W parku
Jak obiecałam na 10 000 wyświetleń mam dla was miniaturkę.
To moje podziękowanie, za to że jesteście, czytacie i komentujecie.
Jestem wdzięczna za każde słowo aprobaty, oceny i krytyki :)
To teraz bez przedłużania zapraszam do czytania i komentowania
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piękny początek lipca, w tym miesiącu nawet Londyn jest słoneczny. W wakacje młodzi czarodzieje wrócili do domów aby odpocząć. Pełne rozluźnienie. W cieniu było dwadzieścia pięć stopni, a przecież już osiemnasta. Zgrabna brunetka ubrana w króciutkie czerwone spodenki i czarną bokserkę oraz czerwone conversy za kostkę była na spacerze z dwuletnim długowłosym owczarkiem niemieckim swoich rodziców. W Hogwarcie nikt by jej nie poznał. Chodziła z nim po parku, rzucała mu piłeczkę i co chwilę biegła z nim ścieżkami. Było jej niesamowicie gorąco. Zapięła Vobosowi smycz i poszła do automatu z napojami w butelkach, kupiła niegazowaną wodę, żeby nalać psu do miski w parku, a dla siebie sok jabłkowy. Podeszła do bliżej wspomnianego pojemnika, który był kilka metrów od automatu. Nalała wody, usiadła na ławce i sama zaczęła pić swój sok. Tak, szesnastoletnia Hermiona uwielbiała takie chwile. Lekko zmęczona, słońce padające na jej twarz jeszcze bardziej ją rozgrzewało, ale zimny sok przyjemnie chłodzi ją od środka. W szkole też biegała, najczęściej wokół jeziora, jednak tam nie miała Vobosa.
Wypiła resztę soku i wyrzuciła
szklaną butelkę do kosza. Podeszła do psa, który był widocznie zmęczony i dalej
pił. Pogłaskała go po grzbiecie siadając na ścieżce blisko niego uwielbiała
koty, ale jej tata zawsze musiał mieć w domu psa i była do niego niezwykle
przywiązana. To dzięki psom zaczęła biegać. Gdy go głaskała jej wzrok
bezwiednie zwrócił się w stronę automatu. To co tam zobaczyła zbiło ją z tropu.
Jakiś wysoki blondyn patrzył ze zwątpieniem na automat trzymając w dłoniach
garść monet. Ona jako Gryfonka, zawsze odważna i uczynna postanowiła zaoferować
pomoc, może to jakiś obcokrajowiec. Vobos skończył pić więc wzięła go i
podeszła.
- Hej. Może pomóc? – Zapytała
lekko z miłym uśmiechem. Wtedy chłopak się odwrócił. Jej ciepłe brązowe
tęczówki spotkały jego zimne stalowo-szare. Uśmiech momentalnie spłynął z
twarzy dziewczyny, a on patrzył na nią zdziwiony. Stali dosłownie kilkadziesiąt
centymetrów od siebie. Hermiona Granger i Draco Malfoy.
- Nie potrzebuję twojej pomocy,
Granger… - Warknął, podszedł do automatu i wrzucił dziesięć funtów tam gdzie
automat wydaje resztę. – No to teraz wziąć sok pomarańczowy – mruknął wciskając
przycisk dla coca-coli. Hermiona nie wytrzymała i wybuchnęłam śmiechem. Łzy
ciekły jej po policzkach, ledwo trzymała się na nogach i cała się trzęsła. Nie
umiała przestać. Vobos się na nią popatrzył jak na idiotkę. To zadziwiające jak
psy mogą mieć wypracowaną mimikę. Jednak znudziło mu się i podniósł się z siadu
na cztery łapy. To zachwiało Gryfonką i ta wylądowała w silnych ramionach
Ślizgona. Dopiero tam i to po kilku minutach się uspokoiła. Chłopak patrzył na
nią z złością wypisaną na twarzy. – I z czego się cieszysz?
