Wyścig

Dzisiaj jest 28.07, dokładnie pół roku temu zaczęłam publikować swoje teksty. Aż ciężko uwierzyć, że to tyle czasu. Nie sądziłam, że dam radę i po zakończeniu „Gdy wróg okazuje się bliższy niż przyjaciel” napiszę coś jeszcze. No ale to wszystko dzięki Wam J byliście u mnie 25999 razy i zostawiliście 494 komentarzy. Ja opublikowałam 32 posty z czego 3 sowy. Bardzo Wam dziękuję za to, że dzięki wam mój czas nie jest marnowany i jestem przez Was doceniana J
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wszystko zaczyna się jak zawsze, powtarzanie siódmego roku przez osoby zaangażowane w wojnę, Miona i Draco są prefektami naczelnymi. Hermiona jest kujonką, a Smok się w niej nagle zakochuje. Wszystko jest jak zawsze. Blaise jest żartownisiem, Ginny się w nim zadurzyła, Nott jest wredny, a Potter i Łasic wpatrzeni w swoje zwycięstwo. Może powiecie, że to kolejna nudna historia o miłości i skończycie czytać nim tak naprawdę zaczniecie. Jednak jeśli dotrwaliście aż tutaj to chyba jednak się zdziwicie…
Jest wrzesień, czwarty piątek miesiąca, zaczyna się od śniadania. Miona jak zawsze zjadła jogurt naturalny z pełnoziarnistym musli i świeżymi truskawkami i bananami. Siedziała obok Ginny i konsumowała swój posiłek, a Ruda wpatrywała się maślanym wzrokiem w Diabła. Wszystko było jak co dzień, jednak tylko do momentu, gdy zaczęły pojawiać się sowy z pocztą. Jednak ku zdziwieniu dziewczyn, sowa wylądowała w talerzu Rona, który siedział naprzeciwko dziewczyn, ale ptak szybko się poprawił i usiadł na ramieniu Miony, brudząc ją jajecznicą. Hermiona zrezygnowana otworzyła list, a jej oczy rozbłysły. Odkąd wyruszyła w poszukiwanie horkruksów nie miała od niego wiadomości, to dziś po raz pierwszy od ponad roku dostała krótką notkę od Swiftnessa. W sumie był to tylko adres i godzina, dwudziesta czwarta. Jak zawsze.
Mimo, ze wszystko było jak zwykle, nikt poza Hermioną nie wiedział o co tak naprawdę chodzi. Ron niczego nie zauważył, za to siedemnaście razy opowiedział jak osobiście zabił jedenaście z siedmiu horkruksów. Harry skupił się na wzdychaniu do Cho i opowiadaniu jej jak prawie uratował Cedrika, Ginn „przypadkiem” wpadła pięć razy na Blaisa i wylała swój eliksir słodkich snów na, różową jak świnka, bluzkę Astorii, w której podkochiwał się Zabini. A Draco, który już z przyzwyczajenia skupiał się na Gryfonce nie miał pojęcia o co jej może chodzić, ponieważ sam był skupiony na swoich wieczornych planach. W międzyczasie minęły dwie godziny transmutacji, gdzie Hermiona nie wyrywała się do każdej odpowiedzi tylko do co drugiej, jednak lekcja historii magii, gdzie Gryfonka zamiast skrzętnie notować, robiła tylko uwagi od myślników, na zielarstwie zdobyła tylko trzydzieści punktów, czyli ponad połowę mniej niż zawsze. Na obiad zjadła brokuły, zamiast zielonej sałaty i nawet nie poczuła różnicy, a ziemniaki zamiast posolić to posypała cukrem. Po obiedzie miała już tylko zaklęcia i zamiast ciągle poprawiać znajomych co do wymowy czy ruchu nadgarstka, sama powtarzała zaklęcie zaskakująco mało razy. Gdy znalazła się w wieży Gryfindoru, nie rzuciła się w wir esejów i innych prac domowych, za to poszła do dormitorium gdzie wzięła długą gorącą kąpiel. O dziewiętnastej przebrała się w czarne, idealnie obcisłe spodnie, obcisłą czerwoną bluzeczkę na ramiączkach i czarną skórzaną kurtkę. Oczy przyozdobiła grubą kreską, a usta potraktowała obficie czerwoną szminką. Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i niedostrzeżona wyszła z pokoju wspólnego. Miała ubrane czerwone baleriny, więc poruszała się bezszelestnie. Wyszła z zamku przez posąg jednookiej wiedźmy i dostała się do Hogsmade. Wyszła z Miodowego Królestwa i skierowała się do groty za Wrzeszczącą Chatą. Zdjęła wszystkie zaklęcia ochronne z jaskini i szerzej się uśmiechnęła. Zdjęła z siebie zaklęcie i powolnym, pewnym krokiem ruszyła w kierunku swojego Porsche Carrera GT3. Było lekko tuningowane, jednak wszystko ze smakiem, czarny lakier idealnie pasował do czerwonych felg. Kiedy usiadła za kierownicą, lekko zmrużyła oczy i uruchomiła silnik. Nie był ruszany od prawie miesiąca, jednak gdy tylko usłyszała cichy pomruk samochodu odprężyła się i czuła, jakby nigdy z niego nie wychodziła.
Ruszyła powoli w kierunku morza, to w tamtych rejonach znajdował się adres. Dopóki nie wyjechała z okolic miasteczek i miast jechała spokojnie, oswajała się na nowo z przyjemną skórą siedzeń i kierownicy, przyzwyczajała oczy do czerwonych diod podświetlających zegary, w tle leciała jej ulubiona płyta AC/DC, a światła przyjemnie rozpraszały półmrok. Jednak gdy wyjechała poza tereny zabudowane, opuściła wszystkie szyby, dała muzykę na maksymalną moc i powoli zaczęła przyśpieszać. Specjalnie wyjechała dużo wcześniej, wiedziała, że jakby chciała to w dwie godziny byłaby na miejscu. Gdy jechała równo dwieście na godzinę i doszła do wniosku, że taka rozgrzewka dla jej Carrery spokojnie starczy, zauważyła chłopaka, który idąc poboczem z wielkim plecakiem patrzył na jej samochód i podnosił kciuk. Spojrzała, chyba mugol, z pewnością niegroźny.
- Cześć, gdzie cię podwieźć? – spytała z uśmiechem Miona, a autostopowiczowi lekko opadła szczęka.
- Ymm. – odpowiedział z elokwencją Pottera.
- Powiesz mi?
- Ym. Do najbliższego miasteczka, tak, dalej sobie poradzę.
- Wrzuć bagaż do tyłu i wskakuj. Tak w ogóle to jak masz na imię?
- Tom…
- Czemu jedziesz stopem? – Miona znów powoli rozgrzewała silnik i z lekkością prowadziła samochód po kolejnych zakrętach. Rozmowa z Tomem była przyjemną rozrywką, przyciszyli muzykę i rozmawiali o wszystkim, od ulubionych filmów, przez samochody, szkoły, gdy Tom przypadkiem wymówił nazwę Hogwartu od razu zaczęli plotkować o nauczycielach , rywalizacji domów i innych takich. Droga do miasteczka zajęła jedynie dwadzieścia minut, dzięki szaleńczemu stylowi jazdy brunetki. Wysadziła go na stacji benzynowej gdzie przy okazji zatankowała i kupiła sobie mocną, czarną, lekko słodką kawę. Wypiła ją jeszcze z nowym znajomym.
- W sumie gdzie jedziesz Mionuś?
- Nad morze, muszę tam być przed północą.
- A co tam jest?
- Nie powiem Tomuś… Chcesz się przekonać, jedź ze mną.
- Nie mogę. – zrobił smutną minę. To aż szok jak bardzo polubili się w tak krótkim czasie.
