Króliczek
Draco wprowadził się na czarodziejskie osiedle pod Londynem,
zamieszkiwane głównie przez młodych czarodziei. Nie wiedział kto konkretnie
mieszka wokół niego, był tylko pewny Blaisa z Weasleyówną i Pansy. No i jeszcze
Hermiona. Zamiast chodzić od drzwi do drzwi stwierdził, że najlepiej będzie
zorganizować imprezę w iście ślizgońskim stylu. Niech żyją ogniska przy morzu
whisky, piwa i wódki. Jednym machnięciem różdżki mniej więcej się rozpakował,
twierdząc, że później dokończy. Wyciągnął pergaminy i przypalił im boki, by
zaproszenia lepiej wyglądały, na jednym kawałku napisał.
Ognisko
u nowego sąsiada!
Zapraszam
na godz. 20.
Ul.
A. Dumbledora 23
Trzeźwi
nie wyjdziecie!
Weźcie
znajomych, niech wszyscy się bawią!
Draco
Malfoy.
Skopiował to 30 razy, tyle ile jest domów na osiedlu rozesłał do
wszystkich. Stwierdził, że obiecał całkowity brak trzeźwości, a na razie jego
barek świeci pustkami, do ogniska przydałoby się jeszcze jakieś jedzenie, więc
po prostu ruszył w poszukiwaniu najbliższego spożywczego i monopolowego.
- Miona! Otwieraj! Wiem, że nie masz pacjenta! – w odpowiedzi
usłyszała coś o gadatliwej Katie, która nie umie powstrzymać nawet Wiewiórki.
- Witaj Ginn, co cię tu sprowadza?
- Ognisko! Dzisiaj! Nie wywiniesz się, jutro jest niedziela, gabinet
jest zamknięty! Idziesz, z nami do nowego sąsiada!
- Jestem zmęczona…
- MIONA! Nie wiesz nawet kim on jest, a może to bardzo przystojny
blondyn, w twoim wieku, z najlepszym kaloryferem wśród absolwentów Hogwartu,
który został aurorem trzy dni temu, a teraz marzy tylko o tym, byś okazała się
jego sąsiadką, by cię kochać, wielbić i zrobić ci piątkę dzieci?
- No wyduś to z siebie, kto jest moim nowym sąsiadem?
- Malfoy!
- Jak mówiłam, nie idę, jestem zmęczona.
- Mionuś, on cię podrywał przez cały siódmy rok, a i po jego
skończeniu ciągle do ciebie pisał mimo, że odpisywałaś niezbyt miło, i to też
tylko raz na kilka dni… obiecał, że nikt nie wyjdzie stamtąd trzeźwy. Chodź,
wypijemy mu alkohol.
- Nigdzie nie idę.
- Hermiono, kolejny pacjent. – do gabinetu weszła Katie. No tak,
ostatni pacjent na osiemnastą to Teodor Nott z jego bernardynem.
- I tak cię zmuszę. – powiedziała słodko Ginny i wyszła, a Miona
zajęła się swoją ukochaną pracą i pomocą zwierzakom.
Draco wszedł najpierw do spożywczego, by pamiętać, że nie może kupić
tylko alkoholu. Tak więc wziął kilka rodzajów ciastek. Do tego kupił trzy duże
chleby, przecież każdy wie, że takie z ognia są najlepsze. Dobra. Teraz
warzywa. Mimo, że lubi gotować, weźmie skrzata z domu rodziców, nie chce mu się
kroić sałatki, no a kobiety lubią takie bzdury. On sam zajmie się
przygotowaniem mięsa. No to kupił sałatę lodową i kapustę pekińską, ogórki,
pomidory, cebule zieloną i czerwoną, no i zioła w doniczkach, to przydaje się w
każdej kuchni. Ok, teraz mięso i kiełbasa, w końcu ognisko to ognisko. Kupił
wszystko w przeraźliwych ilościach, no ale w końcu nie wiedział ile ludzi
przyjdzie. Dobra, została już tylko zapita do wódki. Ile tego wziąć? W
zależności ile weźmie wódki, trzy kartony to minimum… osiemnaście litrów… no to
dwadzieścia litrów MagicColi i czternaście litrów soków. Zapłacił za wszystko
nie zwracając uwagi na zdziwioną minę ekspedientki i ruszył do kolejnego
sklepu.