- Dobra, chcesz pić czy mam nie
pomagać? – zapytała z wrednym uśmiechem.
- No daj mi ten głupi sok – warknął Draco.
- A gdzie „proszę”? – Dziewczyna
postanowiła sobie poużywać za te pięć lat obelg.
- Granger nie wkurzaj mnie, tylko
powiedz jak wyjąć picie z tej głupiej skrzynki.
- Nadal nie poprosiłeś Malfoy. Po
za tym czy wszystko czego nie ogarniasz jest głupie? – Z satysfakcją spytała
brunetka. Blondyn był już czerwony na twarzy.
- Proszędajmisok. – Powiedział
niewyraźnie przez zaciśnięte usta.
- Nie usłyszałam… - Zaśmiała się.
- Proszę, daj mi sok.
- Nie można było tak od razu? –
Uśmiechnęła się, wyciągnęła monety z pojemnika na resztę, wrzuciła odpowiednią
sumę i wyciągnęła sok pomarańczowy. Podała go Ślizgonowi. – Proszę.
- Na razie Granger. Nie waż się
komukolwiek o tym mówić.
- Wiesz, że wszystkim opowiem – po
czym ruszyła, puściła Vobosa ze smyczy i sama pobiegła za nim. Była szybka,
biegła trochę za psem, jednak nie bała się. On uwielbiał dzieciaki i ani muchy
by nie skrzywdził. Wszyscy go znali i nikt się go nie bał. Biegła w równym
tempie. Mijała kolejne drzewa, które dawały trochę cienia, widziała kolejne
dzieci na placach zabaw i inne pupile które biegały za swoimi zabawkami. Nie
zwracała na nich większej uwagi. Po Okołu dziesięciu minutach biegu zwolniła i
przystanęła, zauważyła swojego dawnego przyjaciela, Davida Bussy’ ego.
- Bussy!!! – Rzuciła mu się na
szyję.
- Mionka! – Ucieszył się. – Chyba
z rok się nie widzieliśmy!
- Vobos! Chodź tu – zawołała psa,
a David go pogłaskał. - Aport! – Zaczęła się z nim bawić od początku. Pies biegał
a oni siedzieli na brzegu fontanny. David też lubił biegać. Gdy go zobaczyła on
się rozgrzewał. Chłopak był wysokim brunetem, świetnie umięśnionym, z głębokimi
oczami. Wyglądał obłędnie, kiedyś się w nim podkochiwała. Gadali o wszystkim i
o niczym. David też był czarodziejem, tylko czystokrwistym, ale on uczęszczał
do Dumstrangu no i był dwa lata starszy. Właśnie skończył siódmy rok. Ale
zawsze był dla niej miły. To on wprowadził ją w świat magii. Wygłupiali się,
chlapali wodą, w końcu Hermionie udało się go całego wepchnąć do fontanny, sama
została na brzegu. Jednak już po chwili była koło Bussego. Odwróciła głowę i
znowu spotkała stalowe oczy.
- Malfoy, ty kretynie! Teraz
możesz być pewny, że cały Hogwart będzie huczeć od tego jak prosiłeś mnie o
pomoc, bo wielki, nadęty arystokrata nie umiał sobie nawet picia kupić. –
Wyszła razem z Bussym z fontanny.
- Och jasne, bo inaczej byś innym
nie powiedziała. Witaj David, ta szlama już nie będzie cię męczyć. No Granger,
słyszałaś moją obietnicę, wypad, zostaw lepszych od siebie samych.
- Och Malfoy, nie mogę zostawić
Bussego sam na sam z fretką… nie wiadomo czy jesteś szczepiony. Po za tym mówiąc
„lepszych od siebie” nie mogłeś myśleć o sobie. Jestem lepsza we wszystkim –
David lekko dusił się ze śmiechu, ale im nie przeszkadzał. Widać, że Miona się
świetnie bawi, a tego nie mógł jej odebrać. Sam lubił Dracona, ale Hermiona
była na pierwszym miejscu.
