Is it right cz. II
Ostatnio wstawiłam ankietę co do miniaturki z mundialem w tle... ale nie działała.
Więc dopiszcie w komentarzu czy chcecie taką miniaturkę
czy tylko ja jestem fanką piłki nożnej :) Czekam na komentarze :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień minął na przygotowaniach do balu, Draco z Blaisem już od dawna mieli stroje przygotowane przez matki, jednak Malfoy kierując się snem zmienił koszulę z miętowej na grafitową, a krawat ze szmaragdowego na czarny. Z pewnością żadna siódmo roczna nie zawiedzie się na tych zmianach. O dwudziestej dwóch Ślizgonów weszło do Wielkiej Sali zmienionej w istną salę balową. Ściany pokrywał złoty materiał, podłoga wyglądała jak z marmuru, sufit został przemieniony w gwieździste niebo, a gwiazdy były tak jasne, że zastępowały oświetlenie, po prawej stronie od wejścia był duży bar, tam gdzie powinien stać stół dla nauczycieli była scena na której rozkładał się mało znany zespół. Zamiast długich stołów ustawiono sześcioosobowe stoliki pod ścianami. Wizytówki były zaczarowane tak, że widziało się tylko swoją. Wszyscy byli w maskach i nie można było sobie przypomnieć nawet z kim się tu wchodziło. Tu trzeba było być otwartym na wszystkich lub całkowicie zamkniętym w sobie. Draco wiedział, że będzie otwarty, nie mógł sobie odpuścić zielonej sukienki, zatańczy z każdą, która będzie miała sukienkę choć podobną do tej ze snu.
Wszystko zaczęło się od kolacji, bogate menu i piękne panie przy
stoliku. Byli rozsadzani tak, by przy stoliku były trzy przedstawicielki płci
pięknej i partner dla każdej z nich. W pierwszym tańcu należy poprosić kobietę
siedzącą po prawej stronie, tak by każda miała partnera. Draco trafił na rudą,
wysoką dziewczynę w rażąco pomarańczowej sukience. Rozmowa przy kolacji kwitła i to za sprawą
blondyna, komplementował panie i z mężczyznami rozmawiał o qidditchu. Gdy
zagrała pierwsza piosenka poczekał aż na parkiet wejdą nauczyciele i wtedy
zgodnie z tradycją poprosił przydzieloną mu partnerkę do tańca. Niestety nie
była specjalnie uzdolniona, więc Draco musiał nią manewrować w taki sposób by
przy zwykłym walcu nie deptała go przy co drugim kroku. Kolejnie prosił do
tańca szczupłą brunetkę w chabrowej sukni, która całkiem dobrze radziła sobie
przy chacha’y, jednak to nie była ta, której szukał. Po tym podszedł do baru i
poprosił o pierwszą tego wieczoru szklankę najmilszej mu towarzyszki, czyli
Ognistej.
Kolejne tańce były mniej lub bardziej udane. Wybierał piękne
partnerki, nie koniecznie idealnie szczupłe, z prostymi nosami i dużymi
oczętami, partnerka musiała mieć coś co przyciągnęło jego uwagę. U jednej to
był śmiech, u innej nogi, kolejna miała piękne włosy lub z gracją poruszała się
na parkiecie. Zawracał też uwagę na sukienki, szukał swojej wymarzonej, tej
idealnej ze snu, ale nie było takiej. Lekko zawiedziony postanowił nie marnować
wieczoru na rozpamiętywanie nieistniejącej kobiety, a skupiał się na pięknych
paniach wokół niego. Był po kolejnych trzech kryształowych szklankach swojej
miłości. Znów wchodził na parkiet, tym razem była to blondynka w pięknej
różowej sukience przed kolano. Właśnie po raz pierwszy zaczęto grać Is it
right. Po wypowiedzianym pierwszym słowie zrobił trzy kroki tanga, lecz ona nie
wiedziała co z sobą zrobić, więc jak przystało na dobrze urodzonego gentelmana,
przeprosił i zaczął łatwiejszy taniec. Znów pilnował, aby dziewczyna nie
deptała mu butów. Ta piosenka się skończyła i zagrali kolejne, on nie zszedł z
parkietu przez pięć kolejnych utworów. Po tym czasie znów wypił kolejną
szklankę whisky. Nie wracał na parkiet, chciał odpocząć. Przypomniał sobie, że
od początku balu co jakiś czas widział czarną koronkową maskę. Myślami wracał
do niej i zastanawiał się czyją twarz skrywała.