- To chodź, powiem ci na ucho… - kiedy ten się zbliżył, ona mu powiedziała, a on nie wierząc, obserwował jak wsiada do Porsche i rusza. Znów włączyła głośno muzykę, tym razem było to Guns’n’Roses. Jechała tak jeszcze godzinę ciesząc się wiatrem we włosach i dźwiękami gitary połączonych z mruczeniem silnika. Gdy była już blisko celu, wzięła do ręki różdżkę.
- Ubique Crettown. – różdżka wykonała trzy pełne obroty na jej dłoni, jednak zaraz skierowała się w jednym kierunku. Hermiona położyła ją na desce rozdzielczej i kierowała się za nią. Po pół godziny była już w miasteczku tam na rynku czekał na nią bardzo wysoki i przystojny brunet. Kiedy tylko go zobaczyła, uśmiechnęła się uśmiechem przeznaczonym tylko dla niego. Efektownie zaparkowała tuż przy nim po czym wyskoczyła z samochodu, a Swiftness złapał ją w ramiona i zaczął się kręcić tak, by oderwać jej stopy od podłoża.
- Rate! Nareszcie. Wieki cię nie widziałem! – ostatnie zdanie powiedział z wyrzutem.
- No już Swiftness. Mów gdzie teraz… - no więc niesamowicie przystojny brunet o zniewalająco niebieskich oczach mówił jej poklei gdzie ma jechać. Po mieście jechali spokojnie, a i poza nim nie przekraczali stu mil na godzinę. Wstąpili na kolejną stację po kawę i po rzuceniu na nią zaklęcia termicznego jechali dalej. Pół godziny przed północą zatrzymali się na pięknej plaży. Nikogo nie zdziwił fakt, że stało tam już Ferrari f12, BMW M3, Mercedes SL i Bugatti Veyron. Chwilę po nich podjechało jeszcze Lamborghini Aventador.
Wszyscy stali koło brzegu i rozmawiali. Miona znała wszystkich. Był ciemnoskóry, z zabójczo zielonymi oczami Celeritate, właściciel BMW, obok niego stał blondyn, którego mięśnie rozsadzały koszulkę, czyli Muscula, fanatyk Bugatti. Kolejny był szatynem o zniewalającym uśmiechu, czyli po prostu Racing, który od lat kocha Ferrari, fan Mercedesów, czyli niski brunet, o bystrym spojrzeniu i lekko szczurzej twarzy Mures. Ostatni do kolekcji był nowy, wcześniej nigdy nie widziała kogoś z Lamborghini. Z zielonego samochodu wyszedł nie kto inny jak Draco Malfoy, czyli Smok. Ku zdziwieniu jedynej dziewczyny w towarzystwie nikogo jego widok nie zdziwił, jednak to ona została przywitana głośno. Wszyscy reagowali na nią tak jak Swiftness. Przytulali, podnosili i marudzili, że tak dawno jej tu nie było. Draco patrzył na tę scenę lekko zdezorientowany.
- Rate, co ty tu robisz?
- Byłem pewny, że już cię tu nie zobaczę.
- Ten rok bez ciebie był nudny.
- Widzę, że nadal masz moją ulubioną kurtkę.
- Czyżby Porsche znów było lakierowane? Przyznaj, że czerwony cię znudził.
- Wieki cię tu nie było.
- Nareszcie wyścig będzie miał ten dawny smaczek. – o tak. Najlepsza uczennica Hogwartu uciekła ze szkoły, by wziąć udział w nielegalnych wyścigach.
