyle mogę powiedzieć.
No i jeszcze Draco! Powinien pójść i ją uratować przed tym draniem... Ehh...
przynajmniej zakończenie dość wesołe. Czyżby nowa trójca; Hermiona, Draco i Blaise?
Lecę do następnego rozdziału. Bardzo szybko się czyta te twoje opowiadanie :P
Pozdrawiam,
Edge
Łał.Akcja szybko się rozwija.Rozdział lekko napisany dlatego fajnie się czyta.To będzie moje naj opowiadanie.Tacy bohaterowie mi imponują
OdpowiedzUsuńWeny
Ron - co z nim jest do cholery nie tak ?!?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Stwierdziłam, że nie będę komentować każdego rozdziału osobno tylko wszystko wyrzucę z siebie w jednym komentarzu, ale... Damn, girl. Po pierwsze (co do poprzedniego rozdziału) byłam trochę zdziwiona, że dałaś Malfoyowi aż 195 cm ;o;, ale nie czepiam się, choć mam nadzieję, że wiesz jak to wysoko. Już chciałam mówić, jak to nie lubię kanonicznego Malfoya, ale stwierdziłam, że podejdę do niego jak do nowej postaci z jego imieniem i faktycznie wyszło mi (i Tobie) to na plus. Polubiłam go, co zdarzyło się pierwszy raz w opowiadaniu o Dramione, a tych czytałam aż dwa (Twoje jest trzecie), więc propsy. Zachowanie Rona zdziwiło mnie tak bardzo, że aż otworzyłam usta. Czytałam i myślałam "On jej nie uderzy, prawda? Niee, nie uderzy. A może jednak? Ale że Ron? Niee, nie uderzy". Ale uderzył. Trochę szkoda, że jest tutaj czarnym charakterem, no ale cóż. Po prostu lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńJuż po tym rozdziale Hermiona powinna rzucić Rona
OdpowiedzUsuńUważam że świetnie piszesz. Podoba mi się, że w opowiadani Hermiona jest taka delikatna.
OdpowiedzUsuńogólem cieszy mnie to , że opowiadanie nie bedzie miało ok . 40 rozdziałów , tak na jeden dzień , wczoraj skończyłam Dramione , które miało ok 40 rozdziałów i może dlatego... Hmm sytuacja z Ronem , czyżby śliczna gryfonka była ofiarą przemocy..
OdpowiedzUsuńArystea
Oj oj oj co tu sie wyrabia ? Draco i hermiona ok ale czemu herma i ron ! Ludzie trzymajcie mnie ! A nie jednak pujscie bo idę dalej czytać
OdpowiedzUsuńOd zawsze wiedziałam, że Ron to szumowina! To niesamoWitek jak po dwóch rozdziałach można się zakochać w takiej opowieści! Gratuluje wyobraźni! A co do błędów. .. czy mimowolnie nie pisze się razem? Życzę dalszej weny
OdpowiedzUsuń~ Zaczytana