Jedzenie już jest,
no to teraz alkohol. Pomyślał ucieszony, w końcu to jego ulubione zakupy, no może poza
nowymi garniturami. Sklep był nieduży, ale wybór był świetny, alkohol
większości krajów i mugolski, i czarodziejski. Odkrył, że ten mugolski czasem
jest nawet mocniejszy niż czarodziejski. Najpierw
kupię siedem litrów ognistej i dziesięć krat piwa kremowego. Dla kobiet wybrał
pięć rodzajów wina skrzatów. To dla tradycjonalistów. A teraz będzie zabawa.
Hmmm te whisky Jack Daniels, komuś może smakować, z tego co pamiętam jest
kokosowy, o absynt, to jest zło, biorę pięć butelek, niech będzie, wino dla
kobiet, większość chyba lubi słodkie? A dobra, trzy słodkie, trzy wytrawne,
niech mają, oooooo piwo! Kobiety, docenicie to jak o was dbam, polskie Redsy są
dobre. To znaczy Mionuś je zawsze kupowała, żurawina i jabłko. Skupmy się w
końcu na facetach. WÓDKA! Eh te wspomnienia, Polacy mnie przerażają. Dwa
kartony Krupnika i jeden Chrobrego powinien starczyć… już osiemnasta
trzydzieści, trzeba się zbierać, ma tylko półtora godziny. Weźmie dwa skrzaty.
O dziewiętnastej czterdzieści pięć Miona usłyszała dzwonek, wiedziała,
,że przyjaciółka jej nie odpuści, więc ubrała króciutkie spodenki, czerwoną
bokserkę i trampki za kostkę. Włosy potraktowała zaklęciem wygładzającym tak,
by nie wyglądały na siano i zrobiła z nich dwa długie kłosy. Gdy otworzyła
drzwi, zobaczyła Ginn i jej narzeczonego (oświadczył się jej na dworcu Kings
Cross), znanego bardziej jako Diabeł.
-Wiesz co… to on się stara, tyle pisze i wprowadza się na Twoje
osiedle, a ty się nawet zrobić dla niego nie możesz? – trzeba przyznać, że
Wiewiórka bardzo polubiła młodego Malfoya.
- Spokojnie, kochanie. Smok za nią szalał nawet kiedy była w szatach
Hogwartu, poza tym ślicznie wyglądasz Miona.
- Dziękuję, Diabełku – pokazała język Ginn i ruszyli do domu obok.
Brama była otwarta, a to, że na każdy dom było rzucone Silencio
powodowało, że na ulicy było cicho i nikomu nie przeszkadzała prawie
ogłuszająca muzyka w ogrodzie młodego arystokraty. Leciały na zmianę piosenki
mugolskie i czarodziejskie. Mimo, że było jeszcze ponad dziesięć minut do
rozpoczęcia, już było co najmniej dwadzieścia osób. Większość to znajomi z
Hogwartu, niektórzy teraz wybierali się na szósty lub siódmy rok, inni go
skończyli w tym roku lub kilka lat wcześniej. Ognisko już się paliło i było tak
zabezpieczone, że o piątej rano samo gasło, a do tego nie miało jak zapalić
kogoś lub czegoś, nawet jak się w nie weszło. Stoły były pełne jedzenia,
skrzaty świetnie się spisały. A w każdym rogu podwórka stała otwarta lodówka, w
której był najróżniejszy alkohol, obok były stoliki z nietłukącym szkłem. Wtedy
zobaczyli Malfoya rozmawiającego z grupą Krukonów, lecz kiedy on ich zauważył,
opuścił dotychczasowych towarzyszy i podszedł do nich.
- Wiewióruś, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć! – przytulił Ginn na
powitanie, uścisnął dłoń Blaisowi, po czym zmierzył wzrokiem drugą Gryfonkę.