- O Smok, cześć. – mężczyźni zaciągnęli swoją Rate do jej znajomego, każdy wymienił z nim uścisk dłoni, a on korzystając z okazji przytulił Mionę, pod pretekstem, że jak wszyscy to wszyscy. A tak naprawdę wpatrywał się w swoją miłość jak w obrazek, wdychał jej perfumy i zastanawiał się co ona tu robi i czemu wszyscy ją tak dobrze znają. No i w końcu, czemu nazywają ją Rate. Po kilku kolejnych minutach Swiftness i Rate wypili swoje kawy, a ten pierwszy rozdał wszystkim mapy trasy. Każdy ją powoli studiował. Miona usiadła na masce swojego samochodu i powoli prześledziła pętle. Od razu przypomniała sobie wszystkie mniej bezpieczne, lub zdradliwe odcinki trasy, teraz sobie przypomniała że jeden wyścig już był tu zorganizowany, jakieś dwa lata temu. Skupiona wpatrywała się w pergamin i zapamiętywała z zwykłą dla siebie dokładnością każdy zakręt i prosty odcinek. Mniej więcej wyliczała ile czasu zajmie jej jaki odcinek, w których momentach będzie musiała hamować, a kiedy będzie mogła spokojnie zwiększać obroty. Była tak pochłonięta przygotowaniem, że nie zauważyła, że Smok tylko rzucił okiem na trasę, na której tak naprawdę uczył się szybkiej jazdy i obserwował ją, dosłownie pochłaniał każdy jej ruch, gest, marszczenie nosa i zagryzanie wargi. Śledził jej smukłe dłonie przesuwające się wzdłuż tuszu.
- Ludzie, każdy wpłaca stawkę! – odezwał się prowadzący wyścigi Swiftness. Nikogo to nie zdziwiło. Normalne było to, że każdy stawił sto galeonów, z czego pięć procent szło dla Swiftnessa. – Wsiadacie do samochodów! Powodzenia Rate – mruknął Gryfonce do ucha. Gdy ustawili się na linii startowej, przed samochody wyszła długonoga blondynka, siostra Musculi. Nigdy się nie wychylała poza rozpoczęciem wyścigu, więc nie była zaliczana do grona usłyszeli magicznie pogłośniony głos kumpla. – TO MA BYĆ CZYSTY WYŚCIG, CHCĘ TU ADRENALINY, - lekko przepuścili benzynę do cylindrów – SZYBKOŚCI – było słychać pierwsze pomruki, najgłośniejsze u Miony - I GODNEGO ZWYCIĘZCY. – Samochody wręcz wyły wyrywając się do przodu - TU NIE MA FORÓW DLA NIKOGO, - wszyscy zaciskali dłonie na ręcznych hamulcach by szybko je opuścić - NAWET DLA NASZEJ MAŁEJ RATE. – Nie wytrzymała i psując napięcie zatrąbiła. - WIĘC START! – w tym momencie blondynka się teleportowała poza trasę, a czerwona chusta została w tyle.
Ruszyli. Aż poczuła ulgę spuszczając ręczny i po trzech sekundach przerzucając na dwójkę, przy prędkości czterdziestu na godzinę. Najlepszy start miał Celeritate, wysunął się na kilkunastometrowe prowadzenie, jednak szybko został wyprzedzony przez Smoka. Miona była trzecia i czuła lekkie podniecenie tym, że po raz pierwszy od bardzo dawna w dwadzieścia sekund miała już dwieście mil na liczniku, a to dopiero trzeci bieg. Tuż obok niej widziała Muresa, jednak nie on się teraz liczył, w sumie już nikogo nie widziała, nie patrzyła gdzie są inni, widziała tylko samochody, które musi wyprzedzić. Gładko weszła w pierwszy zakręt, tracąc trzydzieści mil na liczniku, jednak w przeciągu dziesięciu sekund jechała już dwieście osiemdziesiąt wyprzedzając Celeritata. Miała przed sobą jeden samochód, nie miała jak go wyprzedzić. Malfoy lekko zahamował, tak że Rate musiała zmienić tor, była przedostatnia i obiecała sobie, że udusi blond