Perfumy cz. I
Po pierwsze: wszystkim życzę wesołych świąt i mokrego poniedziałku. :)
Po drugie właśnie doczekaliście się mojej pierwszej miniaturki. Mam nadzieję, że się
nie zawiedziecie. WSTAWIAM ANKIETĘ, KTÓRA ZDECYDUJE O
DALSZYCH LOSACH TEJ MINIATURKI. Więc głosujcie, macie na to tylko tydzień
później ja będę miała tyle samo czasu by to napisać. :)
~~~~~~~~~~
Siedział w Hogwarckiej bibliotece. Jako jeden z
nielicznych wrócił zaliczyć ostatni rok. Nikt nie patrzył już na to, że musiał
być śmierciożercą. Teraz gdy nie miał rodziców, a jego nazwisko wszystkim
kojarzyło się z Czarnym Panem musiał sam
zadbać o swoją przyszłość. Miał pieniądze i rezydencje. No teraz „jedynie”
dwie. Pozostałe sprzedał. Nie miał z nich szczęśliwych wspomnień. Ogólnie nie
posiadał ich zbyt wiele. Teraz był kwiecień. Biblioteka powoli się zapełniała.
Uczniowie siódmego roku przypomnieli sobie o OWTMach. Jednak on uczył się już
od września.
Draco Malfoy od września każdą wolną chwilę w ciągu
dnia nie zajętą lekcjami ani quidditchem
spędzał w bibliotece. Nawet stara bibliotekarka go polubiła. Co nie
znaczy że nocami spał. Co to, to nie. Bawił się, ale dużo spokojniej.
Dziewczyny zaciągał do łóżka, ale w dużo mniejszych ilościach i nie dbał o to.
Wszystko po nim spływało. No prawie wszystko.
Kilka dni temu znalazł małą buteleczkę perfum na
jednym stoliku właśnie w bibliotece. U żadnej dziewczyny nie czuł takiego
zapachu. Czuł bzy i lekką nutę imbiru dzięki czemu zapach był lekko korzenny.
Od zawsze zastanawiał się skąd taka mieszanka w jego amortencji. Nadal nie
wiedział do kogo ona należy. I chyba bał się dowiedzieć. Gdyby tak nie było to
by ją po prostu oddał bibliotekarce czy Filchowi. On wolał mieć ją postawioną
przy łóżku i przed zaśnięciem jeszcze raz sprawdzić czy to na pewno ten zapach
co w jego amortencji. Od kiedy miał te perfumy śniła mu się jakaś dziewczyna.
Nie umiał o niej nic powiedzieć, tylko tyle że ją bardzo dobrze znał i że miała
na sobie ten niesamowity zapach.
Nie wiedział po co wrzucił ten flakonik do swojej
torby. Teraz siedział i myślał o nim zamiast skupić się na runach, które chciał
przetłumaczyć dla wprawy. Nagle usłyszał głośny wrzask co go niesamowicie
zdziwiło. Przecież to biblioteka. Pani Prince chce zabić każdego kto za głośno
oddycha, a tu taki wrzask.
- Malfoy! Do cholery! Ukradłeś moje perfumy!
- Uspokój się Granger, ja niczego nie ukradłem –
silił się na spokojny ton. Jednak to, że od końca wojny jej nie obraża, nie
znaczy że pozwoli się oskarżać o kradzież. Hermiona była wściekła. Straciła swoje
ulubione perfumy, które dostała od rodziców nim wyczyściła im pamięć. A teraz
widzi je w torbie Malfoya.
- Tak? To czemu moje ulubione perfumy leżą na
wierzchu w twojej torbie, gdy ja nie umiem ich znaleźć od kilku dni?! – Gdyby to było możliwe
zabiła by właśnie Dracona samym wzrokiem. A paznokcie wbijała sobie w dłonie
byle by go tylko nie pobić.
- Panno Granger. Jak się pani zachowuje! To
biblioteka a nie stadion do quidditcha! Proszę wyjść. Pani i pan Malfoy też. –
Wywarczała stara bibliotekarka. Hermiona podeszła i zabrała perfumy, po czym z
dumnie podniesioną głową wyszła z pomieszczenia. Po kilku sekundach gdy już
dotarło do niego, że to ta Gryfonka mu się śniła, a pani Prince zrozumiała, że
to jej ulubiona uczennica dała się ponieść, wywaliła Malfoya za ucho ze swojej
świątyni. Młody Ślizgon szedł i przeklinał wszystko i wszystkich. A
najgorliwiej przeklinał właścicielkę perfum….