- Granger, zamknij twarz, bo jak
nie to ci pomogę.
- Co jest Malfoy? Dalej nie
pogodziłeś się z swoją zwierzęcą naturą? Jak chcesz poproszę Moodyego by
jeszcze raz cię zmienił. Mimo, że to teraz prawdziwy Alastor, z pewnością nie
będzie miał nic przeciwko.
- Ty głupia szlamo… - Tu Bussy
już chciał coś powiedzieć, ale usłyszał chichot Hermiony.
- Już wiem, że jeśli czegoś lub
kogoś nie rozumiesz nazywasz go głupim… Wiem, że ja to zdecydowanie za wysoki
poziom intelektualny, ale skup się, poradzisz sobie.
- Idiotko…
- Oj Malfoy, jakie ty masz
ograniczone słownictwo. Wiesz, choćby w szkole, jest taki duuuuży pokój. Są tam
wysokie półki pełne książek. Przeczytaj choć jedną w miesiącu a słownictwo ci
się poszerzy – powiedziała tonem, jakim tłumaczy się coś trzylatkowi.
- Granger, zamknij się, nie umiem
się skupić przy twoim delikatnym tonie. Już twoje śliczne oczy mi dość
przeszkadza… - Nie dokończył, zrozumiał co właśnie powiedział. Hermionę zatkało,
a David przyglądał się im z uśmiechem. Malfoy już miał odejść ale Vobos na
niego zawarczał. – Granger weź tego psa.
- Vobos chodź tu, nie marnuj się
dla tej fretki – słabym głosem powiedziała Hermiona. Pies ruszył w stronę
Malfoya i zaszczekał, ten odsunął się od niego zachowując dystans. Gryfonka
mówiła do psa tonem nieznającym sprzeciwu, jednak on miał to w nosie. Ślizgon był
zmuszony zrobić jeszcze dwa kroki w tył. Nagle natchnął się na miękką i ciepłą
w dotyku, choć mokrą przeszkodę. Odwrócił się i znów spojrzał w oczy Miony.
Vobos zaczął krążyć wokół nich, tak by nie mogli się odsunąć. Już nie warczał,
ale ich pilnował. Malfoy zapomniał o psie i Davidzie. Hermiona miała w głowie
tylko te niesamowicie szare tęczówki, które teraz aż błyszczały od emocji. On
lekko się pochylił i jakby w niemym pytaniu o pozwolenie na pocałunek patrzył
delikatnie na jej wargi. Ona wspięła się na palce i lekko musnęła jego usta.
Wtedy on złapał ją za lędźwie i przyciągnął do siebie. Miona zarzuciła mu ręce
na szyje przyciągając jego usta jeszcze bliżej swoich. Gdy Dracze wędrował po
jej plecach, ona włożyła mu dłoń w miękkie włosy. Gdy on lekko przejechał po
ustach brunetki językiem, jej wargi delikatnie się rozchyliły. Zaczęła walkę o
dominację w tym pocałunku. On nie odpuszczał, całował ją z coraz większą pasją.
Ona lekko przygryzała jego wargę, on odwdzięczał jej się drażnieniem podniebienia.
David zajął się Vobosem żeby im nie przeszkadzać. Gdy po kilku minutach
przerwali pocałunek popatrzyli sobie w oczy. Hermiona lekko się zarumieniła, on
czule pogłaskał ją po policzku. To tylko spotęgowało jej rumieńce. Wyglądała
uroczo, jednak gdy chciała spuścić wzrok, on jej nie pozwolił.
- Hermiono, przepraszam za
wszystko. Podobasz mi się od pierwszej klasy. Proszę daj mi szansę – chłopak
był zdruzgotany jej ewentualną odmową.