dupka, ale to później, bo teraz znów miała trójkę i jechała niecałe dwieście, bo całą drogę miała zasłoniętą BMW i Bugatti. Wykorzystała dopiero kolejny zakręt, gdzie inni hamowali, ona przyśpieszyła i po zewnętrznej była na drugim miejscu. Z lekkością uśmiechnęła się i wrzuciła tak utęskniony czwarty bieg, którym jechała ponad trzysta mil na godzinę, na szczęście przed kolejnym ostrym i w dodatku żwirowym zakrętem, wyhamowała do dwustu osiemdziesięciu i z lekkością zrównała się ze Smokiem, który zwolnił jeszcze bardziej. Widziała jego tępą minę, gdy z łatwością wyminęła jego Lamborghini i szybko wbiła piątkę i jechała trzysta pięćdziesiąt mil na godzinę, gnała najdłuższą prostą na tej trasie już na szóstym biegu, już dawno była bliska czterystu mil. Niespodziewanie Muscula zrównał się z nią, widać zadbał o Bugatti. Teraz to był wyścig między nimi i wszystko rozstrzygnęło się pół minuty później, kiedy Rate po wewnętrznej na lekko zaciągniętym ręcznym weszła płynnie w zakręt, a wyszła z niego jak torpeda, nie bawiąc się w zmienianie biegów. Pogłaskała czule kierownicę i wyszeptała, że później zadba o silnik. Gdy widziała czarny samochód, coraz dalej miała przed sobą kolejne cztery ostre zakręty układające się w niebezpieczny slalom, którego pobocza były piaszczyste, tu nawet odważna Gryfonka zwolniła ryzykując utratę prowadzenia. Smok wykorzystał to, by ją wyprzedzić, mocno piłując swoje cudo wyszedł z ostatniego zakrętu i rozpędził się do trzystu mil, gdy zobaczył tylko czarną smugę Carrery Miony obok siebie. Żadne z nich nie odpuściło, jechali naprawdę równo, wyciągając z samochodów ile tylko mogli. Reszta próbowała walczyć między sobą, wiedzieli już, że ta dwójka ma własny wyścig. Wyszli z kolejnego zakrętu, na którym Rate zarzuciło na tyle mocno, by Smok mógł to wykorzystać dla przejęcia prowadzenia, jednak on nie docenił kujonicy. Nie miał pojęcia, że jechała cały czas na piątym biegu piłując silnik i milę przed metą przerzuciła bieg na szósty i z łatwością przeszła do czterystu dwudziestu mil na godzinę jednocześnie mijając Malfoya, nim on zdążył wymówić jej ksywę.
 Hermiona przejechała metę obok której stał Swiftness i wygrała kolejny wyścig. Gdy inni wjeżdżali za nią, ona spokojnie strzeliła wszystkimi kosteczkami w dłoniach i karkiem. Uśmiechnęła się z wyższością wypisaną w jej brązowych oczach i powoli wyszła z samochodu. Podszedł do niej Swiftness.
- Twoja nagroda, kochanie – podał jej worek pełen galeonów, a ona niedbale rzuciła go na miejsce pasażera. Przyjaciel podał jej dłoń, ona stanęła na masce swojego Porsche, ruchem ręki przywołała szampana (bezalkoholowego), który zawsze czekał na zwycięzcę w lodówce. Sprawnie go otworzyła, pociągnęła duży łyk i zaczęła oblewać nim wszystkich kumpli. Gdy szampan się skończył, stojący najbliżej Draco podciął Mionie nogi tak, że wylądowała w jego ramionach, wyrzucił butelkę za siebie prawie trafiając Racinga w głowę, na szczęście ten zdążył się uchylić i namiętnie pocałował Mionę. Ona pijana zwycięstwem zapomniała, że ma go nienawidzić i oddawała pocałunki. Wszyscy gwizdali i bili brawo głośno się śmiejąc.
- Teraz gdy upiłaś się zwycięstwem, daj mi wykorzystać ten moment i bądź ze mną.
- Draco… nie wiem czy jestem aż tak upita zwycięstwem.
