Wieczorami
To ja mam być tłustowłosym dupkiem z lochów, nietoperzem, postrachem Hogwartu? Uczniowie myślą, że wieczorami, z piórem zamaczanym w krwi szczeniaczków, sprawdzam ich eseje, popijając Ognistą Whisky, wymyślam co raz to nowe szlabany. Nauczyciele oraz członkowie Zakonu podejrzewają mnie o upajanie się widokiem Mrocznego Znaku w świetle przytłumionych świec przy obrazie Voldemorta. Za to Śmierciożercy widzą we mnie pupilka Dumbledore’a, wylegującego się u niego w gabine cie na dywaniku jak Nagini przy Czarnym Panu. A jaka jest prawda? Moje wieczory to sprawdzanie wypocin uczniów i usilne próby nie wrzucenia tych bzdur do kominka. Piję kawę litrami, by jak najdłużej nie usnąć, bo sny to koszmary pełne krzyków torturowanych ludzi. Zamiast wielbienia Mrocznego Znaku, Voldemorta czy Dumbledora, zamykam się po prostu u siebie, mając nadzieję, że akurat dzisiaj żaden z nich nie będzie mnie wzywać. Jednak zazwyczaj to złudna nadzieja.