I wtedy ją zobaczył. To na pewno była ona, choć ani trochę podobna,
tylko ta maska z czarnej koronki. Brunetka z lokami lekko podpiętymi tak by
pokazywać jej zgrabną szyję. Bladoniebieska sukienka kontrastująca z lekko
opaloną skórą, wysokie czarne szpilki. Skończyła się piosenka, więc zaczęła
klaskać, a gdy partner podał jej ramię, by odprowadzić ją z parkietu, ona się
zaśmiała i odeszła w kierunku baru. Tam wolne miejsce było tylko koło Smoka.
- Można?
- Oczywiście, czego się napijesz?
- Whisky z lodem i cytryną.
- Barman! Whisky z lodem i cytryną dla tej piękności.
Gdy jakiś szósto roczny przygotowywał drinka dla niej, Draco sunął
wzrokiem po jej ciele. Podziwiał piękne cało, sunął od wysokich obcasów, przez
nogi, talię. Była ubrana w sukienkę koloru jego oczu, miała okrągły dekolt,
góra była prosta i dopasowana, spódnica była rozkloszowana, a spod niej
wystawała czarna cienka siateczka, która utrzymywała spód sukienki w ciągłym
rozłożeniu, dzięki temu wyglądała jakby cały czas była w ruchu. Całość kończyła
się w połowie uda, co idealnie pobudzało wyobraźnię. Dalej spojrzał na jej
dekolt, na którym miała delikatny srebrny naszyjnik i wisiorek w kształcie
serca wykonany z jakiegoś bezbarwnego minerału. Później skupił się na twarzy,
miała te ciepłe spojrzenie brązowych oczu. Nie mówili nic. Kiedy barman podał
drinka dziewczynie, ona skinęła głową w ramach podziękowania i sączyła napój.
Gdy skończyła, zaczęła się piosenka Over
the rainbow.
- Zatańczysz?
Nie odpowiedziała tylko podała mu dłoń. Przy pierwszych słowach zaczął
się delikatnie poruszać w bliżej nie określonym tańcu, jednak ona go rozumiała.
Lekko poruszała biodrami w jego rytm, uśmiechała się i z gracją obróciła się
gdy tylko on na moment wypuścił ją z ramion. Spokojnie kołysali się na małym
kawałku podłogi. Mimo, że nikt nie wiedział co to za taniec, był on po prostu
piękny. Oni zgrani poruszali się jakby uczyli się go całe życie. Draco dawno
nie uśmiechał się w taki sposób jak teraz. Obejmował jej talię dłonią, a drugą
przytrzymywał jej dłoń, ich biodra się stykały, a on ją prowadził przez salę,
jak przez lodowisko. Wyglądali razem zjawiskowo. Skrajności, które w swoich
ramionach znalazły równowagę. Gdy dźwięki gitary przyśpieszyły, on obrócił
partnerką dwa razy. Nie wiedział kim jest, ale znalazł w niej swoje szczęście.
Ona lekko gładziła jego kark w rytm muzyki i po cichu śpiewała z rozmarzonym
uśmiechem, razem przebyli całą salę, kręcąc się, obracając, lekko sunąc po
marmurze. Obracali się nie przerywając kroku podstawowego, który tworzyli oni
tylko dla tej piosenki. Ona wtuliła się w jego tors, a on oparł podbródek o
czubek jej głowy. Byli we właściwym miejscu, a gdy piosenka się kończyła, on
wiedział co zrobić. Lekko się pochylił i nie dając jej możliwości odwrotu,
jednak czekając na pozwolenie, sięgnął jej lekko rozchylonych ust i pocałował z
delikatnością, o którą sam siebie nie podejrzewał, ona równie nieśmiało oddała
pocałunek, po czym po prostu odeszła w stronę baru. On przez moment wpatrywał
się w jej plecy, lecz po chwili usiadł obok niej i zamówili kolejne szklanki
Ognistej. Zaczęli rozmawiać, mówili o wszystkim i o niczym, tematy były
neutralne, a oni nie mieli pojęcia kim jest druga osoba. Spędzili razem cały
wieczór. Jednak i on się skończył. Po dwudziestu tańcach i czterech szklankach
whisky musieli wyjść z Wielkiej Sali. W progu pocałowali się ostatni raz, a ona
uciekła nim on otworzył oczy. Słyszał tylko stukot obcasów wszystkich dziewczyn
wychodzących z balu, nie miał szans, żeby jej szpilki odróżnić od pozostałych,
schowała się w tłumie. Tylko dlaczego?