- Proszę, Rate…
- Ale nie odpuszczę ci na wyścigach – i teraz to ona go pocałowała.
Wszyscy dalej bili brawo, zostały przywołane kolejne szampany i każdy mógł się utopić w tym trunku. Miona i Draco wracali razem do Hogwartu, jednak bez wyścigów tylko spokojnie rozkoszując się pomrukami silnika. Po drodze Rate znów zgarnęła Toma i go podwiozła, chwaląc się swoją wygraną.
Później Miona coraz bardziej zakochiwała się w Draco, a on nadal przegrywał z nią każdy wyścig. Razem grzebali przy samochodach, razem jedli, kąpali się i spali. W sumie wszystko robili razem, w końcu do dzieci też trzeba dwojga. No, ale po kolei. Najpierw były oświadczyny po kolejnym wygranym wyścigu Hermiony, później ślub, a na koniec dwie urocze blondynki, które pokochały bajkę Auta.

Komentarze

  1. Hej
    Genialna miniaturka :D
    Nigdy bym nie wpadła na pomysł z wyścigami samochodowymi, ale i tak sam początek jest genialny.
    Gratuluję tego że jesteś z nami już pół roku i dziękuje ci za to, życzę kolejnych takich sukcesów i więcej tak wspaniałych miniaturek jak ta.
    Pozdrawiam i życzę weny
    http://takie-tam-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie zaczęłaś, po takim wprowadzeniu nie mogłam się już oderwać od czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi szybcy, wsciekli i zakochani! :)
    Ekstra miniaturka :D Jestem fanka wyscigow, wiec ta miniaturka wciagnela mnie na maksa!
    Strasznie mi się podobała Hermiona za kierownicą, taka silna i ogolnie powerful :D Nie ma to jak baba za kierownica!
    Czekam na kolejna niedziele i nowa miniaturke! D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oryginalny pomysł :D Po takim początku w życiu bym się nie domyśliła, że chodzi o wyścigi, ale to pewnie dlatego, że nie przeczytałam tytułu xD Świetny opis, gdy Miona ścigała się z Draco. I ta końcówka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna.
    Miona taka drapieżna
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebista. Po prostu zajebista. :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna miniaturka! Uwielbiam taką wersję Hermiony, która kocha tę adrenalinę c:
    Bardzo przepraszam, że piszę tutaj, ale jestem na wakacjach i nie mam innej możliwości. U mnie pojawiła się mała niespodzianka ;)
    Pozdrowienia z Mazur :D
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
  8. świetna ;) Bardzo oryginalna, trochę szybko wszystko poszło, ale i tak super się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku mi się nie podobało, bo pokazałaś zupełnie inną Hermionę, jednak później, wraz z kolejnymi faktami zaczęłam rozumieć, dlaczego Miona tak się ubrała, dlaczego ma samochód(!) i Ci wybaczyłam :P
    Gratuluję pomysłu na historię i tego, że zrobiłaś to jak najbardziej profesjonalnie. Nie znam sie na samochodach, więc jak wymienisz kilka, to już jesteś dla mnie mechanikiem xD Nie no, przesadziłam, ale chyba załapałaś o co mi chodzi, nie? :3 W każdym razie wszystko wyszło super i tylko ostatni akapit bym usunęła, bo był już lekką przesadą. Za słodko ;)
    Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejną miniaturkę,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastycznie, wspaniała miniaturka ! Uwielbiam cie za nia *-*
    przyjemnie sie czytało, i przede wszystkim lekko :))
    Czekam niecierpliwie na kolejną :)
    Pozdrawiam
    C.P.
    ----------------------
    charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/
    dramione-wymiana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Na brodę Merlina to było cudownie niesamowite! Ta inna Hermiona bardzo mi się spodobała. Ale od początku wiedziałam ,że będzie tam Draco. Czyta się lekko, sympatycznie, łatwo...