- Nie żartuj sobie… Jeden
komplement, jeden pocałunek, jedno przepraszam, a ja ci mam wybaczyć PIĘĆ lat
obelg? Kpisz czy o drogę pytasz?! – Starała się być tak silna jak jeszcze
nigdy. Łzy miała w oczach, jednak nie pozwalał im się wydostać. On jeszcze
nigdy nie widział jak reagowała na wszystkie krzywdy z jego strony. Teraz też
nie miał zobaczyć. – Vobos! – Biegła kilka metrów przed psem, jednak on nie
miał problemu jej dogonić. Biegła, oczy miała lekko zamglone łzami, ale dalej
nie płakała. Nagle popatrzyła w bok. Biegł brunet.
- Mionka, zaczekaj. Zwolnij... –
Granger się zatrzymała i popatrzyła z wyrzutem. To było nieme pytanie czego on
jeszcze od niej chce. – Może dałabyś mu szansę? Wiem, że on nie jest idealny,
ale to jak go całowałaś. Nie wmówisz mi, że to był impuls. Podoba ci się.
- ZAMKNIJ SIĘ! Ja go nienawidzę.
Sam o to zadbał przez pięć, cholernych lat. Jak tylko go zobaczyłam to mi się
spodobał. Której by się nie spodobał? Przystojny blondyn, z charakterem i
przeszywającym wzrokiem. Już jako jedenastolatek mnie jarał. A on zrobił
wszystko, żeby przestać mi się podobać. Tak więc odkochałam się po pierwszej
„szlamie” z jego ust w drugiej klasie. Niestety z każdym rokiem jest
przystojniejszy. Więc teraz to był pieprzony impuls, którego będę żałować do
końca życia. Pocałowałam wroga… i chcę to powtórzyć… - Poczuła mocny uścisk na
ramieniu, jednak nie bolesny. Drugi dokładnie tak sam na biodrze. Została
odwrócona. Patrzyła na Malfoya oczami tak smutnymi, że nie mógł uwierzyć że one
należą do niej.
- Teraz ty bądź cicho i słuchaj.
Ja cię kocham. Sam dbałem byś mnie nienawidziła przez pięć, cholernych lat. Jak
tylko cię zobaczyłem spodobałaś mi się. Komu byś się nie spodobała? Urocza
brunetka, z charakterkiem i ciepłym spojrzeniem. Już jako jedenastolatka mnie
jarałaś. Ale robiłem wszystko byś mnie nienawidziła. Pierwsza „szlama” w twoją
stronę, mnie bolała co najmniej tak mocno jak ciebie, a dalej się nie
odkochałem. Z każdym rokiem byłaś ładniejsza. To nie był impuls tylko
wysłuchanie moich błagań. Pocałowałem wroga i chcę to powtórzyć. – Powiedział
poważnie, spokojnie i dobitnie. – Wybacz mi, proszę. Zauważ, że sam płaszczę
się przed tobą. Ryzykuję całą swoją reputacje, możesz to powiedzieć każdemu…
nie dbam o to. Tylko daj mi szansę. Chodź ze mną na kolacje, albo choć kawę,
albo spacer… Cokolwiek. Daj mi jedno spotkanie. – Wtedy do rozmowy wtrącił się
David.
- No Mionka, nie daj się prosić.
Sam go wysłałem pod ten durny automat, żebyś mu pomogła, ja zaproponowałem
fontannę, przy której miałem się z nim spotkać na bieganiu, to ja z Vobosem wam
nie przeszkadzaliśmy w pocałunku. Nawet jak go nienawidzisz to daj mu szanse
przez wzgląd na moją pracę! – Po tym kazaniu cała trójka wybuchła śmiechem.
Vobos znów popchnął Hermionę na Draco, ale teraz żadne się nie odsunęło. Malfoy
znów ją pocałował. Teraz delikatnie, jakby z nadzieją, że jeszcze będzie mógł
to powtórzyć. David dał kilka przysmaków psu jako nagrodę za pomoc. A Miona
usłyszała po chwili w swoim uchu.