Szukał jej do końca roku szkolnego, każdą
dziewczynę czarował swoim spojrzeniem, by znaleźć te ciepłe oczy, zniżył się do
przeszukiwania Puchonek, żeby usłyszeć ten perlisty śmiech. Żadna z nich nie
była tą, której szukał. Tak minęły trzy tygodnie. Chłopak stracił wiarę, że
kiedykolwiek ją znajdzie. Blaise pomagał mu jak mógł, próbowali sobie cokolwiek
przypomnieć, znali kolor włosów, choć wiedzieli, że mógł być zmieniony, kolor
sukienki, której już nigdy nie zobaczą i mniej więcej wzrost i to gdy była w
szpolkach. Draco próbował odnaleźć te piękne oczy, ale teraz gdy szedł przez
korytarze Hogwartu, żadne nie były tak ciepłe jak te, które patrzyły w jego
stalowo szare. Pogodzony z porażką wszedł do ekspresu Hogsmade-Londyn, nie
zwrócił uwagi gdzie siada, przez ostatnie tygodnie całą świta ze Slyterinu się
odwrócił, bo nie poświęcał im czasu, a Blaise go znajdzie bez problemu. Wrzucił
kufer na półkę, usiadł i spojrzał przed siebie. Zobaczył piękne ciepłe oczy, o
tak cudownie brązowej barwie. Po kilkunastu sekundach wpatrywania się sobie w
oczy ona uciekła spojrzeniem, a on zauważył na kogo patrzy.
- Granger…
- Zawiedziony? Wiedziałam, że to ty, poznałam po oczach, gdy wyszłam z
wielkiej Sali.
- Granger. – wpatrywał się w nią z uśmiechem.
- Co jest?
- Znalazłem cię. Czemu uciekłaś?
- Nie chciałbyś mieć nic wspólnego ze szlamą.
- Po tamtym wieczorze sprawdziłem każdą, ciebie też, czemu nie
poznałem? Szukałem w każdym domu, słuchałem śmiechu i szukałem ciepła w
spojrzeniu każdej.
- Od czasu balu nie miałam powodu do śmiechu, a moje oczy straciły
blask w momencie ucieczki.
- A ja się zakochałem i nie umiałem nic z tym zrobić.
- A teraz co z tym zrobisz, gdy już znalazłeś?
- Nie wiem… będę się cieszył, zaproszę cię na spacer, później na
kolację i na mecz quidditcha….
-Nienawidzę quidditcha.
- Mówiłaś, pamiętam, dlatego cię tam wezmę i pokażę jego piękno.
- Chcesz to wszystko zrobić mimo, że nienawidziłeś mnie przez te
wszystkie lata?
- Ze wzajemnością.
- Nie nienawidziłam cię… Bałam się każdej obelgi, bo cię kochałam.
- Już nie usłyszysz żadnej, zrobię wszystko, by cię nie stracić.
- Jeszcze nie jestem twoja.
- Prawda. Czy zostaniesz moją pięknością w bladoniebieskiej sukience?
Proszę, nie odtrąć mnie, jeden wieczór wystarczył, aby Cię pokochać i wiem, że
reszty życia nie starczy, by to zmienić.
- Nie jestem piękna, ale mogę być twoja.
- Jesteś piękna… - pocałował ją lekko, jak za pierwszym razem.
I żyli długo i szczęśliwie.
Koniec.
hmmm pierwsza część lepsza, trochę za szybko to zakończyłaś. Miałam nadzieję na wielkie starania, ale tak czy siak pięknie. Czekanie na następną cześć chyba jakoś nasunęło mi jakie mogłoby być zakończenie i mnie zaskoczyłaś. Oryginalnie jak zawsze, styl jak zawsze napisz coś słabszego to może sobie od czasu do czasu ponarzekam :P Ogólnie świetnie czekam na kolejny genialny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syntia ;)
a właśnie ankieta - jestem na tak fajnie kiedy miniaturki mają jakieś połączenie z rzeczywistością :P
UsuńOch ,a co do mundialu, byłoby to ciekawe... Takie inne, intrygujące,a z Twoim stylem pisania cud, miód i malina. Napisz, koniecznie...
OdpowiedzUsuńA co do tej miniaturki, bo mi chyba usunęło komentarz:
UsuńJest śliczna, lekko się ją czyta, piękna, cud,miód i malina poprostu.