    Weny,
    Aveline

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wierze. Nadal zbieram szczeke z podlogi. Hermiona jako seksowna fanka i zarazem uczestniczka, nielegalnych wyscigow;p WOW. Mialam wrazenie, ze rozkrecasz sie w trakcie pisania. Im wiecej czytalam, tym bardziej mi sie podobalo;) Wybacz, ze nie skomentowalam, bylam pewna, ze czytalam i komentowalam miniaturke! Jestem okropna...

    OdpowiedzUsuń
  13. Czterysta dwadzieścia mil na godzinę wspomniane w tekście to około 670 km/h, czy to aby nie za szybko na samochód?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Droga Autorko, przypinam się do wypowiedzi poprzedniej osoby. Miniaturka jest dosyć fajna, ale bardzo przesadzona. Jeśli sprawdzisz sobie w przeliczniku ile to jest przykładowo 400 mil na godzinę, dowiesz się, że to około 640 km/h, co jest w przypadku samochodu, nawet z silnikiem odrzutowym niemożliwe do osiągnięcia. Najwięcej, ile Porsche Carrera GT3 osiągnęło to z tego co wiem to 330 km/h po zdjęciu ograniczenia, przy czym w tej próbie zginął człowiek, bo samochód podrzuciło do góry. Widzisz więc, że takie prędkości są nie do osiągnięcia. Zwłaszcza wchodzenie w zakręt z niebagatelna prędkością 170 mil (270 km/h), nie wspominając o rozpędzaniu się w 20 sekund do 200 mil na godzinę (321 km/h).
    Poza tym Lamborghini Huracan, chyba najszybsze Lamborghini przy prędkości 250 km/h przy poślizgu wpadło do rowu i nie było co z niego zbierać. Widzisz więc, jak może skończyć się jazda ze zbyt dużą prędkością.
    Jeśli spróbujesz wrzucić trójkę nawet przy prędkości 200 km/h (jeśli nawet zmienić mile na kilometry) silnik nie przeżyje nawet minuty. Przy trzecim biegu, jak masz więcej niż 150 w sportowych samochodach masz takie obroty że silnik wybucha a skrzynia biegów po prostu się miażdży. A spróbuj w zwykłym samochodzie powiedzmy 1.8 benzyna wrzucić trójkę przy prędkości 100 km/h. Co będzie? Daleko nie zajedziesz.
    Także jeśli chcesz pisać coś, o czym nie masz zielonego pojęcia, najpierw popytaj innych czy jest to możliwe, poczytaj w Internecie i posprawdzaj, a potem pisz. Bo prędkość 400 mil osiągniesz jedynie samolotem ;)
    Pozdrawiam,
    Eleena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że ktoś to wszystko napisze i się nie pomyliłam. Samochód sportowy to nie to samo, co osobowy. Wymionione w tekście nigdy nie osiągną podanych prędkości. Szczerze? Popsułaś miniaturkę brakiem wiedzy motoryzacyjnej. Jak się na czymś nie znasz to nie udawaj, że jesteś obeznana w temacie i nie pisz o czymś, o czym nie masz pojęcia, bo ludzi, którzy choć trochę siedzą w samochodzie boli i pali w oczy to co napisałaś.

      Usuń
  15. Witaj :) To znowu ja, Arabella
    Czytając komentarze wyżej, widzę, że zepsułaś miniaturkę brakiem wiedzy o samochodach... Szczerze mówiąc nie uważam tak. Może dlatego, że nie przywiązałam do tego większej wagi? Możliwe. W każdym bądź razie ta miniaturka, tak samo jak poprzednie również bardzo mi się podobała. Samo wyobrażenie Hermiony jako zwolenniczki nielegalnych wyścigów jest bardzo ekscytujące.
    Wybacz, że komentarz będzie krótki, ale jestem w pracy.
    Pozdrawiam, Arabella

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po zaręczynach (+18) cz II

O mnie się nie martw

Po zaręczynach (+18!) cz I