- Wow, Miona. Wyglądasz pięknie – lekko ją objął na powitanie, a ona nie
odwzajemniła gestu – Cieszę się, że przyszłaś.
- Zostałam zmuszona, poza tym perspektywa darmowego alkoholu i braku
siedzenia w kuchni też jest dość zachęcająca, mimo że ty tu jesteś.
- Och, ty zawsze lubiłaś się droczyć, jednak skoro masz taką ochotę na
alkohol to zapraszam. – objął ją w pasie i ruszył w kierunku lodówki
zostawiając narzeczonych samych, wiedząc, że nie będą mu mieli tego za złe.
Wyciągnął dla niej czarnego Redsa, a sobie Desperadosa. Ona z łatwością (bo
grunt to polskie korzenie) otworzyła piwo o blat, a gdy Draco męczył się z
otwieraczem, ona po prostu zniknęła.
Rozmawiała z bardzo przystojnym byłym Puchonem. Otwarcie z nim
flirtowała, jednocześnie ukrywając się przed Draco.
- Wiesz Miona, tu jest tak przytulnie może byśmy się zajęli czymś
innym? – Jack (bo tak Puchon miał na imię) wskazał głową na parkiet, gdzie co
najmniej sześćdziesiąt osób się przytulało przy wolnej piosence Ed Sheerana.
- Nie no Jack, co za świetny pomysł! – zawołał Draco biorąc Mionę w
ramiona. – Chodź, maleńka – nie patrząc na jej wściekłą minę ruszył w stronę
tłumu, jednak Gryfonka się nie poddawała.
- Tam jest straszny tłum…
- Racja, nie pomyślałem o tym – zatrzymał się w miejscu przytulił
mocno do siebie i lekko zaczął się poruszać, co jej się średnio podobało. Mimo,
że Draco był świetnym tancerzem, ona wolałaby mieć podeptane stopy, niż tańczyć
właśnie z nim. Piosenka na jej szczęście szybko się skończyła, jednak zaczął
lecieć jej ulubiony kawałek Fatalnych Jędz i pozwoliła sobie na jeszcze 4
minuty tej męki. Ta piosenka była na tyle szybka i energiczna, że obecność
Malfoya była nawet bardzo znośna, gładko wprowadzał ją w obroty, a przy okazji
nie zmuszał do ciągłego przylegania do niego. I pomyśleć, że przez jeden
pocałunek w święta teraz nie może się od niego uwolnić.
Nie ma to jak Boże
Narodzenie. Choinka, pierniki, Wigilia, prezenty, no i ta głupia jemioła. Po
kłótni z Ronem, Hermiona nie jechała do Nory na święta, przez co spędzała je z
Malfoyem w ich pokoju wspólnym prefektów naczelnych. Niby ok, byli dla siebie
mili, wszystko według ich umowy. Co dziwne, Draco jej nie potrzebował, on był miły
od końca wojny, a Miona warczała na niego niemiłosiernie. Po Wigilii
postanowili poczęstować się winem. Jednak wino tak szybko się skończyło, a
mieli jeszcze whisky. Draco z pełną premedytacją stanął pod jemiołą, a Hermiona
nie mogła ich dwójki skazać na rok nieszczęścia, jednak na jej fart
wystarczyłby krótki cmok w policzek. Malfoy nie byłby Malfoyem gdyby nie
obrócił głowy i mocno jej nie pocałował. Na jej nieszczęście alkohol poluzował
jej sztywne zasady, a ona zatraciła się w swoich głęboko ukrywanych uczuciach i
nie miała zamiaru przerywać, aż im tchu nie zabrakło. Po tym jakże miłym
wydarzeniu, on był jeszcze milszy, a ona jeszcze głośniej warczała.
Po skończonej piosence męczyła się z blondynem dobre dziesięć minut,
zanim nie udała, że musi do łazienki i nie zwiała przez okno (na szczęście
parterowe).