Kilka kolejnych tygodni to była katorga dla niego. Chodził
jak struty. Bez tego zapachu źle sypiał. A Granger ciągle miażdżył wzrokiem.
Nienawidził jej jeszcze bardziej. Zaciskał zęby gdy czuł jej perfumy, a teraz
czuł je przy każdym najmniejszym ruchu powietrza. Wieczorami nie imprezował,
ani nie pozwalał żadnej dziewczynie na przebywanie w jego łóżku. Upijał się
ognistą marząc o jej zapachu. Była jego największym przekleństwem. Gdy skończył
się maj i OWTMy nie wiedział co z sobą zrobić. Chciał się odciąć od wszystkich
i wszystkiego. Poszedł nad jezioro. Wszyscy imprezowali w pokojach wspólnych.
Wtedy na pomoście zobaczył ją. Siedziała tyłem do
niego. Wpatrywała się w zachodzące słońce, a może miała zamknięte oczy i tylko
pozwalała ostatnim promieniom otulać jej twarz. To teraz nieważne. Podszedł
niedaleko niej. Usiadł na brzegu i wpatrywał się w jej plecy. Czemu to jej
zapach miał w swojej amortencji, czemu nie mógł się go pozbyć z głowy. Ona
jakby go usłyszała odwróciła się i spojrzała prosto w jego oczy. Szybko się
podniosła i chciała odejść jednak gdy przechodziła obok niego usłyszała ciche.
- Zostań. Proszę.
- Kpisz sobie? Prosisz szlamę żeby została?
- Wiem, wiem… Odpuść mi. To jedyny sposób, żeby
poczuć ten zapach.
- Co cię wzięło z tym zapachem?
- Będziesz się śmiać…
- A co cię moje zdanie obchodzi?
- Też fakt… No dobra. Sama tego chciałaś. Czuję go w
swojej amortencji, a od kiedy znalazłem tą buteleczkę prześladuje mnie w każdej
chwili. A odkąd wiem, że należy on do ciebie….
- Co, boli to, że podoba ci się mój zapach.
- On nie ma prawa mi się podobać. Zapomniałaś?
- Och jasne. Wielki pan arystokrata i mała brudna
szlama…
Chyba jeszcze nie widział jej tak zrezygnowanej.
Podniosła się i odeszła w stronę szkoły. On jeszcze długo siedział. Przecież
nie pobiegnie za nią. Co on jakiś Romeo? Myślał o jej zrezygnowanym tonie. A co
jeśli on jej się też podoba? Siedział tak prawie do północy. Dopiero wtedy się
podniósł z piasku i ruszył do zamku. Po drodze wstąpił do kuchni, bo od kilku
dni prawie nie jadł. Gdy znów poczuł ten zapach od razu życie nabrało braw, a
on apetytu. Zjadł ogromną kolację, którą skrzaty przygotowały z radością.
Później udał się do dormitorium. Wziął odprężający prysznic i z uśmiechem
położył się spać. Następnego dnia była sobota, jednak on się wcześnie obudził i
miał o wiele gorszy humor niż wieczorem. Gdy wyszedł z łazienki zauważył dziwne
światło na jego szafce nocnej. Nie zdziwił go sam fakt światła. Wiedział, że w
taki sposób materializują się przedmioty wysłane przez odpowiednie zaklęcie.
Jednak on nie spodziewał się niczego dostać. Gdy światło zniknęło zobaczył tak
dobrze mu znany flakonik perfum i kawałek pergaminu. Pierwsze co to sprawdził
zapach perfum. To naprawdę były jej perfumy. Gdy poczuł ten zapach skierował
wzrok na kartkę.
Malfoy,
nie
wiem o co chodzi z tymi perfumami,
jednak
przeszukałam cały kufer i znalazłam
jeszcze
jedną butelkę. To dla Ciebie, żebyś
mógł
je czuć nie brudząc się szlamem.
Hermiona Granger
Dziwnie się poczuł, ta dziewczyna tak się poświęciła,
żeby on miał przy sobie jej zapach. Na serio chodzi o niego, czy to ona nie
może go znieść. W sumie nic dziwnego. Na pewno ona nie chce być zagadywana
przez niego. Przecież go nienawidzi i bardzo dobrze.
Tak minął czas do końca roku szkolnego i przez wakacje i kolejne siedem lat pracy.