- Przyjdę po ciebie jutro o
dziewiętnastej. Ubierz jakąś ładną sukienkę. – W odpowiedzi uśmiechnęła się do
niego.
- Vobos! Idziemy, jak tak dalej
pójdzie ty będziesz gruby od tych przysmaków, a ja będę miała plany na każdy
wieczór. Nie możemy do tego dopuścić! – Po czym ze śmiechem pobiegła do domu
ciesząc się jak dziecko z nadchodzącej randki z Malfoyem. Kolejne dni mijały na
bieganiu z Vobosem i Draconem, a wieczory kończyły się uroczymi kolacjami.
Owczarek trochę przytył przez te przysmaki od Davida. Tak minęły wakacje,
czas do zakończenia Hogwartu, i cała reszta życia. Hermiona i Draco do końca przyjaźnili
się z Bussym, a później mieli własnego psa. Oczywiście owczarka niemieckiego,
później do tej rodzinki dołączyła śliczna blond włosa Rose i brunet Scorpius i
wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
wrrr... napisałam komentarz i mi się wykasował... nie mam tyle cierpliwości, żeby pisać wszystko jeszcze raz; miniaturka świetna, fajny pomysł; wyznanie hermiony a później draco - słodkie :) miałam nadzieję na kontynuację, ale ostatni akapit rozwiał moje nadzieje...
OdpowiedzUsuń-;)
OdpowiedzUsuńCudowna miniaturka :-)
OdpowiedzUsuńSłodziutkie.:D
OdpowiedzUsuńDziewczyno ! Słodkie, genialne, arcyświetne, genialne, niesamowite, genialne ! Czyli tak jak lubię. Jestem zachwycona. Brak mi już słów :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Orginalnie. Świetnie. Boskie <3. Jejku brak mi słów! Zapraszam do siebie, jestem ciekawa Twojego zdania :D
OdpowiedzUsuńhttp://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/p/blog-page_16.html
/ Nela
Wspaniałe, wspaniałe, wspaniale! ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę mnóstwo weny, Annabelle.
Świetna miniaturka! Szkoda tylko, że taka krótka :c. Genialny pomysł z automatem i ten pocałunek tak nagle awww *.* czekam niecierpliwie na kolejną!
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieje na rozwinięcie akcji. A Ty tutaj happy end. :) Uwielbiam kiedy w ten sposób mnie zaskakujesz! :D Było słodko, uroczo i baaaaardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Twoich minaturkach. :*
Przepraszam że tak późno ale nie miałam czasu.Miniaturka cudna.Najlepsze jak Draco wyznaje jej miłość
OdpowiedzUsuńA i sorrki że nie czytałam miniaturek +18 ale mój wiek mi na to niepozwolil
Weny
Swietne! Malfoy sie zagalopowal i powiedzial troche za duzo. Ladnie mu sie wyrwalo;) Troche za szybko chcialas zakonczyc i widac to w ostatnim akapicie;) Jednak mimo to opowiadanie swietne!
OdpowiedzUsuńFajne chociaż następne miniaturki mi się bardziej podobały, ta miałam wrażenie działa się trochę za szybko. Co nie zmienia faktu świetnego stylu ;)
OdpowiedzUsuńCudowne :)
OdpowiedzUsuńWitaj! Nie wiem czy nadal zaglądasz na bloga, ale mimo wszystko postanowiłam pozostawić po sobie jakiś ślad. Sama piszę niejednego bloga i wiem, że takie komentarze cieszą oko :)
OdpowiedzUsuńTwoja miniaturka jest jedną z moich ulubionych. Ostatnio czytałam ją chyba z pięć razy w tygodniu. Jest pełna emocji i taka słodka. Najbardziej podoba mi się wyznanie, które Draco powiedział do Hermiony. Jest takie podobne do tego, które wypowiedziała ona. Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze nie jedną miniaturkę dramione. Chętnie będę zaglądać na twojego bloga.
Pozdrawiam, Arabella
wojenne-dramione.blogspot.com