Draco stwierdził, że już ma dość. Wszyscy się dobrze bawią tylko nie
on, bo ciągle lata za Granger. Tak nie będzie, ona sama do niego przyjdzie. Pił
właśnie piątą szklankę whisky i bawił się z kumplami, dziewczyny mimo wszystko
trzymał na dystans, żeby Mionuś nie musiała się za bardzo rozpychać. Ona sama
bawiła się wyśmienicie, chyba po kryjomu piła dobry eliksir trzeźwości, tak jak
on, bo trzymała się świetnie, a alkohol przy niej znikał. Nie wybredzała, piła
wszystko od wina, przez wódkę, aż do absyntu, a niewymienione rodzaje też się
nie marnowały. Była śmiała i właśnie zajadała się dobrze wypieczonym kawałkiem
mięsa z Wiewióreczką. Obie dobrze się bawiły i widział jak ruda mówi coś do
przyjaciółki wskazując na niego. Więc on szybko się odwrócił i wypił kolejny
kieliszek wódki razem z ogromną grupą Ślizgonów, w tym z Diabłem. Chłopacy się
śmiali i gadali o quidditchu i dziewczynach. Po chwili podszedł do niego
Blaise.
- Ciągle się na ciebie patrzy.
- Kto?
- Nie bądź idiotą i nie udawaj nawalonego, widziałem jak pijesz
eliksir, sam robię to samo.
- Dobra, wiem, prawie przyłapała mnie na gapieniu się na nią.
- Idź do niej.
- Byłem już pięć razy, ucieka mi.
- A ty się tym niby zrażasz? – Diabeł wywrócił oczami. – Ucieka ci już
ponad rok, a ty się tym nie przejmujesz, tylko gonisz króliczka.
- I w tym chyba problem. Im ja szybciej ją gonię, tym szybciej ona
ucieka. Gdyby chciała się tak bawić, dałaby mi szansę i pozwoliła się zbliżyć.
- Dawaj, jesteś Malfoy, ty zawsze dostajesz to, czego chcesz. Złap ją
i nie wypuść z rąk.
- Masz rację. Idę. Raz kozie śmierć.
Malfoy podszedł spokojnie, patrzył jej w oczy z wyzwaniem. Była
trzecia nad ranem i większość sąsiadów zalegała. W tle leciały przyjemne, lekko
rockowe ballady. Miona stała sama po raz pierwszy od rozpoczęcia imprezy. Draco
wyciągnął do niej rękę z Redsem jabłkowym, ostatnim jaki został. Sam wziął piwo
kremowe.
- Kocham cię. – powiedział krótko, a ona prawie się zakrztusiła.
- Nieprawda.
- Prawda, kocham cię od trzech lat.
- To nie jest śmieszne, Malfoy…
- To dobrze, bo już się bałem, że zrobię z siebie głupka.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję.
Zapadła między nimi cisza, w czasie której po prostu przyssali się do
butelek. W przeciągu minuty ich piwo po prostu zniknęło.
- Kocham cię – odpowiedziała Miona, po czym zamknęła oczy i wpiła się
w usta Malfoya. Co tam, raz się żyje. Całowali się długo i namiętnie,
rozkoszując się mieszanką alkoholu w ustach partnera.
- Złapałem cię mój króliczku i już cię nie wypuszczę – szepnął Draco w
nicość, przytulając Gryfonkę i kołysząc się w rytm muzyki.
Dalej nie było idealnie, były kłótnie i powroty, Miona się wprowadzała
i wyprowadzała, a Draco nie raz lądował na kanapie u państwa Zabini. Jednak
rozstania nigdy nie były długie, a powroty zawsze wyczekiwane. Kłótnie były
głośne, a godzenie się namiętne, więc byli po prostu szczęśliwi.
Miniaturka urocza, idealna na odstresowanie i jako coś lekkiego do przeczytania <3 Draco taki zakochany i słodki :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Fenomena miniaturka poprostu fenomenalna <3
OdpowiedzUsuńWeny,
Dominika Siwa
P.s piszę z anonima ,bo coś mi się z kontem stało
Zabawna. Idealna. Perfekcyjna. :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię króliczku :D
OdpowiedzUsuńMiniaturka cudowna, po prostu mam wielkiego banana na ustach.