I zgadzam się z Synaią napisz coś słabszego ,bo nawet narzekać się nie da
Weny,
Dominika
miniaturka bardzo fajna, ale zgadzam się z tym końcem.. Czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ann
cudownie, że zdecydowałaś się na wcześniejszą publikację :) cieszę się niezmiernie.... dobrze, że nie spłyciłaś całej historii i nie powieliłaś na balu sytuacji ze snu; a końcówka najlepsza: "Nie nienawidziłam cię… Bałam się każdej obelgi, bo cię kochałam". - naprawdę? to było piękne, zwyczajne i proste; no i reakcja draco, musiało mu bardzo zależeć skoro po odkryciu tożsamości dziewczyny miał takie plany; myślę, że śmiało można rozwinąć końcową rozmowę; to nieszczęście, które spotkało hermionę (co to takiego?).... wiem, że na siłę nie ma co przedłużać opowiadania, ale bardzo je polubiłam - tak samo jak postaci :)
OdpowiedzUsuńO nie! Ja sie rozkrecilam a tu koniec. Mimo wszystko mi sie podobalo;) Jak zawsze swietnie. Co do miniaturki to moze byc ciekawie;)
OdpowiedzUsuńJezu, cudowne. Ja się tu rozmarzyłam, a tu BUM "I żyli długo i szczęśliwie". Szkoda że to koniec. Było naprawdę wspaniale, pięknie i romantycznie...czemu ja tak nie potrafię pisać? Czekam na kolejne miniaturki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję
Nuśka
Miniaturka o mundialu?Chetnie.A co do tekstu...czulam ze to Grenger...Fajna,nawet bardzo. Nastepna dopiero za tydzien... Daj predzej,prosze...
OdpowiedzUsuńTak ! Miniaturka o mundialu ! Jak najbardziej tak!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że trochę bardziej rozwiniesz tą część, ale.. Nie jest źle, choć pierwsza bardziej przypadła mi do gustu.
Mimo to końcówka powalająca.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Super! uwielbiam twoje miniaturki ;)
OdpowiedzUsuńA co do mundialu, nie przepadam za piłką nożną, ale z chęcią przeczytam ;)
Jaka cudowna miniaturka! W mojej glowie wszystko sobie ladnie wyobrazilam! :D Ah ten Draco, co raz bardziej go lubie!
OdpowiedzUsuńI oczywiscie emocje siegnely zenitu a tu koniec.
Co do notki z mundialem....hmmm jak najbardziej ZA! Nie obrazilabym sie gdybys napisala miniaturke z Potterem, Nevillem czy zwiazana z boksem! :D :D
Jejku, ale mnie fantazja ponsi!
Weny kochana, jeszcze wiecej weny! :) :*
Jejuu ta miniaturka strasznie mnie rozczuliła. Draco jest tu taki... taki... wspaniały. Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na bloga z miniaturkami dramione http://you-make-me-rise-when-i-fall-dramione.blogspot.com/
Świetna miniaturka. Niby taka słodka i nie w moim stylu, ale mimo to mi się podoba ^u^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną i w wolnej chwili zapraszam do mnie :3
http://magic-world-dramione.blogspot.com/
Pozdrawiam, Mrs Black
Hej, jestem po długiej przerwie <3 Bardzo miło się czytało, nie było zbyt długie więc szybko sobie z tym poradziłam. Hmm, mundial. W sumie, nie interesuję się, ale ciekawy pomysł :D Dialogi najlepsze <3 !!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :
http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/
Weny życzę ;3
Genialna miniaturka. Szkoda, że tak skróciłaś te poszukiwania tylko do opisu ale i tak strasznie mi się podoba. A w zakończeniu się zakochałam <3
OdpowiedzUsuńDasz miniaturke troszke predzej? Proszeee...
OdpowiedzUsuńPrzesłodka miniaturka :D Ten bal i poszukiwanie, po prostu cudo <3
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Cudowna miniaturka!
OdpowiedzUsuńProrocze sny
Weny :-)
Śliczna miniaturka! W czasie czytania słuchałam sobie po kolei piosenki wymienione w tekście, akurat zawarłaś w nim moje ulubione :D Piszesz świetnie, tak magicznie i uroczo, czytając, ma się wrażenie, że przenosi się do Twojego świata.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię<3
Czarna
Cudowna <3
OdpowiedzUsuńPiękna ;-)
OdpowiedzUsuńMoglabys napisac cokolwiek brz Hermiony, a z Ginny?
OdpowiedzUsuń