Tak minął czas do końca roku szkolnego i przez wakacje i kolejne siedem lat pracy.
Po siedmiu latach wpadł na piękną brunetkę pachnącą
bzem i imbirem. Otworzył szerzej oczy.
- Hermiono!
Ona zdziwiona popatrzyła kto ją woła. Na początku go
nie poznała, a jednak to Malfoy.
- Tak?
Spytała cierpko. Nie miała ochoty psuć sobie jeszcze
bardziej tego dnia. Już wystarczyło jej, że przed chwilą przyłapała Rona na
zdradzie z Lavender.
- Wtedy nie podziękowałem ci za perfumy. Pamiętasz,
tą buteleczkę, dałaś mi ją przed końcem szkoły. Jednak jest coś jeszcze. Te
perfumy są boskie, mam jeszcze prawie całe, jednak one najpiękniej pachną na
tobie. Pozwól mi zaprosić się na kolację. Chciałbym spędzić z tobą trochę
czasu. Gdy nie brakuje mi zapachu, brakuje mi osoby, która go nosiła od zawsze.
Jeszcze nim to zauważyłem. Zgodzisz się?
Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie.
OdpowiedzUsuńJeśli nie zrobisz happy endu to przyjdę tam do Ciebie (gdziekolwiek to jest) i po prostu poddam szaleńcczym torturom
A teraz! Skoro się dogadaliśmy to dziękuję za inf ^^
Bajooo!
I.
Wesołego Lanego Poniedziałkuuuuuu ;D
Bardzo mi się podobała <3
OdpowiedzUsuńWspaniała :) I dołączam do Irytka! Proszę o happy end :)
OdpowiedzUsuńgłupie pytanie postawiłaś na początku! oczywiście, że pisz dalej tą miniaturką, nie wyobrażam sobie, żebym po czymś takim nie wiedziała co się wydarzy dalej! naprawdę to było coś, świetnie napisane; przy konfrontacji przy jeziorze odniosłam wrażenie, że to hermiona jest tą wredna, a draco zachowywał się nad wyraz stosownie; szkoda mi go było; też mam swoje ulubione perfumy, wiem do kogo należą, ale to nie jest historia miłosna, nie chciałabym, żeby twoje opowiadanie skończyło się tak jak mój epizod, liczę, że draco będzie szczęśliwy, zasługuje na to!
OdpowiedzUsuńw ankiecie zagłosowałam, żeby hermiona się nie zgodziła na spotkanie, trochę przekornie, żeby podkręcić temperaturę i akcję w historii :)
UsuńJa tak samo !!!!!!
Usuń:)
Może zacznę od tego, że już spotkałam się z takim motywem i z poczatku czułam lekkie deja vu.. Jednak Twoja historia jest inna. Podobało mi się, nie powiem, jednak końcówka zepsuła nieco całe wrażenie. Chodzi mi głownie o to, że zrobiłaś ogromny przeskok nawet nie rozdzielając tekstu, a wszystko pognało na łeb na szyję. Niemniej czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńM.D. (DiaMent.)
Przepraszam za poślizg czasowy. Urlopik wielkanocny się lekko przedłużył :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :)
Mam nadzieje, że Hermiona się nie zgodzi, żebyśmy mogli zobaczyć troszkę więcej starań, ze strony Draco. :):P A co... niech się chłopak namęczy, nie ma tak hop siup :P
Świetny rozdział! Czekam na więcej, życzę weny i zapraszam do siebie, mam nowy rozdział :* http://niesamowitamilosc.blogspot.com/2014/04/rozdzia-6_1625.html
OdpowiedzUsuń~Granger ;3
Zgadzam się z Irytkiem!!!
OdpowiedzUsuńHej dodaj button jeśli chcesz być dodana do S-DHL
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ever
Już dodany :)
UsuńNo więc przyznam się. Oświadczam wszem i wobec iż Ann Kręciołek zakochała się. W twojej miniaturkach :3 przyczytalam wszystkie, ale moje lenistwo nie pozwoliło na ich skomentowanie. Teraz się poprawię i skomentuje wszystkie. Taki mały spam. :3
OdpowiedzUsuńAnn
O gugu to było awangardowe.Draco taką perfumiarką .
OdpowiedzUsuńWeny
super napisane fajnie się czyta oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńsłodkie :] uwielbiam takie miniaturki ;)
OdpowiedzUsuńpewnie sie zgodzi
OdpowiedzUsuń