Pozdrawiam i życzę weny
N
Minaturka idealna jak zawsze!
OdpowiedzUsuńCzekam jednak na jakies szokujace zakonczenie kolejnej. :D Podoba mi sie, ze w zakonczeniach zawsze piszesz ze byly klotnie, rozstania i powroty. Wlasnie to sprawia, ze wszystko jest takie bardziej realne i prawdziwe. Extra! :D
Czekam na nowosci! :D Mam nadzieje, ze jutro i u mnie bedzie juz nowosc :P
Cudna miniaturka!
OdpowiedzUsuńCzekam na następną!
Pozdrawiam i weny życzę :D
Jednym słowem- genialna :3
OdpowiedzUsuńMi bardziej poprzednie przypadły do gustu, ale ta miniaturka też fajna. Trochę szybko się wszystko dzieje. Sam pomysł króliczka bardzo ciekawy i zabawny ;) Pozdrawiam Syntia
OdpowiedzUsuńpomysł świetny, w tak krótkim fragmencie tekstu zawarłaś ich całą historię, a nie tylko jeden dzień..... jak dla mnie to mogłoby chyba nie być tak rozbudowane opisu zakupów draco, chociaż był to też dość zabawny moment ;)
OdpowiedzUsuńAbsynt to rzeczywiscie zlo- dobrze ujete;p
OdpowiedzUsuńTo osiedle to fajna sprawa- czarodzieje wokol siebie. Polskie akcenty w opowiadaniu;) Chcialabym zobaczyc Hermione pijaca Chrobrego- ciekawe ile kieliszkow dalaby rade wypic;p
Ta wstawka jest celowo czy przypadkiem?
Ile bym dala za ten eliksir!:P
Hej! Nareszcie udało mi się Cię znaleźć, i nareszcie mam czas na czytanie i komentowanie :) Wybacz mi proszę, że tak długo mnie nie było ;c
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka. Przyznam się, że wpadłam po kilku zdaniach, czytając ją bez tchu. Od teraz należy do moich ulubionych i, na pewno, będę do niej wracać :)
Lecę czytać dalej, bo mam WIELKIE zaległości.
Czarna :)
Ps. Masz śliczny szablon
Słoodka miniaturka :) Taka lekka, przyjemna, świetna na deszczowy dzień, taki jak dziś -.- :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L.;*
Genialna miniaturka! Fajnie wplecione polskie akcenty, lekko napisane. I uwielbiam koniec <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie ;)
Przepraszam,że tak późno.
OdpowiedzUsuńMiniaturka genialna.
Więcej tylko takich
Weny
Miniaturka na tyle fajna, że wybaczę Ci określenie piosenki Eda "smętną". :D
OdpowiedzUsuńCałość świetna, ale końcówka... Cudo! Sposób w jaki Draco wyznał Hermionie miłość też bardzo oryginalnie. ;)
Pozdrawiam! Oby więcej takiej weny!
Malinka
~.~.~.
http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
Genialne :-) Takie urocze 2-)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń-Accio talent pisarski Lucy!
OdpowiedzUsuńTak tylko tyle oczekuje od ciebie po tej megastycznej miniatutce!! Słodko a najlepszy był moment:
- Kocham cię. – powiedział krótko, a ona prawie się zakrztusiła.
- Nieprawda.
- Prawda, kocham cię od trzech lat.
- To nie jest śmieszne, Malfoy…
- To dobrze, bo już się bałem, że zrobię z siebie głupka.
xDxDxDxD super....
Świetna! Naprawdę urocza, po końcówce uśmiecham się do klawiatury:D
OdpowiedzUsuńLubię takie, w których któraś ze stron darzy tego drugiego uczuciem od pewnego czasu.
Porównanie wszystkiego do gonitwy za króliczkiem bardzo trafne;)
Ściskam!
Z.
[nic-nie-jest-proste-scorose.blogspot.com]